Dziś przed Komisją Weryfikacyjną stanie b. dyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami. Narracja, na której Hanna Gronkiewicz-Waltz już od roku opiera swoją linię obrony oparta jest na obarczaniu winą b. dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcina Bajko, z którego kreuje się na jedynego odpowiedzialnego za proces rozdawania stołecznych nieruchomości. Oczywiście, Hanna Gronkiewicz-Waltz, która w przez lata nie dopatrzyła się w działalności Bajko niczego podejrzanego, lubi podkreślać, że były dyrektor to człowiek Lecha Kaczyńskiego.
Czy aby na pewno? Bajko zaczął pracę w samorządzie już w 1999 roku w nieistniejącym już Powiecie Warszawskim, którym rządzili ludzie tworzący później warszawską Platformę Obywatelską. Bajko zatrudnił ówczesny starosta Powiatu Warszawskiego. Zawistowski wpuścił też do samorządu Marka Kolarskiego, jako dyrektora biura nieruchomości, a Bajko został jego zastępcą. Warto przypomnieć, ze Zawistowski do 2014 roku był burmistrzem Targówka z rekomendacji Platformy Obywatelskiej.
Warto wspomnieć, że sam Marcin Bajko nie posiadał pełnomocnictw prezydent Warszawy do podpisywania decyzji administracyjnych. Ten sprytny zabieg pozwolił mu wysługiwać się w tym względzie zastępcami. Same plusy! Zero odpowiedzialności, a władza wciąż wielka. to jednak nie koniec korzyści z tego patologicznego układu.
Nie posiadając pełnomocnictw, Bajko, nie musiał zamieszczać w internecie corocznych oświadczeń majątkowych. Od 2000 roku prowadzi on za to firmę doradczą „Marcin Bajko M&B Consulting” zajmująca się doradztwem w zakresie nieruchomości. Trudno o mocniejszy przykład konfliktu interesów.
– mówi, proszący o anonimowość, jeden z urzędników warszawskiego ratusza.
Sam Bajko kpił sobie z kwestii dotyczących oświadczeń majątkowych. Czuł się całkowicie bezkarnym pod opiekuńczymi skrzydłami Hanny Gronkiewicz Waltz, która miała wręcz zabiegać, by jej bliski współpracownik czuł się komfortowo. Sam też zapewniał, że prezydent Warszawy za wszelką cenę chciała zatrzymać go na stanowisku. Aż do jego ubiegłorocznego zwolnienia przez Hannę Gronkiewicz Waltz, która pozbyła się go dopiero po wybuchu afery reprywatyzacyjnej, mógł robić co chciał i często nagradzany był za swoje „zaangażowanie” i „pracowitość”
Gdyby pani prezydent chciała, abym złożył takie oświadczenie (majątkowe - red.) – ale nie w trybie ustawowym, tylko w trybie nadzoru nad moją pracą - to natychmiast bym to uczynił I to nawet nie na tym samym druku, który obowiązuje, ale do wiadomości pracodawcy. Nie byłoby żadnego problemu.
– mówił wszechwładny Marcin Bajko.
Dziś Marcin Bajko stanie przed Komisją Weryfikacyjną. Czy dla ratowania własnej skóry będzie sypał swoją byłą szefową? To wielce prawdopodobne.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/346400-to-jego-zeznan-boi-sie-hanna-gronkiewicz-waltz-kim-jest-marcin-bajko-najwazniejszy-dzis-swiadek-komisji-weryfikacyjnej