Deklaracja 12 prezydentów ws. uchodźców symboliczna. Prof. Wawrzyk: "Ci prezydenci nie działają w interesie swoich mieszkańców". NASZ WYWIAD

To znaczy, że dla niektórych samorządowców, czyli tych podpisanych pod tą deklaracją, ważniejszy jest interes ich partii czy obozu politycznego niż mieszkańców miast, którymi zarządzają. Nie wydaje mi się żeby np. w Krakowie, Warszawie czy Gdańsku wszyscy mieszkańcy byli za tym, żeby przyjąć imigrantów. Moim zdaniem będzie odwrotnie, przynajmniej na to wskazują sondaże

—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Piotr Wawrzyk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

CZYTAJ WIĘCEJ: Bunt prezydentów miast przeciw rządowi! HGW, Adamowicz i spółka przyjęli deklarację, w której wyrażają chęć przyjmowania migrantów

wPolityce.pl: 12 prezydentów największych miast w Polsce chcą przyjęcia uchodźców do ich samorządów. Jakie konsekwencje mogą wypływać z ich deklaracji?

Prof. Piotr Wawrzyk: Przede wszystkim pamiętajmy o tym, że to nie samorządy decydują o tym, czy ktoś do Polski zostanie wpuszczony, tylko rząd. I ten, kto chce wjechać do Polski musi mieć akceptację straży granicznej, a nie straży miejskiej i musi spełnić określone warunki przewidziane w polskim prawie, a nie postawione przez samorządy. Więc to jest czysto polityczna deklaracja bez formalnego, faktycznego znaczenia. Natomiast ma moim zdaniem ogromne znaczenie symboliczne.

Jakie?

To znaczy, że dla niektórych samorządowców, czyli tych podpisanych pod tą deklaracją, ważniejszy jest interes ich partii czy obozu politycznego niż mieszkańców miast, którymi zarządzają. Nie wydaje mi się żeby np. w Krakowie, Warszawie czy Gdańsku wszyscy mieszkańcy byli za tym, żeby przyjąć imigrantów. Moim zdaniem będzie odwrotnie, przynajmniej na to wskazują sondaże. Stąd zanim się zrobi taki krok, powinno się najpierw zrobić w tej sprawie lokalne referendum. Pytanie czy ci, którzy na nich głosowali, teraz popraliby ich, biorąc pod uwagę to, czego chcą.

Ich deklarację można też rozumieć jako sygnał dla innych samorządów, by buntowały się przeciwko obecnej władzy?

Tak, słyszymy już o innych miejscowościach. Ale problem polega na tym, że kwestia imigrantów powoli zaczyna być kreowana na taki sam pomysł na politykę, jak wcześniej był Trybunał Konstytucyjny, media, czy teraz blokowanie miesięcznic smoleńskich. Przecież samorządy tak samo buntowały się, że nie będą uznawały, albo będą taką a nie inną ustawę o Trybunale Konstytucyjnym. To jest mniej więcej taki sam związek z realnym prawem, jak teraz ta kwestia imigrantów. Moim zdaniem ci prezydenci nie działają w interesie swoich mieszkańców.

Którym nie potrafią zapewnić wystarczających warunków mieszkalnych, a mimo to chcą otworzyć swoje miasta na uchodźców.

O to chodzi. Nie wydaje mi się żeby wszystkie problemy mieszkaniowe w tych miastach były rozwiązane, przecież są kolejki osób oczekujących na mieszkania. Jeżeli 1200 osób, o ile dobrze pamiętam, czeka na mieszkania komunale w Poznaniu, a prezydent mówi w tym samym czasie, że ma 600 mieszkań, to dlaczego nie odda ich swoim mieszkańcom, swoim wyborcom? Tylko chce oddać je do dyspozycji osobom, które sprowadzi dlatego, że jest z określonej opcji politycznej. Myślę, że w tej sytuacji będzie to też element kampanii wyborczej i moim zdaniem mieszkańcy powinni rozliczyć tych prezydentów, którzy nie liczą się z ich zdaniem i potrzebami, lecz z potrzebami swojej partii politycznej i obozu politycznego.

Czy jest ryzyko, by do samorządów, które chcą przyjęcia uchodźców, będą szły oddolnie jakieś dotacje z Unii?

Formalnie rzecz biorąc jest tutaj furtka dla pieniędzy unijnych, Unia ma bowiem fundusze na wspieranie różnych przedsięwzięć służących zajmowaniu się imigrantami, przyjmowaniu ich, itd. Tam mogą o nie występować różne struktury, np. organizacje pozarządowe. Ale pytanie tylko jaki jest sens tworzenia takiego organu wsparcia integracji dla imigrantów skoro ich po prostu nie ma i nie będzie, bo rząd ich nie chce wpuścić i nie wpuści. Stąd ta deklaracja jest wyłącznie symboliczna o charakterze politycznym, nie faktycznym, nie mająca moim zdaniem żadnego związku z aktualnym stanem prawnym, ale też i z wolą mieszkańców miast, których ci prezydenci podobno reprezentują.

CZYTAJ TAKŻE: Lewica kupczy Ewangelią, byle wygrać spór o imigrantów. „Nie ulegajmy pokusie „zbawiania świata” kosztem własnej Ojczyzny”

Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler