Ewa Bugała - wieloletnia dziennikarka TVP Info i „Wiadomości” TVP. Wcześniej miała okazję pracować również w TVN, co pozwoliło jej poznać różne kierunki dziennikarskiego działania. Dziś - kierownik redakcji serwisów informacyjnych TVP Info. Błyskotliwa, inteligentna, młoda kobieta, wkładająca w swoją pracę ogromne zaangażowanie. Nic dziwnego, że mainstreamowe media, nie mogąc zdzierżyć rozwoju jej kariery, postanowiły wziąć ją na widelec.
Montażyści dali jej ksywę „Dukała”, bo ich zdaniem nie opanowała jeszcze płynnego czytania offów. Komisja, która przyznaje karty ekranowe, bardzo surowo ocenia jej dykcję. Czasem Bugała dawała upust (…) ambicjom dziennikarskim. Ktoś pamięta, że opryskliwie odezwała się do jednego z reporterów, dla których pracowała.
— możemy przeczytać w jednym z artykułów tygodnika „Polityka”, poświęconym dziennikarce, zatytułowanym „Dni dziecka”. Tytuł nawiązywać ma do dnia, w którym po raz pierwszy nowy program Bugały, „Nie da się ukryć”, został opublikowany. Wypowiedzi tygodnikowi udziela „jeden z pracowników TVP, którego nie zmiotła z pokładu »dobra zmiana«”:
Program miał premierę w Dzień Dziecka i to jest dla mnie symboliczne. Polityczno-dziennikarskie dziecko PiS dostało swój program i forsuje w nim tezy partii rządzącej.
Oczywiście artykuł cały jest pełny „anonimowych źródeł”. Wśród osób wypowiadających się, by pogrążyć Bugałę, dominują „dziennikarze TVP”, „historie krążące w kuluarach”, „dziennikarze z kilkudziesięcioletnim stażem”. Ten ostatni, który miał zajmować gabinet, w którym teraz urzęduje Bugała, zaznacza:
To niemożliwe, by osoba z tak krótkim stażem w mediach mogła podejmować te wszystkie ważne decyzje. Ktoś nią kieruje, chyba Pawelczyk, a ona jest tylko twarzą. Bo bycie kierownikiem to ostatni szczabel przed awansem na dyrektora.
Jedynymi nieanonimowymi informatorami „Polityki” pozostają byli pracownicy TVP. Ewa Godlewska-Jeneralska, zwolniona z TVP po 30 latach, tak mówi o Bugale:
Nic nie wskazywało, że ma intelektualne możliwości, aby tak rozwinąć skrzydła. Nie była szczególnie utalentowana, jeszcze nie zauważyłam jej warsztatu.
„Jeden z szefów TVP, który odszedł po przejęciu władzy przez Kurskiego”, tłumaczy natomiast, dlaczego Bugała pracowała dla nich jeszcze trzy lata przed wyborami:
Powiem wprost, w telewizji potrzebowaliśmy researcherów i tzw. stojaków, którzy trzymają mikrofon na konferencjach albo odczytają z kartki pytania, które im reporterzy napiszą. Ewa Bugała była na takim etapie, że nadawała się do tego idealnie.
Aby zatem ubliżyć nielubianej dziennikarce, tygodnik „Polityka” sięga po opinię osoby bez żenady traktującej swoje pracownice jak „chłopców na posyłki”, firmowe popychadła, osoby do parzenia kawy. I ma to działać na niekorzyść Bugały, a nie „jednego z (byłych) szefów TVP”.
Ale co tak naprawdę przeszkadza tygodnikowi w postaci Ewy Bugały? Odpowiedź jest prosta: zgodność z linią programową TVP i rzetelne wskazywanie winnych różnych afer znanych z czasów rządów PO-PSL. „Polityka” przytacza trzy zapowiedzi materiałów z programu Bugały:
„To prezydent Warszawy jest odpowiedzialna za złodziejską prywatyzację i eksmitowanie ludzi na bruk”; „Rządy Donalda Tuska i Ewy Kopacz nie zrobiły nic nie tylko dla ofiar złodziejskiej reprywatyzacji, podobnie potraktowano tych, którzy stracili dorobek życia przez oszustów Amber Gold. To dla nich pracował między innymi syn Tuska”; „Osiem lat rządów PO zapamiętamy nie tylko z afery Amber Gold i złodziejskiej reprywatyzacji. To czas, kiedy obywatel nie miał praktycznie nic do powiedzenia w zderzeniu z wyjątkowo opresyjnym państwem”.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ewa Bugała - wieloletnia dziennikarka TVP Info i „Wiadomości” TVP. Wcześniej miała okazję pracować również w TVN, co pozwoliło jej poznać różne kierunki dziennikarskiego działania. Dziś - kierownik redakcji serwisów informacyjnych TVP Info. Błyskotliwa, inteligentna, młoda kobieta, wkładająca w swoją pracę ogromne zaangażowanie. Nic dziwnego, że mainstreamowe media, nie mogąc zdzierżyć rozwoju jej kariery, postanowiły wziąć ją na widelec.
