Media niemieckie, które sumiennie forsują punkt widzenia swych władz, prześlizgują się po problemie współpracy niemiecko-rosyjskiej, która jest przecież podstawową przyczyną poszukiwań przez Polskę dodatkowych konstelacji bezpieczeństwa. Ta sprawa jest bagatelizowana i załatwiana tym samym stwierdzeniem, które można usłyszeć z ust niemieckich oficjeli w kontekście budowy Nordstream2: „to projekt gospodarczy, a nie polityczny”.
Niemieckie media nie zgłębiają tego tematu i próbują go zakneblować stwierdzeniami o „zagrożeniu dla solidarności europejskiej” ze strony Polski, która ma sojusznika w obecnym prezydencie USA.
Irytacja Berlina i jego mediów w kontekście podróży Trumpa do Polski ma jedną słabość: doskonale pokazuje prawdziwe powody obaw. Po wyborach w 2015 r. Niemcy stracili polityczne aktywa nad Wisłą. W Warszawie nie słychać głosów sprzeciwu wobec ostatnich planów amerykańskich sankcji wobec Gazpromu i wobec współpracujących z nim przy projekcie Nordstream2 niemieckich firm. Kanclerz Angela Merkel odsłoniła się potępiając te pomysły, ręka w rękę z Sigmarem Gabrielem – ministrem spraw zagranicznych – zwanym nawet w RFN – „Putinversteher” (rozumiejący Putina).
Warto na koniec dodać, że totalna opozycja w Polsce ma nie lada problem; nie może przestać traktować Merkel jako swej politycznej przyjaciółki i powierniczki, a jednocześnie nie może przyłączyć się do jej sprzeciwów wobec amerykańskich sankcji wobec twórców Nordstream2. Nic więc dziwnego, że stara się mówić „na okrągło” – czyli „prasą niemiecką”, że przyjazd Trumpa i jego wsparcie dla Trójmorza, może zaszkodzić „idei europejskiej”.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Media niemieckie, które sumiennie forsują punkt widzenia swych władz, prześlizgują się po problemie współpracy niemiecko-rosyjskiej, która jest przecież podstawową przyczyną poszukiwań przez Polskę dodatkowych konstelacji bezpieczeństwa. Ta sprawa jest bagatelizowana i załatwiana tym samym stwierdzeniem, które można usłyszeć z ust niemieckich oficjeli w kontekście budowy Nordstream2: „to projekt gospodarczy, a nie polityczny”.
Niemieckie media nie zgłębiają tego tematu i próbują go zakneblować stwierdzeniami o „zagrożeniu dla solidarności europejskiej” ze strony Polski, która ma sojusznika w obecnym prezydencie USA.
Irytacja Berlina i jego mediów w kontekście podróży Trumpa do Polski ma jedną słabość: doskonale pokazuje prawdziwe powody obaw. Po wyborach w 2015 r. Niemcy stracili polityczne aktywa nad Wisłą. W Warszawie nie słychać głosów sprzeciwu wobec ostatnich planów amerykańskich sankcji wobec Gazpromu i wobec współpracujących z nim przy projekcie Nordstream2 niemieckich firm. Kanclerz Angela Merkel odsłoniła się potępiając te pomysły, ręka w rękę z Sigmarem Gabrielem – ministrem spraw zagranicznych – zwanym nawet w RFN – „Putinversteher” (rozumiejący Putina).
Warto na koniec dodać, że totalna opozycja w Polsce ma nie lada problem; nie może przestać traktować Merkel jako swej politycznej przyjaciółki i powierniczki, a jednocześnie nie może przyłączyć się do jej sprzeciwów wobec amerykańskich sankcji wobec twórców Nordstream2. Nic więc dziwnego, że stara się mówić „na okrągło” – czyli „prasą niemiecką”, że przyjazd Trumpa i jego wsparcie dla Trójmorza, może zaszkodzić „idei europejskiej”.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/347431-zaniepokojeni-wizyta-prezydenta-trumpa-niemcy-przypominaja-polakom-alianci-juz-kiedys-was-zdradzili?strona=2