TVP za czasów Piotra Kraśki i TVN zupełnie się od siebie nie różniły. W tej chwili te różnice widać gołym okiem. Sprywatyzowana TVP 2 miała trafić w ręce ludzi zaprzyjaźnionych z władzą, którzy mieli na tym zarobić. Takie rzeczy w III RP były na porządku dziennym, kiedy koncesję otrzymywały osoby powiązane z ośrodkiem władzy. Takim podmiotom umożliwiano bezkonfliktowy rozwój, zaś politycznie niepoprawnym przeszkadzano w pracy mnożąc trudności
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl red. Wojciech Reszczyński, wieloletni dziennikarz Polskiego Radia, jeden z twórców sukcesu “Teleexpressu” i “Wiadomości”, założyciel pierwszego Radia Wawa, autor wielu cenionych książek i artykułów.
wPolityce.pl: Przewodniczący Grzegorz Schetyna podczas Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej wezwał Polaków do obywatelskiego nieposłuszeństwa i niepłacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego. Jak Pan odebrał ten apel? Wpisuje się on w szereg ataków na TVP?
Wojciech Reszczyński: Apel Grzegorza Schetyny, to nic innego jak kalka słów premiera Donalda Tuska, który wielokrotnie nawoływał do niepłacenia „haraczu” na rzecz mediów publicznych. Jaki był cel tego apelu? Bez wątpienia zniszczenie telewizji. W tajemnicy przygotowywano plan sprywatyzowania Telewizji Polskiej, a w szczególności TVP 2. Czekano na upadek telewizji, która była w coraz gorszych tarapatach finansowych. Ten scenariusz doskonale znamy z czasów III RP, kiedy rozkradano majątek narodowy, którego przecież częścią są również media publiczne. Na bankructwo telewizji publicznej czekano z utęsknieniem. Na szczęście wybory parlamentarne wygrała Zjednoczona Prawicy i ten proces zatrzymano. Apel Donalda Tuska, który jako pierwszy nawoływał do niepłacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego, powinien wówczas zakończyć się złożeniem wniosku do prokuratury na premiera Tuska w związku z nawoływaniem przez niego do łamania prawa. Podkreślę, premier Polski robił to publicznie i wielokrotnie. Nawoływał do niszczenia majątku narodowego, który powinien być szczególnie chroniony przez polski rząd. To co robił wówczas premier Tusk wypełniło delikt karny i powinien on za to odpowiedzieć przed sądem. Dzisiaj, to samo robi przewodniczący Schetyna, a że nie udało się pociągnąć do odpowiedzialności premiera Tuska, to możliwe, że zwrócę się do zarządu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, aby moi koledzy i koleżanki wraz z naszymi prawnikami rozważyli możliwość wystąpienia SDP do prokuratury z wnioskiem na szefa największej opozycyjnej partii z doniesieniem na jego wezwanie do łamania prawa.
Co więcej, przewodniczący Schetyna zadeklarował, że osoby, które zdecydują się nie płacić abonamentu zostaną wynagrodzone przez Platformę Obywatelską, kiedy ta wróci do władzy.
Do tego dochodzą groźby karalne pod adresem dziennikarzy pracujących w mediach publicznych. To wszystko wyczerpuje więc znamiona przestępstwa.
Wrócę do wątku próby sprywatyzowania Telewizji Polskiej, o której mówił Pan wcześniej. Zakładając, że doszłoby to do skutku, wszytskie największe media w Polsce na stałe znalazłyby się w rękach obozu lewicowo-liberalnego. Czy taki był cel?
Pamiętajmy, że jeszcze nie dawno koalicja PO-PSL trzymała w ręku wszystkie media w Polsce. Zadziwiała mnie ideowa jednomyślność, polegająca na prezentowaniu tych samych tematów, w tej samej kolejności i używania tego samego języka przez wszystkie media za czasów koalicji PO-PSL. TVP za czasów Piotra Kraśki i TVN zupełnie się od siebie nie różniły. W tej chwili te różnice widać gołym okiem. Sprywatyzowana TVP 2 miała trafić w ręce ludzi zaprzyjaźnionych z władzą, którzy mieli na tym zarobić. Takie rzeczy w III RP były na porządku dziennym, kiedy koncesję otrzymywały osoby powiązane z ośrodkiem władzy. Takim podmiotom umożliwiano bezkonfliktowy rozwój, zaś politycznie niepoprawnym przeszkadzano w pracy mnożąc trudności.
