III RP jak żaden inny ustrój… uznała nauczanie o własnej historii i dokonaniach za rzecz nieistotna. Nie dbają o własną legitymizacje w oczach następnych pokoleń
— tak liberalni publicyści Jarosław Kuisz i Katarzyna Wigura postrzegają (na lamach „GW”) jedną z przyczyn klęski tej formacji.
I w jakimś zakresie mają rację. Tyko że zarazem mają do niej pretensje o to, że… była po prostu sobą.
III RP - jej własna natura nie bardzo pozwalała bowiem na „zadbanie o własną legitymizację w oczach nastepnych pokoleń”. Trochę dlatego, że była pyszna i uważała tę legitymizację za oczywistą. Ale przede wszystkim dlatego, że była emocjonalnie wychłodzona. I sama sobie wybrała taki los, jako akt założycielski przyjmując nie rewolucję, tylko dogadanie się z formacją PZPR-owską. Akceptując - jeszcze zanim ubrał je w słowa Aleksander Kwaśniewski - hasło „wybierzmy przyszłość” jako swój fundament aksjologiczny.
Ojcowie-założyciele formacji powiedzieliby, że inaczej nie można było, albo że to było słuszne. Nie zgadzam się z tym, ale nawet gdyby mieli oni sto procent racji, nie zmieniłoby to faktu, że ten wybór po prostu musiał mieć określone konsekwencje. Opierał się na odrzuceniu emocji, i w ogóle oglądania się w przeszłość (bo tam czają się duchy, które w marszu mu przyszłości porzuciliśmy…). Takie było rzadko artykułowane, ale czytelne przesłanie ideologiczne IIIRP.
Trochę trudno w tej sytuacji odcinkowo odejść od tego fundamentalnego założenia, by „nauczać o własnej przeszłości”. Jak nauczać? Za dużo upiorów można by wywołać. I za dużo kontrowersji - a IIIRP miała z definicji byc niekontrowersyjna. I dla dawnych pezetpeerowców i ich dzieci, i dla ludzi Kościoła…
Na wystudiowanym, emocjonalnym chłodzie nie zbuduje się spontanicznej, emocjonalnej identyfikacji. Dziwne, że nie dla wszystkich jest to oczywiste.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/347958-na-wychlodzeniu-nie-zbuduje-sie-emocji-o-jednej-z-przyczyn-kleski-iii-rp