Ciekawy przebieg miała niedzielna dyskusja profesorów Antoniego Dudka i Tomasza Nałęcza na antenie tvn24 („Fakty po Faktach”). Obaj komentatorzy rozmawiali między innymi o sprawie protestów i blokad, jakie zapowiadają środowiska opozycyjne w związku z miesięcznicą smoleńską.
Nałęcz przyznał, że wspiera blokujących, którzy manifestują przeciw miesięcznicy.
Chcę wesprzeć tych protestujących, być jednym z nich. Pracowałem w Pałacu Prezydenckim, przez pięć lat pracy patrzyłem na miesięcznice. Nie protestowałem wtedy, choć wtedy też uważałem to za świadectwo barbarzyństwa. To nie ma nic wspólnego z aktem religijnym. To, że ktoś bierze Boga na sztandary… Jest taki radykalny przykład, że na pasach wypisano imię Boga, i to nie uczyniło tej armii chrześcijańską
— mówił były doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego, nawiązując tym samym do żołnierzy Wehrmachtu.
To spotkało się z ripostą ze strony prof. Dudka:
Miesięcznice smoleńskie są dość dziwaczne, ale ludzie mają do tego prawo. Porównywanie tego do Wehrmachtu jest nieporozumieniem. (…) Byłbym ostrożny z tego typu porównaniami
— podkreślił.
Nałęcz jednak nie ustępował, przestrzegając widzów, że mamy w naszym kraju jeden z ostatnich momentów, kiedy możemy protestować przeciwko władzy.
Tuwim o tym napisał pięknie po zabójstwie Narutowicza: „Boga mieliście na sztandarach, a browning w kieszeni”. Polska prawica bardzo często chowa się za Boga w swoich politycznych zachowaniach. I niech sobie to robi. Natomiast ja pójdę tam dlatego, że uważam za skandal złamanie konstytucji, uchwalenie ustawy, która dzieli obywateli na lepszych i gorszych. Jeśli się teraz nie zaprotestuje, to za chwilę okaże się, że są telewizje lepsze i gorsze, że nie będzie mi wolno oglądać innej telewizji niż ta, na którą płacę, choć jej nie oglądam. I będzie trzeba wyciągać za włosy z jeszcze większego bagna
— zaznaczył.
Prof. Nałęcz przyznał przy tym, że największy kłopot ma z bezpośrednim blokowaniem miesięcznicy, choć i takiej formy protestu nie uważa za naganną.
Tego typu konfrontacja, przy determinacji obu stron, może prowadzić do rzeczy niewyobrażalnych. Wałęsa ma rację, jak przed tym ostrzega. Ja będę starał się protestować, jak najbardziej pokojowo
— dodał prof. Nałęcz.
**W odpowiedzi prof. Antoni Dudek przekonywał, że kontrmanifestacje są błędem opozycji.
To co się dzieje, miesięcznice, nie przynosi nam jako państwu niczego chwalebnego. Ale mają do tego ludzie prawo
— zaznaczył politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Uważam, że te kontrmanifestacje są błędem opozycji z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że one odciągają od opozycji jedną trzecią wyborców, która się waha, po czyjej stronie się opowiedzieć. Czy po stronie PiS, czy Anty-PiS. Bo to jest wkraczanie w narrację PiS-owską. PiS sobie urządza miesięcznicę, a my ją będziemy blokować
— zaznaczył.
Prof. Dudek odniósł się również do nastawienia części opozycji:
I to blokowanie, tak naprawdę jest prowokowaniem strony PiS-owskiej do użycia siły. Tak jak się kreuje Władysława Frasyniuka, moim zdaniem to jest beznadziejna sprawa, na męczennika. Bo go policja wyniosła. Jakieś absurdalne zestawienia ze stanem wojennym… To chodzi o to, żeby go po raz kolejny wyniesiono, najlepiej z Lechem Wałęsą, postacią powszechnie znaną. Takie zdjęcia byłyby z punktu widzenia opozycji korzystne. Problem polega na tym, czy one by przekonały tę jedną trzecią, o którą opozycja walczy. Moim zdaniem nie
— dodał Dudek.
Nałęcz odpowiadał, że ma pretensje do prokuratury, która - w jego ocenie - nie reagowała na tezy o zamordowaniu.
. (…) Blokowanie manifestacji PiS-u jest prowokowaniem zamieszek. Stanie w odległości stu metrów, co przewiduje ustawa, pozwala zakłócić miesięcznicę okrzykami. Nie trzeba tam blokować i wszczynać zamieszek
— ocenił.
Były doradca prezydenta Komorowskiego stwierdizł przy tym, że Krakowskie Przedmieście to dobre miejsce na takie starcie manifestacji.
Moim zdaniem to jest miejsce symboliczne. Jeśli ktoś chce powiedzieć: nie zgadzam się na to, co Kaczyński robi z Polską, to jest to miejsce w którym powinien być
— naciskał Tomasz Nałęcz.
Prof. Dudek odpowiadał:
Front o którym pan mówi, nie jest na Krakowskim Przedmieściu każdego dziesiątego. Jest we wchodzącej od pierwszego września reformie szkolnictwa, we wchodzącej od pierwszego października sieci szpitali i jeszcze w paru innych sprawach. Tam się rozstrzygną losy rządów PiS, a nie na Krakowskim Przedmieściu, gdzie się kompromitują obie strony. (…) Co panu to przeszkadza? Co takiego zmienią te miesięcznice? Każde kolejne przemówienie Kaczyńskiego, który mówi, że jesteśmy coraz bliżej prawdy jest takie samo i coraz bardziej wątpliwe
— ocenił.
Tomasz Nałęcz nie był jednak przekonany:
Ja się dziwię, słuchając jednego z najwybitniejszych politologów, który uważa, że dyktatura sama się zawali pod wpływem swoich błędów. (…)
Dudek:
Powiedzmy sobie szczerze: pan jest historykiem, urodził się i spędził w dyktaturze dużą część życia: niechże Pan nie żartuje, że dziś w Polsce jest dyktatura. A co było przed 1989 rokiem? Pan też zna świetnie historię międzywojenną, wie, co robił Piłsudski po 26 roku. (…) Pewne sformułowania ośmieszają tych, którzy je głoszą
— zaznaczył politolog.
Nałęcz ripostował:
Dzisiaj mamy dyktaturę aksamitną, która rozmontowała Trybunał, godzi w niezależność sądownictwa, już szykuje atak na media. Widzi pan klasyczny scenariusz aksamitnej dyktatury, która poprzedza twardą dyktaturę. Proszę bardzo, odwołajmy się do okresu międzywojennego - żyjemy wiosną 1927! A potem przyszedł Brześć, lata 30…
svl, tvn24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/348083-prof-dudek-do-prof-nalecza-co-panu-przeszkadzaja-te-miesiecznice-niechze-pan-nie-zartuje-ze-dzis-w-polsce-jest-dyktatura