Sędziowskie elity zrozumiały nareszcie, że niemal 30 lat bezkarności, braku choćby próby przeprowadzenia wewnętrznej reformy i ordynarny pęd do władzy zaprowadziły je na skraj upadku. Nawet jednak teraz nie stać sędziowskiej wierchuszki na jakąkolwiek refleksję. Kasta wściekle więc broni przywilejów i nietykalności, nawet, gdy w społecznym odczuciu, została na tym placu boju sama.
Gdzie była prezes Małgorzata Gersdorf, gdy reprywatyzacyjna mafia, ręka w rękę z sędziami i urzędnikami warszawskiego ratusza, na którego czele stoi profesor prawa Hanna Gronkiewicz-Waltz, pozbawiali dachu nad głową 40 tysięcy lokatorów? Gdzie schowali się protestujący sędziowie i tzw. „autorytety” prawnicze, gdy sędzia Wojciech Łączewski, w majestacie prawa, skazywał Mariusza Kamińskiego na karę bezwzględnego więzienia za bezkompromisową walkę z korupcją. Ten sam sędzia brylował potem na medialnych salonach pusząc się i kreując na jedynego sprawiedliwego! Gdzie w końcu byli przedstawiciele sędziowskiej elity, gdy ich koledzy przymuszani byli przez prezesów sądów do „obowiązkowego” uczestnictwa w „strajku sędziowskim”, który pokazał obłudę i zakłamanie sądowej wierchuszki.
Takich pytań można zadać dziesiątki, wpisując na tej sędziowskiej liście hańby milionowe przekręty w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie, czy kradzieże sklepowe „nietykalnych w togach”. Co wówczas robili ludzie stojący na czele sędziowskiego puczu? Wtedy przedstawiciele środowiska sędziowskiego chowali głowy w piasek i bagatelizowali liczne patologie swojej kasty.
Ci sami sędziowie krzyczą dzisiaj głośno o poszanowaniu standardów, obronie konstytucji i rzekomym autorytaryzmie, który ma oplatać nasz kraj za sprawą Prawa i Sprawiedliwości. Poziom hipokryzji, porażającego banału i zwykłej manipulacji podnosi znacznie sama I Prezes Sądu Najwyższego, która biegając od jednej stacji telewizyjnej do drugiej, chroniona medialnym parasolem, pozwala sobie na pokaz pogardy w stosunku do milionów Polaków, którzy domagają się szybkich i zdecydowanych zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości.
Niech odpowiedzią na te wszystkie pytania będzie bezradna odpowiedź Michała Laskowskiego rzecznika prasowego Sądu Najwyższego, który pozwolił sobie na kilka słów refleksji:
Nie liczę też na jakieś masowe protesty. Większość społeczeństwa wydaje się obojętna albo nierozumiejąca, albo przyzwalająca, widząca potrzebę radykalnych zmian
– przyznał Laskowski.
Niech więc słowa SĘDZIEGO o społecznym przyzwoleniu dla radykalnych zmian w sądownictwie, będzie dla Was sędziowie aktem oskarżenia i wyrokiem jednocześnie. Ze swoją bufonadą, pogarda dla zwykłych Polaków i archaiczną kastowością zostaliście dzisiaj sami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/348840-gdzie-byliscie-i-wasze-frazesy-o-konstytucji-gdy-laczewski-wysylal-kaminskiego-do-wiezienia-a-cwaniacy-od-reprywatyzacji-wyrzucali-40-tys-ludzi-na-bruk