Lech Wałęsa wyszedł ze szpitala, bo lepiej się poczuł. Ten 73 - letni były prezydent RP mimo zapewnień, nie wziął udziału w planowanej przez opozycję blokadzie miesięcznicy smoleńskiej. Współdziałające z nią „stowarzyszenie” Obywatele RP, Władysław Frasyniuk i czołowi politycy PO i Nowoczesnej bardzo się zawiedli na wieść, że ich idol źle się poczuł i nie przyjedzie do Warszawy, żeby siąść na asfalcie Krakowskiego Przedmieścia i czekać na nikczemne zachowanie władz, które w napadzie nienawiści na walczących o wolność zgromadzeń polityków, siłą każe wynieść laureata Nagrody Nobla, daremnie broniącego się przed brutalnymi policjantami.
Już sama myśl o tym wydarzeniu przepełniła Frasyniuka i pułkownika Mazgułę bezbrzeżną uciechą i graniczącą z pewnością nadzieją, że ten skandal rozniesie się na cały świat. Wszak Wałęsą jest znany każdemu niemal mieszkańcowi Ziemi, wybuchnie tak wielka afera, że rząd Beaty Szydło zostanie zmuszony do podania się do dymisji, a do władzy wróci III RP i wreszcie będzie „tak jak było”. Wszystko szło jak z płatka. Wałęsa dał się podpuścić i solennie obiecywał, że będzie uczestniczył w blokadzie.
Przepełnieni nienawiścią do PiS - u aktywiści upadłych formacji nie wzięli pod uwagę faktu, że noblista Wałęsą jest starym i schorowanym człowiekiem, że ma zamontowany rozrusznik serca i cierpi na cukrzycę oraz zaburzenia krążenia. Czyli jest w stanie typowym dla ludzi starszych wiekiem i zestresowanych życiowym doświadczeniami. A może właśnie brali pod uwagę kiepski stan zdrowia Wałęsy i cynicznie liczyli, że udział w tej blokadzie może skończyć się dla niego tragicznie. To by dopiero był sukces opozycji i klęska rządu. Nie chcę tych rozbuchanych Frasynkuów i jemu podobnych Niesiołowskich podejrzewać o taką podłość, oni nie życzyli mu śmierci ani ciężkiej zapaści ale się z nią liczyli. W końcu znają jego problemy zdrowotne, a mimo to namawiali go na ryzykowną eskapadę do Warszawy.
Nie ważne czy Wałęsa rzeczywiście zachorował na dwa dni przed miesięcznicą, czy była to choroba dyplomatyczna i ktoś z otoczenie wyperswadował mu ten idiotyczny zamiar zamanifestowania znanych wszystkim obywatelom poglądów na PiS, Lecha i Jarosława Kaczyńskich, dostępnych w internecie, w TVN 24 i w pozostałym mainstreamie. Zamiast spokojnie dożywać późnej starości dał się zmanipulować przez politycznych cwaniaków, podniecany do skandalicznych i nierzadko kretyńskich deklaracji, zapewnieniami platformersów o wielkości i mądrości ich idola. Nienawiść Wałęsy do Prawa i Sprawiedliwości wzmogła się po ujawnieniu przez małżonkę Kiszczaka dowodów na jego współpracę z SB pod pseudonimem Bolek. Winę za swoją kompromitację zrzucił na PiS, co wykorzystała odsunięta od władzy PO. Wałęsa jest używany jako koronny i ostatni argument w walce z nową władzą, jest manipulowany przez polityków III RP i w ten sposób robi za pożytecznego idiotę „obrońców wolności i demokracji”: jakichś Kasprzaków, Kijowskich i „autorytetów” z PO, że wymienię Tomasza Siemoniaka czy Borysa Budkę.
Lecz Wałęsa nie wziął udziału w blokadzie miesięcznicy, nie tylko dlatego, że się źle poczuł ale także dlatego, że blokady nie było. Gdyby jednak się pojawił, byłby zmuszony do dreptania w upalny wieczór w rozwrzeszczanym tłumie zawiedzionym brakiem politycznego happeningu, który miał zszokować cały świat. Czy Bolek pojawi się na miesięcznicy 10 sierpnia? Twierdzi, że tak. Życzę mu zdrowia i niech go Matka Boska w klapie broni!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/348525-lech-walesa-pozytecznym-idiota-totalnej-opozycji