To było do przewidzenia! Hanna Gronkiewicz-Waltz nie zamierza pojawić się na posiedzeniu Komisji Weryfikacyjnej. W iście aktorskim wystąpieniu, prezydent Warszawy, zrzuciła cała winę za przekręt przy ul. Chmielnej na swoich byłych współpracowników, a komisji zarzucił działania polityczne oraz niekonstytucyjność.
Prezydent już na wstępie odniosła się do wywiadu udzielonego przez prezes TK telewizi wPolsce.pl. Julia Przyłębska mówiła w nim, że Hanna Gronkiewicz-Waltz nie może dokonywać oceny konstytucyjności prac Komisji Weryfikacyjnej.
Wprawdzie magister Przyłębska twierdzi inaczej, ale ja dysponuję opiniami profesorów prawa, z których wynika, że komisja jest niekonstytucyjna.
– powiedziała prezydent Warszawy, motywując fakt, że nie stawi się przed komisją.
Obrady komisji to transmisja telewizyjna.
– skwitowała Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Od początku udostępniliśmy komisji wszelkie dokumenty, odpowiadamy na pytania. Wysłaliśmy też do komisji (…) informacje o sporze kompetencyjnym oraz informacje dlaczego nie możemy pojawić się na posiedzeniu komisji jako strona.
– stwierdziła Hanna Gronkiewicz-Waltz
Niestety pan przewodniczący (komisji weryfikacyjnej, Patryk) Jaki albo sam został wprowadzony w błąd, albo z premedytacją wprowadził w błąd wszystkich zainteresowanych pracami komisji. Na pytanie o nasze pisma kierowane do komisji odpowiedział wprost, że taka korespondencja do komisji nie wpłynęła.
– dodała.
CZYTAJ TAKŻE:Prezes TK dla wPolsce.pl: HGW, jako prawnik, nie powinna dokonywać oceny konstytucyjności komisji weryfikacyjnej
Prezydent Warszawy potwierdziła, że w pracach komisji będą uczestniczyli pełnomocnicy ratusza. Z kolei jeśli chodzi o sprawę działki przy Chmielnej, Hanna Gronkiewicz-Waltz, stwierdziła, że o niczym nie wiedziała.
Odniosła się też do kwestii nieruchomości przy Pałacu Kultury i Nauki pod dawnym adresem Chmielna 70, którą zajęła się w czwartek komisja weryfikacyjna. Od sprawy tej nieruchomości w 2016 r. zaczęła się tzw. afera reprywatyzacyjna w stolicy.Na mocy decyzji stołecznego ratusza z 2012 r. działka o wartości ok. 160 mln zł została przejęta przez osoby, które nabyły roszczenia od spadkobierców - Janusza Piecyka, mec. Grzegorza Majewskiego i Marzenę K. (siostrę „handlarz roszczeń” mec. Robert N.). Miasto przyznało im prawo wieczystego użytkowania działki - mimo że w latach 50. odszkodowanie dostał jej ostatni przedwojenny właściciel, obywatel Danii (posiadał dwie trzecie udziałów). Po wybuchu afery beneficjenci decyzji z 2012 r. zwrócili działkę miastu.
Zostałam wprowadzona w błąd, oszukana. Poinformowano mnie, że zarówno dyrektor (Biura Gospodarki Nieruchomościami) jak i pracownik merytoryczny pan Krzysztof Śledziewski przygotowujący decyzję (ws zwrotu), nie ma wiedzy o spłacie nieruchomości. Mam na to zresztą świadków. Taką też informację na podstawie przygotowanych przez BGN dokumentów przedstawił mój zastępca Radzie Miasta.
– powiedziałaprezydent stolicy.
Zaznaczyła, że „w aktach sprawy znajdowała się korespondencja miasta stołecznego Warszawy prowadzona z Ministerstwem Finansów w roku 2010 r. jeszcze na dwa lata przed wydaniem decyzji”. „Wówczas minister finansów napisał, że nie dysponuje dokumentacją związaną z wypłatą odszkodowania za nieruchomość położoną przy Chmielnej 70 na mocy układu zawartego pomiędzy rządem PRL a Królestwem Danii” - powiedziła prezydent stolicy zaznaczając, że na stronie internetowej resortu finansów „również nie było informacji o wypłacie odszkodowania, były inne adresy”.
Miasto podjęło działania chroniące nieruchomość. Przez 9 lat byłam prezesem Narodowego Banku Polskiego i służby zawsze ostrzegały przed niebezpieczeństwami. W tym przypadku służby milczały i czekały
– mówiła Hanna Gronkiewicz-Waltz, która zarzuciła ministerstwu finansów, że nie poinformowało ratusza, iż roszczenie związane z nieruchomością zostało już spłacone w czasach PRL.
Ilu urzędników ministerstwa zostało wezwanych przez komisję? Ilu? Żaden!
– pytała prezydent Warszawy.
Ja zrobiłam, co do mnie należało: zwolniłam tych pracowników, którzy zawiedli - zataili kluczowe dokumenty, wprowadzili mnie w błąd, czy nie wykazali się odpowiednim nadzorem nad pracownikami. Zwolniłam ich dyscyplinarnie za konkretne nieprawidłowości, a to ich zeznania są dziś wyznacznikiem prawdy dla części członków komisji.
– powiedziała Gronkiewicz-Waltz.
Na koniec swojego występu, gdyż spotkanie Hanny Gronkiewicz-Waltz ciężko można było nazwać konferencją, prezydent Warszawy zaatakowała poselski projekt zmian dotyczących Sądu NAjwyższego.
Nawet komuniści dbali o pozory! (…) Wszystko dziś wraca.
– mówiła Hana Gronkiewicz-Waltz.
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/348574-kpina-i-aktorskie-popisy-by-uniknac-odpowiedzialnosci-hanna-gronkiewicz-waltz-nie-stawie-sie-przed-komisja-zostalam-oszukana