„Złości cię wycinka puszczy? Wychodzisz na ulicę, gdy Sejm decyduje o prawach kobiet? Chodzisz na Parady Równości? Zobacz, co może cię spotkać dwa lata po reformie sądów forsowanej przez rząd”
— ostrzega wspierający totalną opozycję ciałem i duszą zespół z ul.Czerskiej. Grudniowy pucz, jak przyznał przed kamerami przywódca Platformy tzw. Obywatelskiej Grzegorz Schetyna, się nie udał, z bożonarodzeniowej blokady Sejmu wyszła farsa, to może teraz…? Bo, jeśli nie teraz, to kiedy?!
„Masz 19 lat? Powinna cię zainteresować reforma sądów. Bo to ty pójdziesz siedzieć, jeśli odważysz się protestować przeciwko rządowi”
— alarmują zmobilizowane pióra „Wyborczej”. Czy konie mnie słyszą?
„Obudź się! Czy chciałbyś żyć w kraju, w którym przywódca decyduje, co jest zgodne z prawem, co sprawiedliwe, uczciwe?”
— tarmosi sumieniami narodu w następnym nagłówku jedynie słuszna gazeta. Przecież za rządów obywatelsko-ludowej spółki z oo.. wszystko było zgodnie z prawem i sprawiedliwe, i komu to przeszkadzało? A dzisiaj:
„Stajemy się państwem izolowanym, grosteskowym naśladowcą Rosji”,
— noż tragedia! Polki i Polacy, nie pozwólcie, chodź-cie z nami, chodź-cie z nami…!, wybrzmiewa z tekstów „GW”. W kwestii formalnej, powyższe cytaty są tylko tytułami publikacji, którymi „zespół” nadredaktora Adama Michnika strzela jak z kałasznikowa. Totalni czują w powietrzu krew…
„Wieczorem było gorąco. Policja wynosiła manifestujacych z terenu Sejmu”…
— relacjonuje na bieżąco „zespół”. I dalej:
„Nocne protesty pod Sejmem. Są wnioski o ukaranie za przedarcie się za barierki”.
Co tam konsekwencje, to sprawa wtórna. Zwycięzców się nie sądzi, trzeba wygrać! Może wtedy Soros znów sypnie groszem, nie raz przecież dosypywał. Nieważne, że:
„Jarosław Kaczyński zwołuje konferencję i straszy: >>Ci, którzy będą łamali prawo, muszą liczyć się z konsekwencjami”
— nie bój żaby, walka trwa i trwa mać!
„Protesty w obronie Sądu Najwyższego. Zobacz, kiedy i gdzie”
— instruują czerscy frontowcy. Niestety, choć stają na uszach, Polakom w wakacje nie chce się Polakom przyjść pod Sejm, czy choćby na ul. Nowogrodzką 84/86. Cholera! Chyba nie uda się zebrać tych dwóch milionów, na które czeka w gotowości bojowej do przywództwa pokojowy noblista Lech Wałęsa, żeby pogonić tych z rządu PiS, aż będą „wyskakiwali przez okna”. Z takim brakiem zaangażowania trudno będzie urządzić „Majdan w Warszawie” - jak chciał popadający w zapomnienie trybun Tomasz Lis - czy chociaż Hamburg…
„Możemy tylko prężyć muskuły lili-Putinów”
— pojękuje jakby z rozczarowaniem „GW”, jeden z ostatnich bastionów podziemnej, wolnej prasy w „tenkraju”. Dziś już na nikogo nie można liczyć, nawet na zagranicę. Co z tego, że jakieś wskaźniki, że rozwój, że gospodarka, finanse i inne są ok., tu o wolność i demokrację, Panie, chodzi! Czy ci w oenzecie, którzy wbrali Polskę na niestałego członka Rady Bezpieczeństwa bez żadnego sprzeciwu tego nie widzą?! Czy ten Trump też tego nie rozumie? Się wygłupił w Warszawie, sabotażysta! Jedynie na Niemcach można jeszcze polegać, na nich nigdy się w historii nie zawiedliśmy…
Że kpię? Fakt, niestosownie, bo sprawa bynajmniej nie jest śmieszna. Totalnie zdesperowani gotowi są na wszystko. Dla usmażenia swojej jajecznicy gotowi są nawet spalić polski dom. Ma być „gorący lipiec”. Już nie kryją, że wóz albo przewóz, albo - nomen omen - Prawo i Sprawiedliwość albo Platforma tzw. Obywatelska i powrót do „starego”. Zdają sobie sprawę, że postkomuszy układ, którego sądownictwo stanowiło wielką, ostatnią już podporę, coraz bardziej się kruszy.
„Mówiłem, że to bardzo niebezpieczni, chorzy ludzie, ale nie byłem słuchany i mamy to co mamy”
— poskarżył się jaista Wałęsa w „Kropce nad i”. Zahaczony przez Monikę Olejnik o jego Bolkową przeszłość i za co brał pieniądze od komunistycznej bezpieki, eksplodował:
„Co pani pier…i?!”
Trzeba było upływu aż trzech dekad, aby dokonane zostało to, co powinno nastąpić dawno temu. Cóż, lepiej późno niż wcale. „Historia jest nocną zmorą, z której staramy się przebudzić”, pisał James Joyce. Obyśmy ten koszmar mieli jak najszybciej za sobą. Tymczasem łamiący zasady demokracji, szef partii z zababraną przez afery i skandale przeszłością, bez programu, za to z ambicją odbicia władzy, samozwańczy przywódca „totalnej wojny” wzywa opozycję parlamentarną i pozaparlamentarną do połączenia sił i środków. Jak zapowiada pochodzącemu z wyboru rządowi PiS:
„To nie będzie dla nich łatwy tydzień”…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/348943-bunt-liliputinow-jesli-nie-majdan-to-moze-chociaz-hamburg-w-warszawie