Generalnie widać, że ktoś informował ABW o tych sprawach i to zdaje się, że podmiotem informującym raczej nie był Ratusz. Ten reagował dopiero post factum jak ABW, bądź CBA prosiły o jakieś dokumenty. Bo wydaje się, że pan Bajko sam z siebie nie informował o tych kwestiach
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł PiS Paweł Lisiecki, członek Komisji Weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji.
wPolityce.pl: Z zeznań Marcina Bajko, b. dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami wynika, że ABW i CBA były głuche na kwestie reprywatyzacyjne, choć od 2011 roku posiadały już wiedzę o przekrętach. Dlaczego Pana zdaniem nie było tutaj reakcji służb?
Paweł Lisiecki: Powiem szczerze, że komisja będzie musiała wnioskować zapewne do koordynatora służb specjalnych o to, żeby zbadano tę sprawę. Generalnie z informacji uzyskanych z CBA w 2016 roku wynika, że w sprawie Warszawy rozpostarty był parasol ochronny, żeby stolicy nie tykać. Może to właśnie o tę kwestię tutaj chodzi, że służby w ogóle nie miały reagować na to, co się dzieje w Warszawie. Jeżeli tak rzeczywiście było, to jest to zdecydowanie karygodne i nie powinno mieć miejsca. Jest to sprawa do wyjaśnienia.
Widać jednak, że ABW interesowała się sprawą, była chociażby wymiana e-maili z Ratuszem.
Tak. Generalnie widać, że ktoś informował ABW o tych sprawach i to zdaje się, że podmiotem informującym raczej nie był Ratusz. Ten reagował dopiero post factum jak ABW, bądź CBA prosiły o jakieś dokumenty. Bo wydaje się, że pan Bajko sam z siebie nie informował o tych kwestiach. Być może to były sprawy, które zgłaszali sami mieszkańcy reprywatyzowanych kamienic, bądź społecznicy, którzy z tym walczyli. Widać, że mimo ich szczerych chęci, tym sprawom raczej ukręcano łeb.
Dlaczego ABW uznała, że reprywatyzacja to nie sprawa prezydent, tylko premiera?
Generalnie aspekt jest raczej międzynarodowy w tym sensie, że mamy tu do czynienia z umowami indemnizacyjnymi. Ciężko mi jednak powiedzieć dlaczego tak się stało, być może wchodziły tu w grę duże pieniądze. Mało tego, jeżeli chodzi o odszkodowania, to tak naprawdę obciążały one budżet państwa, a nie budżet miasta.
Bezradność służb można tutaj porównywać z aferą Amber Gold?
Myślę, że tak. Jest to kolejny przykład państwa teoretycznego, gdzie służby miały informacje, być może nawet przekazywały je wyżej, ale nie było żadnej reakcji. Pytanie, czy było przyzwolenie na takie działanie.
Dotychczasowe zeznania byłych urzędników Ratusza mocno obciążają prezydent Warszawy. Pana zdaniem stanie w końcu stanie przed komisją?
Myślę, że prędzej czy później stanie, natomiast domyślam się, że będzie się zapierała rękami i nogami. W ten sposób tylko pogrąża siebie, mało tego uniemożliwia wyjaśnienie pewnych kwestii.
Powodem może być niewygodna dla niej bardzo kwestia Noakowskiego 16?
Być może też, bo jak widać z zeznań trzeciego z kolei świadka wynika, że sprawą się interesowała. Ona sama mówiła, że się nią nie interesowała i nie ingerowała. Pytanie co znaczy ingerowała i co znaczy interesowała. Urzędnicy niższego szczebla mówili, że kserowali dokumenty dotyczące Noakowskiego 16, a pan Bajko wprost powiedział, że prawdopodobnie dostałą do ręki oryginały.
Lista świadków będzie mocno wydłużona?
Nie jestem w stanie teraz tego przesądzać. Będziemy przechodzić do kolejnych nieruchomości i wraz z nimi na pewno będą zeznawali urzędnicy niższego szczebla. Było ich tam zdaje się dwudziestu kilku, którzy zajmowali się sprawami reprywatyzacji i będziemy ich wzywali.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/346619-nasz-wywiad-lisiecki-z-informacji-sluzb-wynika-ze-w-sprawie-warszawy-i-reprywatyzacji-rozpostarty-byl-parasol-ochronny
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.