Komentarz Adama Michnika w dzisiejszym wydaniu „Gazety Wyborczej”, że „strasznie cuchnie”, „nie damy się zadusić”, to wyraz przede wszystkim panicznego lęku przed tymi rewolucyjnymi zmianami. Kiedy człowiek zaczyna się bać, to zaczyna być mu duszno. I Michnik się dusi. Ze strachu… To jest jego nerwowa reakcja. Bo „Ciemnogród” z Torunia stanął u jego drzwi… Zwróćmy uwagę jednak, że „smród”, o którym pisze na pierwszej stronie swojej gazetki, a który go tak dusi, sam spowodował latami…
— mówiła w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Hanna Karp, medioznawca.
wPolityce.pl: Ostatnio mamy do czynienia z coraz większą liczbą ataków środowisk opozycyjnych na dziennikarzy TVP. Wczoraj poseł PO Tomasz Lenz powiedział do reportera Miłosza Kłeczka, że „skończy jak Urban”. Jak Pani ocenia tego typu zachowanie?
Dr Hanna Karp: Po pierwsze, świadczy o dużym wzbudzeniu, braku kontroli nad własnymi emocjami . Gdyby on choć chwilę zastanowił się nad tym, co mówi, to być zrozumiałby, choć być może go przeceniam, że jego słowa są bez sensu. Z pewnością już ton jego wypowiedzi brzmiał jak pogróżka i był bardzo nieprzyjemny. Jeżeli natomiast zastanowimy się nad treścią słów tego pana , to przecież mamy do czynienia z bełkotem. Przecież Urban deklarował się jako wyborca Platformy Obywatelskiej i głosował na PO. Urban to zwolennik pana Lenza i pana Tuska i Pitery , Schetyny i innych… Druga sprawa to to, co znaczy powiedzenie, że „skończysz jak Urban”. Urban był człowiekiem aparatu komunistycznego, który wysługiwał się komunie w stanie wojennym był rzecznikiem Jaruzelskiego. To amoralny cynik i absolutny abnegat, wyznawca kultu złotego cielca.
No i właśnie w słowach posła Lenza być może chodzi o to porównanie…
Trudno powiedzieć, co miał na myśli, jakiego rodzaju obelgę chciał rzucić w stronę dziennikarza TVP. Z pewnością nie panował nad emocjami, był wściekły, wobec rzeczywistości , która umyka mu spod kontroli. Lenz reprezentuje bowiem to zaburzone i rozchwiane mentalnie do granic możliwości środowisko polityczno-medialne, biznesowe, prawne - rodzaj oligarchii, która przyzwyczaiła się do tego , że od dekad wszystko należy do nich i jest ich. Myśleli , że tak już zostanie na zawsze…
Czyli Pani zdaniem, ta utrata wpływów przez te środowiska jest ważnym powodem agresywnych zachowań, które obecnie obserwujemy?
Od czasu zwycięstwa Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich, krok po kroku śrubki całego systemu, który był ich, jest powolutku przez rząd Beaty Szydło rozkręcany. Systematycznie, konsekwentnie, dzień i noc. Te grupy, o których wspomniałam, zauważyły, że nieuchronnie nadciąga ich koniec. Rozmontowywanie systemu, który stworzyły po 89 roku uświadamia im , że już „nie będzie jak było”. Agnieszka Holland, autorka tych słów, co znamienne też gdzieś zniknęła, pewnie siedzi gdzieś w Nowym Jorku lub oddycha powietrzem Bretanii, bo przecież nie tym samy powietrzem co zwykli Polacy…
Komentarz Adama Michnika w dzisiejszym wydaniu „Gazety Wyborczej”, że „strasznie cuchnie”, „nie damy się zadusić”, to wyraz przede wszystkim panicznego lęku przed tymi rewolucyjnymi zmianami. Kiedy człowiek zaczyna się bać, to zaczyna być mu duszno. I Michnik się dusi. Ze strachu… To jest jego nerwowa reakcja. Bo „Ciemnogród” z Torunia stanął u jego drzwi… Zwróćmy uwagę jednak, że „smród”, o którym pisze na pierwszej stronie swojej gazetki, a który go tak dusi, sam spowodował latami… Również krzyk posła Lenza z PO na dziennikarza z telewizji publicznej to objaw panicznego lęku. Całe ich środowisko quasi-agentura unijna. Próbują oddziaływać na psychologię tłumu, tyle że ten tłum ich nie słyszy i nie jest podatny na ich wrzaski. Próbują oddziaływać przez komercyjne stacje informacyjne, ale to na nic.
Na portalu wPolityce.pl opublikowaliśmy komentarz Pani prof. Krystyny Pawłowicz mówiący o tym, że KRRiT powinna zastosować odpowiednie środki prawne wobec mediów, które „wzywają do obalenia legalnie wybranych władz”. Artykuł 36 ustawy o radiofonii i telewizji umożliwia cofnięcie koncesji RTV dla nadawcy, którego działalność „stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa i obronności państwa”. Czy uważa Pani, że jest tutaj podstawa do jego zastosowania?
Media działają w oparciu o koncesje, jakie otrzymały. Koncesje można odebrać, jeśli określony nadawca medialny notorycznie łamie prawo i zapisy koncesyjne, w tym ten, o rzetelnym informowaniu opinii publicznej. Pani prof. Pawłowicz bardzo celnie definiuje ten problem. Chociażby w przekazie TVN-u z 16 grudnia ubiegłego roku można było zobaczyć wręcz podżeganie do zachowań, które zagrażały bezpieczeństwu w tym bezpieczeństwu funkcjonariuszy publicznych. Jednak Ustawa o radiofonii i telewizji ma wiele luk powinno być zdecydowanie i radykalnie dodefiniowana.
Magdalena Ogórek, kiedy kandydowała na urząd prezydenta RP, powiedziała, że „prawo trzeba napisać od nowa”. Wiele kręgów oburzyło się na jej słowa. A jednak ona miała rację, to jest prawda. W tej chwili PiS zmienia prawo. Ustawę o mediach też należałoby napisać od nowa.
CZYTAJ TAKŻE: Opozycyjne media zachęcają do puczu. Niech KRRiT zacznie wreszcie działać!
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/348937-nasz-wywiad-dr-hanna-karp-pan-lenz-stracil-kontrole-nad-wlasnymi-emocjami-jerzy-urban-to-przeciez-jego-wyborca