Elita zebrała się na zgromadzeniu kontemplacyjnym pod hasłem Ruchu Niewidzialnej Ręki Rynku.
Tenże rzucił wyzwanie Panu Bogu i chce go zastąpić, w duchu oświeconego rozumu. Nikt jednak nie wnikał, skąd wziął się rozum oświecony i kto go oświecił, podobnie jak nie dostrzegł, że NIEWIDZIALNA RĘKA RYNKU też ma cechy boskie.
Ruch ma już swoją herezję. Jest nim KULT RYZYKA narzucony elitom przez elitariusza Tuska. Uczony ten wskazał, że państwo (przez małe p) nie może bronić ludziom ryzyka udziału w Amber Gold, z czego płynie wniosek, że i nie musi wydawać na skutki ryzyka zachorowania na raka. To tłumaczy zaniedbania w służbie zdrowia, widać usprawiedliwione. Błyskawicznie rodzi się też przywiązanie (nie wiara!!!) do CZŁOWIEKA jako takiego, człowieka w ogóle, pod warunkiem, że jest on obcy i bardzo biedny, by bogaty mógł mu pomóc i wskazać, jak biedny ma żyć.
Ma być też zapewniona wolność. Nowym prądem jest wolność związków partnerskich wieloosobowych, bo niby dlaczego nie.
Zgromadzeni z zadowoleniem wysłuchali zagajenia do debaty pt. „Pożary kościołów dowodem fałszu wierzeń ciemnoty”.
Debaty nie było, bo wnioski przyjęto przez aklamację jako oczywiste. Odbyła się zbiórka na taborecik dla Frasyniuka oraz wsparcie kult męczeństwa Stefana Niesiołowskiego, które jest spodziewane, a wśród profesorów (wyższy szczebel elity) niemal pewne.
Skąd oni się wzięli, skoro nawet niby rozsądni na imieniny, życząc sobie wszystkiego dobrego dodają, by Kaczyńskiego diabli wzięli, co jasno wskazuje, że w ich pokrętnej opinii nie jest on diabłem, bo do swoich poszedłby dobrowolnie.
Źródło pochodzenia elity nie jest w Polsce jasne.
Teoretycznie wchodzi się do niej przez urodzenie (dotyczy to starych aktorów i aktorek), co jest szczególnym rysem demokracji, można wejść przez aklamację, większość jednak musi aspirować, co tłumaczy fenomen aspirantów Marcinkiewicza, Giertycha oraz Budki. Wymagane są osiągnięcia naukowe oraz artystyczne, ateizm przyczajony, połączone ze statusem.
W wypadku redaktora Lisa wystarcza dom w Konstancinie.
Wiara w niewidzialną rękę rynku idzie w parze z niechęcią do ciemnoty, co jednak da się przełamać w przypadku aspiranta Wałęsy (patrz status).
Pan Sadurski Wojciech wyrazi sprawę jasno:
O to mam największe pretensje do Kaczyńskiego, że z cynicznych powodów dał nieoświeconemu plebsowi poczucie dostępu do władzy.
Żeby nie burzyć teorii, profesor daje Prezesowi Kaczyńskiemu status elitariusza, wszak przewrotnego, skoro dał nieoświeconemu plebsowi poczucie dostępu do władzy.
Rozważmy. Oto bycie nieoświeconym staje się cechą plebsu, odróżniającą go od elity. To elita daje władzę plebsowi, choćby nawet rękoma Kaczyńskiego, który czyni to z pobudek cynicznych (kynos – po grecku pies). Wreszcie – plebs władzy nigdy nie dostanie, on ma tylko poczucie dostępu do niej, więc paradoksalnie zbliża się do elity, ale jest to poczucie fałszywe. Niestety, jak na profesora z elity krajowej, mędrzec popada w sprzeczność w tym samym tekście. Oto twierdzi:” Do władzy doszli ignoranci dumni ze swej ignorancji. Demokratyczna większość dała im do tego mandat” No to albo Kaczyński, albo demokratyczna większość. Jeśli większość, to przecież pochodząca SPOZA ELITY. Co najgorsze - to już nie poczucie dostępu do władzy, ale sama władza wykonywana przez ignorantów. Wniosek: jeśli ciemna większość daje władzę nieignorantom, to jest to demokracja i właściwa rola elity. Jeśli zaś ciemna większość da władzę ignorantom, to jest niedobrze i demokracja wymaga, by to zmienić. Demokrację zatem wyznacza sama elita, która postulując wyższość rozumu oraz nieistnienie Boga, sama musi wszystko wytłumaczyć. Nie wystarczyło przecież wymyśleć związki partnerskie, bo czas już na teorię winy w rozkładzie związku małżeńskiego i ustalenie – czy zdrada z hetero jest zdradą, czy tylko odstępstwem.
Oraz dlaczego związki lesbijskie nie mają być trzyosobowe lub większe.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Elita zebrała się na zgromadzeniu kontemplacyjnym pod hasłem Ruchu Niewidzialnej Ręki Rynku.
