W roku 1979 stałem wśród tłumu, który wsłuchiwał się w słowa Jana Pawła II-go. Wiedziałem wtedy, że jest właśnie obwieszczany upadek komunizmu. Wiedziałem jednak też, że sprawa nie dokona się z dnia na dzień. Że miną lata zanim Polacy dołączą do wolnych narodów świata. Rok później przyjęty byłem jako uchodźca polityczny przez Stany Zjednoczone prezydenta Ronalda Reagana. Od tamtego czasu minęło 37 lat. Różnica pomiędzy tamtym tłumem sprzed lat, a tym zgromadzonym na Placu Krasińskich jest niczym przemiana tamtego chłopaka w dorosłego. Tyle w sferze emocjonalnej.
Ale prezydent Donald Trump przyjeżdża z zaproszeniem dla Polaków do budowania czegoś większego, niż emocje. Większego, niż pogłębienie poczucia zbiorowego bezpieczeństwa. Jest to zaproszenie do budowania świata według tego, jak on Donald Trump go rozumie. I jak jego intencje rozumieją przedstawiciele obecnego polskiego rządu. Stąd w tej wizycie równolegle podnoszone będą kwestie dotyczące gospodarki. Amerykański prezydent jest w tej materii człowiekiem sukcesu. Wielkiego sukcesu. Dopiero za jakiś czas Polacy odczują, czy tą wiedzą on i jego doradcy potrafili podzielić się z wicepremierem Mateuszem Morawieckim i jego otoczeniem.
Niemieckie media zaczynają zdawać sobie też sprawę, że - choć to potrwa - Ameryka udzielająca Polsce wsparcia w domaganiu się reparacji wojennych, to już nie kilku publicystów podnoszących ową kwotę 845 miliardów dolarów, ale pojawiająca się możliwość budowania na uczciwych zasadach jednoczącej się Europy. Amerykanie dwukrotnie w XX wieku musieli podnosić stary kontynent z kolan na które powalił go niemiecki szowinizm, którego hitleryzm był jedynie najbardziej zbrodniczym przejawem. I takiego właśnie moralnego wsparcia Polacy powinni upatrywać w przybywającym do Warszawy prezydencie Stanów Zjednoczonych.
Donald Trump wie w jakich okolicznościach były prezydent Obama nie doleciał na uroczystości pogrzebowe do Krakowa pamiętnego kwietnia 2010 roku. Te sprawy nie będą miały jednak przełożenia na bezpośrednią politykę, choć będą skryte w wypowiadanych na Placu Krasińskich słowach. Fałszywe media spróbują wypaczyć ich sens nie przyjmując do wiadomości, że świat w którym żyjemy należy w ostatecznym rachunku do “podludzi”, którymi zawsze pogardzali, a których dojścia do głosu nie rozumieją. Czy Polska przy tym wszystkim, niczym na Bliskim Wschodzie przed laty Izrael, stanie się kolejnym amerykańskim lotniskowcem? Słowa Donalda Trumpa do Polaków w Chicago dają wiele do myślenia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/347482-czy-polska-stanie-sie-amerykanskim-lotniskowcem-w-sercu-europy