Montażyści dali jej ksywę „Dukała”, bo ich zdaniem nie opanowała jeszcze płynnego czytania offów. Komisja, która przyznaje karty ekranowe, bardzo surowo ocenia jej dykcję. Czasem Bugała dawała upust (…) ambicjom dziennikarskim. Ktoś pamięta, że opryskliwie odezwała się do jednego z reporterów, dla których pracowała.
— możemy przeczytać w jednym z artykułów tygodnika „Polityka”, poświęconym dziennikarce, zatytułowanym „Dni dziecka”. Tytuł nawiązywać ma do dnia, w którym po raz pierwszy nowy program Bugały, „Nie da się ukryć”, został opublikowany. Wypowiedzi tygodnikowi udziela „jeden z pracowników TVP, którego nie zmiotła z pokładu »dobra zmiana«”:
Program miał premierę w Dzień Dziecka i to jest dla mnie symboliczne. Polityczno-dziennikarskie dziecko PiS dostało swój program i forsuje w nim tezy partii rządzącej.
Oczywiście artykuł cały jest pełny „anonimowych źródeł”. Wśród osób wypowiadających się, by pogrążyć Bugałę, dominują „dziennikarze TVP”, „historie krążące w kuluarach”, „dziennikarze z kilkudziesięcioletnim stażem”. Ten ostatni, który miał zajmować gabinet, w którym teraz urzęduje Bugała, zaznacza:
To niemożliwe, by osoba z tak krótkim stażem w mediach mogła podejmować te wszystkie ważne decyzje. Ktoś nią kieruje, chyba Pawelczyk, a ona jest tylko twarzą. Bo bycie kierownikiem to ostatni szczabel przed awansem na dyrektora.
Jedynymi nieanonimowymi informatorami „Polityki” pozostają byli pracownicy TVP. Ewa Godlewska-Jeneralska, zwolniona z TVP po 30 latach, tak mówi o Bugale:
Nic nie wskazywało, że ma intelektualne możliwości, aby tak rozwinąć skrzydła. Nie była szczególnie utalentowana, jeszcze nie zauważyłam jej warsztatu.
„Jeden z szefów TVP, który odszedł po przejęciu władzy przez Kurskiego”, tłumaczy natomiast, dlaczego Bugała pracowała dla nich jeszcze trzy lata przed wyborami:
Powiem wprost, w telewizji potrzebowaliśmy researcherów i tzw. stojaków, którzy trzymają mikrofon na konferencjach albo odczytają z kartki pytania, które im reporterzy napiszą. Ewa Bugała była na takim etapie, że nadawała się do tego idealnie.
Aby zatem ubliżyć nielubianej dziennikarce, tygodnik „Polityka” sięga po opinię osoby bez żenady traktującej swoje pracownice jak „chłopców na posyłki”, firmowe popychadła, osoby do parzenia kawy. I ma to działać na niekorzyść Bugały, a nie „jednego z (byłych) szefów TVP”.
Ale co tak naprawdę przeszkadza tygodnikowi w postaci Ewy Bugały? Odpowiedź jest prosta: zgodność z linią programową TVP i rzetelne wskazywanie winnych różnych afer znanych z czasów rządów PO-PSL. „Polityka” przytacza trzy zapowiedzi materiałów z programu Bugały:
„To prezydent Warszawy jest odpowiedzialna za złodziejską prywatyzację i eksmitowanie ludzi na bruk”; „Rządy Donalda Tuska i Ewy Kopacz nie zrobiły nic nie tylko dla ofiar złodziejskiej reprywatyzacji, podobnie potraktowano tych, którzy stracili dorobek życia przez oszustów Amber Gold. To dla nich pracował między innymi syn Tuska”; „Osiem lat rządów PO zapamiętamy nie tylko z afery Amber Gold i złodziejskiej reprywatyzacji. To czas, kiedy obywatel nie miał praktycznie nic do powiedzenia w zderzeniu z wyjątkowo opresyjnym państwem”.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/348393-polityka-atakuje-ewe-bugale-czy-jej-blyskotliwa-kariera-wzbudza-zazdrosc-w-przedstawicielach-mainstreamu