Tenże rzucił wyzwanie Panu Bogu i chce go zastąpić, w duchu oświeconego rozumu. Nikt jednak nie wnikał, skąd wziął się rozum oświecony i kto go oświecił, podobnie jak nie dostrzegł, że NIEWIDZIALNA RĘKA RYNKU też ma cechy boskie.
Ruch ma już swoją herezję. Jest nim KULT RYZYKA narzucony elitom przez elitariusza Tuska. Uczony ten wskazał, że państwo (przez małe p) nie może bronić ludziom ryzyka udziału w Amber Gold, z czego płynie wniosek, że i nie musi wydawać na skutki ryzyka zachorowania na raka. To tłumaczy zaniedbania w służbie zdrowia, widać usprawiedliwione. Błyskawicznie rodzi się też przywiązanie (nie wiara!!!) do CZŁOWIEKA jako takiego, człowieka w ogóle, pod warunkiem, że jest on obcy i bardzo biedny, by bogaty mógł mu pomóc i wskazać, jak biedny ma żyć.
Ma być też zapewniona wolność. Nowym prądem jest wolność związków partnerskich wieloosobowych, bo niby dlaczego nie.
Zgromadzeni z zadowoleniem wysłuchali zagajenia do debaty pt. „Pożary kościołów dowodem fałszu wierzeń ciemnoty”.
Debaty nie było, bo wnioski przyjęto przez aklamację jako oczywiste. Odbyła się zbiórka na taborecik dla Frasyniuka oraz wsparcie kult męczeństwa Stefana Niesiołowskiego, które jest spodziewane, a wśród profesorów (wyższy szczebel elity) niemal pewne.
Skąd oni się wzięli, skoro nawet niby rozsądni na imieniny, życząc sobie wszystkiego dobrego dodają, by Kaczyńskiego diabli wzięli, co jasno wskazuje, że w ich pokrętnej opinii nie jest on diabłem, bo do swoich poszedłby dobrowolnie.
Źródło pochodzenia elity nie jest w Polsce jasne.
Teoretycznie wchodzi się do niej przez urodzenie (dotyczy to starych aktorów i aktorek), co jest szczególnym rysem demokracji, można wejść przez aklamację, większość jednak musi aspirować, co tłumaczy fenomen aspirantów Marcinkiewicza, Giertycha oraz Budki. Wymagane są osiągnięcia naukowe oraz artystyczne, ateizm przyczajony, połączone ze statusem.
W wypadku redaktora Lisa wystarcza dom w Konstancinie.
Wiara w niewidzialną rękę rynku idzie w parze z niechęcią do ciemnoty, co jednak da się przełamać w przypadku aspiranta Wałęsy (patrz status).
Pan Sadurski Wojciech wyrazi sprawę jasno:
O to mam największe pretensje do Kaczyńskiego, że z cynicznych powodów dał nieoświeconemu plebsowi poczucie dostępu do władzy.
Żeby nie burzyć teorii, profesor daje Prezesowi Kaczyńskiemu status elitariusza, wszak przewrotnego, skoro dał nieoświeconemu plebsowi poczucie dostępu do władzy.
Rozważmy. Oto bycie nieoświeconym staje się cechą plebsu, odróżniającą go od elity. To elita daje władzę plebsowi, choćby nawet rękoma Kaczyńskiego, który czyni to z pobudek cynicznych (kynos – po grecku pies). Wreszcie – plebs władzy nigdy nie dostanie, on ma tylko poczucie dostępu do niej, więc paradoksalnie zbliża się do elity, ale jest to poczucie fałszywe. Niestety, jak na profesora z elity krajowej, mędrzec popada w sprzeczność w tym samym tekście. Oto twierdzi:” Do władzy doszli ignoranci dumni ze swej ignorancji. Demokratyczna większość dała im do tego mandat” No to albo Kaczyński, albo demokratyczna większość. Jeśli większość, to przecież pochodząca SPOZA ELITY. Co najgorsze - to już nie poczucie dostępu do władzy, ale sama władza wykonywana przez ignorantów. Wniosek: jeśli ciemna większość daje władzę nieignorantom, to jest to demokracja i właściwa rola elity. Jeśli zaś ciemna większość da władzę ignorantom, to jest niedobrze i demokracja wymaga, by to zmienić. Demokrację zatem wyznacza sama elita, która postulując wyższość rozumu oraz nieistnienie Boga, sama musi wszystko wytłumaczyć. Nie wystarczyło przecież wymyśleć związki partnerskie, bo czas już na teorię winy w rozkładzie związku małżeńskiego i ustalenie – czy zdrada z hetero jest zdradą, czy tylko odstępstwem.
Oraz dlaczego związki lesbijskie nie mają być trzyosobowe lub większe.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/346908-my-i-wy-zaczelo-sie-od-moherow-ciemnogrodu-i-gwardii-rydzyka-potem-przyszly-wybory-i-jest-klapa