Prosiłbym jeszcze, aby odniósł się pan sędzia do trzeciego zarzutu, który znalazł się w liście Nowoczesnej. W liście czytamy, że ustawa o Sądzie Najwyższym daje ministrowi sprawiedliwości pełną kontrolę nad tym, co dzieje się w sądach na co dzień.
Ustawa o Sądzie Najwyższym nie daje ministrowi sprawiedliwości żadnych uprawnień jeżeli chodzi o kontrolę nad tym, co dzieje się w sądach na co dzień. Ustawa o SN w ogóle nie mówi o tym, co się dzieje w sądach na co dzień. To już prędzej o tym mówi ustawa o ustroju sądów powszechnych. Ale ani w jednym, ani w drugim akcie prawnym nie ma takich zapisów, które dawałyby ministrowi kontrolę nad działalnością sądów, ponad to, co jest normalnie przyjęte w państwach demokratycznych. W ustawie o ustroju sądów powszechnych są pewne zapisy, które wzmacniają kontrolę ministra sprawiedliwości nad administracją sądu, ale nie wzmacniają kontroli ministra nad orzekaniem poprzez przyznanie mu prawa do wyboru prezesów sądów rejonowych.
Ale wcześniej też tak było.
Był wybór przez ministra sprawiedliwości prezesów sądów. Uważam, że bardzo dobrze, że tak było wybór, dlatego, że sądownictwo nie jest instytucją służącą sobie. Jej zadaniem jest służenie państwu i obywatelom. Jeżeli sądownictwo ma służyć państwu i obywatelom, musi być administracyjnie kontrolowane przez władze wykonawcze, przez państwo. Jeżeli nie będzie kontrolowane dojdzie do takich absurdów, że sądy będą mogły robić kompletnie wszystko, a przecież to minister sprawiedliwości odpowiada za politykę dotyczącą zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom, zapewnienia sprawnego funkcjonowania sądów i dlatego nie można pozbawiać ministra sprawiedliwości wpływu na sądownictwo. Minister sprawiedliwości nie może mieć i nie ma wpływu na orzekanie w sądach, ani na sam proces orzeczniczy. Musi mieć natomiast wpływ na kwestie administracyjne, na szkolenie, na wskazywanie priorytetów dla sądów. W ustawie o Sądzie Najwyższym w ogóle nie ma nic na ten temat. Możemy tylko powiedzieć, że ogólnie rzecz biorąc Sąd Najwyższy jest na samej górze w hierarchii sądów w Polsce, więc kontroluje wszystkie orzeczenia sądów niższej instancji. Ale tutaj żadnego nadzoru nad sądem nie ma, chyba, że panu Petru chodziło o to, co powiedziałem wcześniej, czyli o to, że minister sprawiedliwości przez chwilę będzie miało prawo do tego, żeby zdecydować, aby niektórzy sędziowie zostali w Sądzie Najwyższym, a pozostali odeszli w stan spoczynku. Tak jak powiedziałem – to jest rozwiązanie bardzo przejściowe, wprowadzone na krótki czas, sądzę, że na dwa, trzy, może na cztery miesiące. Proszę się nie obawiać, polska demokracja sobie z tym poradzi.
Not. ems.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Prosiłbym jeszcze, aby odniósł się pan sędzia do trzeciego zarzutu, który znalazł się w liście Nowoczesnej. W liście czytamy, że ustawa o Sądzie Najwyższym daje ministrowi sprawiedliwości pełną kontrolę nad tym, co dzieje się w sądach na co dzień.
Ustawa o Sądzie Najwyższym nie daje ministrowi sprawiedliwości żadnych uprawnień jeżeli chodzi o kontrolę nad tym, co dzieje się w sądach na co dzień. Ustawa o SN w ogóle nie mówi o tym, co się dzieje w sądach na co dzień. To już prędzej o tym mówi ustawa o ustroju sądów powszechnych. Ale ani w jednym, ani w drugim akcie prawnym nie ma takich zapisów, które dawałyby ministrowi kontrolę nad działalnością sądów, ponad to, co jest normalnie przyjęte w państwach demokratycznych. W ustawie o ustroju sądów powszechnych są pewne zapisy, które wzmacniają kontrolę ministra sprawiedliwości nad administracją sądu, ale nie wzmacniają kontroli ministra nad orzekaniem poprzez przyznanie mu prawa do wyboru prezesów sądów rejonowych.
Ale wcześniej też tak było.
Był wybór przez ministra sprawiedliwości prezesów sądów. Uważam, że bardzo dobrze, że tak było wybór, dlatego, że sądownictwo nie jest instytucją służącą sobie. Jej zadaniem jest służenie państwu i obywatelom. Jeżeli sądownictwo ma służyć państwu i obywatelom, musi być administracyjnie kontrolowane przez władze wykonawcze, przez państwo. Jeżeli nie będzie kontrolowane dojdzie do takich absurdów, że sądy będą mogły robić kompletnie wszystko, a przecież to minister sprawiedliwości odpowiada za politykę dotyczącą zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom, zapewnienia sprawnego funkcjonowania sądów i dlatego nie można pozbawiać ministra sprawiedliwości wpływu na sądownictwo. Minister sprawiedliwości nie może mieć i nie ma wpływu na orzekanie w sądach, ani na sam proces orzeczniczy. Musi mieć natomiast wpływ na kwestie administracyjne, na szkolenie, na wskazywanie priorytetów dla sądów. W ustawie o Sądzie Najwyższym w ogóle nie ma nic na ten temat. Możemy tylko powiedzieć, że ogólnie rzecz biorąc Sąd Najwyższy jest na samej górze w hierarchii sądów w Polsce, więc kontroluje wszystkie orzeczenia sądów niższej instancji. Ale tutaj żadnego nadzoru nad sądem nie ma, chyba, że panu Petru chodziło o to, co powiedziałem wcześniej, czyli o to, że minister sprawiedliwości przez chwilę będzie miało prawo do tego, żeby zdecydować, aby niektórzy sędziowie zostali w Sądzie Najwyższym, a pozostali odeszli w stan spoczynku. Tak jak powiedziałem – to jest rozwiązanie bardzo przejściowe, wprowadzone na krótki czas, sądzę, że na dwa, trzy, może na cztery miesiące. Proszę się nie obawiać, polska demokracja sobie z tym poradzi.
Not. ems.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349003-nasz-wywiad-sedzia-tomczynski-obala-zarzuty-nowoczesnej-sedziowie-w-zadnym-panstwie-europejskim-nie-maja-tak-ogromnej-wladzy-jak-w-polsce?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.