Wizyta Donalda Trumpa i jego przemówienie to moment historyczny i mamy powody do radości. Ale mają racje ci, którzy mówią, że to tylko słowa i te słowa za nas pewnej pracy nie wykonają, ale dostaliśmy bardzo wiele. Polska historia została opowiedziana w świecie. My musimy wykonać pracę, żeby za tym poszły publikacje, odpowiednie argumenty, książki, by to nie zawisło w próżni. Całe dekady polską historię atakowano i opluwano i jednym przemówieniem się tego nie zmieni
— powiedział Jacek Karnowski w programie „Bez retuszu” na antenie TVP Info.
Redaktor naczelny tygodnika „wSieci” komentował wizytę Donalda Trumpa w Warszawie i jego przemówienie na placu Krasińskich.
My musimy być mocni i silni i jesteśmy na dobrej drodze. To co jest najważniejsze z tego przemówienia, z jego wizyty, z atmosfery, to jest jeden wniosek - Jeżeli Polska i Polacy szanują siebie, mają o sobie dobre zdanie i mają ambicje i dumę, to inni to widzą i taka Polska przyciąga. Tylko taka Polska przyciąga. I tylko taka Polska jest światu potrzebna
— stwierdził Karnowski.
Gdyby wygrała Hillary Clinton to obecny polski rząd byłby łajany, reprymendowany, krytykowany nie tylko przez część Brukseli, ale również przez Waszyngton. Ta niechęć do antysalonowego Donalda Trumpa jest całkowicie zrozumiała
— powiedział.
Podczas przemówienia na placu Krasińskich tłum widzów wygwizdał Lecha Wałęsę. Zdaniem Jacka Karnowskiego, tego zachowanie nie powinno mieć miejsca, ale Wałęsa sam sobie na te gwizdy zasłużył.
Pewnie byłoby lepiej gdyby takich rzeczy nie było. Ale trzeba powiedzieć, że nikt tyle nie zrobił dla zmarnowania polskiej szansy, szansy na polską moc, na polską wielkość, na porządny, silny kraj, co Lech Wałęsa po 1989 roku
— mówił Jacek Karnowski.
Redaktor naczelny „wSieci” komentował też wydarzenia z ulic Hamburga, gdzie lewicowi bojówkarze przez 2 dni niszczyli miasto.
To pchanie trochę totalitaryzmem. To są grupy, które odwołują się do komunizmu. Jest to przejaw wielkiej asymetrii. Gdyby były tego typu bojówki z prawej strony, to wszyscy politycy prawicowi w Europie musieliby się tłumaczyć. Tutaj mamy grupy lewicowe, które są tolerowane od dekad, to pokazuje, ze powojenne Niemcy mają problem ze zrozumieniem pewnych rzeczy. Ta trauma nazizmu powoduje, że oni pewnych rzeczy nie rozeznają właściwie. Była taka charakterystyczna wypowiedź Angeli Merkel, która mówiła: To jest złe, bo oni narażają bezpieczeństwo nie tylko policjantów, ale i osób innych. To zawężenie problemu. To są po prostu lewicowi ekstremiści. Oni byli ściągani do Polski przez krytykę polityczną, przez polskie środowiska lewicowe. 11 listopada bili harcerzy. To zadanie dla państwa polskiego, by rozwój tego typu środowisk w Polsce zablokować. Kiedy one się pojawią, to trudno będzie je wykorzenić, bo mają miękką otoczkę. Jacyś studenci sympatyzują, jacyś wykładowcy, jacyś dziennikarze, to są nagle jacyś protestujący a nie zadymiarze i łobuzy. To jest problem niemiecki i trzeba zrobić wszystko, by nie było tego w Polsce
— powiedział.
Jedną z osób, które były zadowolone z wydarzeń na ulicach Hamburga, był Zbigniew Hołdys. Zdaniem Jacka Karnowskiego, takie zachowanie świadczy o pogubieniu się wrogów polskiego rządu.
To w szerszym planie pokazuje, że polska opozycja buksuje w miejscu, straciła azymut, radykalizuje się, egzotyzuje się, wchodzi w jakiś poziom szaleństwa. To jest dla rządzących dobrze, bo na takim planie można prezentować się jako siła spokoju. To jest źle dla Polski, bo grozi rozlewem krwi, eskalacją
— stwierdził Jacek Karnowski.
mly/TVP Info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/348017-jacek-karnowski-przemowienie-donalda-trumpa-to-moment-historyczny-ale-te-slowa-nie-wykonaja-pracy-za-nas