Co zatem można powiedzieć o podejściu totalnej opozycji do niezależności mediów? Pamiętamy przecież, kiedy ABW wchodziło do tygodnika „Wprost”, kiedy przejmowano „Rzeczpospolitą”, a teraz sędziowska kasta próbuje odebrać tygodnikowi „wSieci” nazwę. Słowa o wolności i demokracji nie schodzą jednak z ust opozycji.
Tych przykładów jest więcej i choć niekoniecznie łączą się one ze sobą, to wspólna dla nich jest nieprzychylność dla dobrej zmiany. Niestety, lumpenelity mają to do siebie, że gardzą narodem, uważają się za coś wyjątkowego, bez czego naród polski nie jest wstanie samodzielnie decydować o swojej przyszłości. To wyjątkowo podła cecha wskazująca na kondycję moralną tych ludzi. Pogarda dla prostego człowieka, była charakterystyczną cechą elit PRL. Nic więc dziwnego, że beneficjentami III RP zostali ludzie tworzący lub związani z PRL-em.
Politycy opozycji dopuszczają się również personalnych gróźb i ataków na dziennikarzy pracujących dla TVP. Poseł Borys Budka groził swego czasu Ewie Bugale, kiedy dziennikarka zrobiła materiał o obronie SB-ków przez polityka PO.
Dziennikarze powinni przypominać widzom wydarzenia z przełomu roku, kiedy doszło do kryzysu sejmowego. Totalna opozycja zablokowała wtedy obrady Sejmu występując w obronie wolności mediów. Pamiętam posła Nitrasa, który nagrywał wszystko komórką, bo jak przekonywał media nie mają wstępu do Sejmu. Dzisiaj reporter TVP Info Filip Styczyński, który z uśmiechem na twarzy zadaje politykom proste pytania, traktowany jest przez z nich z pogardą, tylko dlatego, że pracuje dla mediów publicznych. Lumpenelity uznają wolne media tylko wtedy, kiedy wywodzą się z tego samego środowiska, w momencie, kiedy reprezentują je osoby o krytycznym stosunku do dawnej władzy, to próbuje się odebrać wiarygodność tym mediom. To kolejna paskudna cecha III RP, stosowanie podwójnych standardów. Ci ludzie są przekonani, że ludzie tego nie widzą, ale widzą i wyciągają wnioski. Obecne media publiczne przypominają i będą przypominać o grzechach obecnej opozycji, dlatego ta formacja będzie odchodzić w niebyt.
Agresja polityków wobec dziennikarzy przenosi się na Polaków, którzy często atakują pracowników mediów nieprzychylnych partiom, których są zwolennikami. Pamiętamy jak zostali potraktowani dziennikarze TVP w grudniu podczas wydarzeń sejmowych. To szczególnie szokujące, że atmosferę nienawiści nakręcają politycy.
Opozycja przyjęła rolę totalną, czyli nie liczącą się z żadną rzeczywistością, jest wściekła, zapiekła. Przedstawiciele opozycji wierzą, że jeżeli będą konsekwentnie kłamać, to część osób w końcu im uwierzy. Najlepszym tego przykładem jest stosunek do ministra Antoniego Macierewicza. Krytyka tej osoby, która w moim przekonaniu wielce zasłużyła się dla wolności i demokracji w Polsce, nasiliła się wraz z osłabieniem obozu komunistycznego i postkomunistycznego, a jednoczesnym wzrostem roli i znaczenia ministra Macierewicza. Zaczęło się od tendencyjnego przekręcania nazwiska, a w tej chwili opozycja robi z niego sowieckiego agenta. Jest to ciężki i absurdalny zarzut. Lumpenelity liczą jednak na to, że znajdzie się grupa ludzi, która przyjmie tę wersję jako prawdziwą. Mamy obecnie w Polsce dwa obrazy rzeczywistości, które się od siebie zasadniczo różnią. Opozycja ucieka się do prymitywnego kłamstwa, licząc na to, że ktoś w nie uwierzy. Zwróćmy uwagę, że stopień zaangażowania w to kłamstwo jest coraz większy, ponieważ opozycja zdaje sobie sprawę, że z każdym kolejnym dniem rządów Zjednoczonej Prawicy, totalna opozycja będzie traciła szansę na powrót do władzy.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/347023-nasz-wywiad-red-reszczynski-donald-tusk-i-grzegorz-schetyna-za-swoj-apel-do-nieplacenia-abonamentu-powinni-odpowiadac-przed-sadem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.