Choć Marcin P. medialny zbytnio wcześniej nie był, bo udzielił tylko dwóch wywiadów i zorganizował konferencję prasową, na której powiedział, że to Michał Tusk starał się o pracę w jego firmie, media mają o nim już wiele informacji.
Marcin P. mieszkał w jednym z gdańskich blokowisk, nie miał kolegów, był uważany za ofiarę losu
— pisał Super Express już w 2012 r., kiedy wybuchła afera Amber Gold.
Uczęszczał do liceum ekonomicznego, nie miał zamiaru iść na studia. Miał ideę dotyczącą stworzenia własnego biznesu. W ten sposób powstały Multikasy - miejsce, w którym możliwe było opłacanie rachunków z mniejszą prowizją niż np. na poczcie. Przedsięwzięcie nie funkcjonowało jednak długo. Bardzo szybko przelewy przestały zasilać konta, na które miały trafiać.
— opisywała gazeta.
To za ten przekręt Stefański został skazany po raz pierwszy, w zawieszeniu. Pieniądze pokrzywdzonym ludziom nie zostały zwrócone do dziś. W następnych latach jeszcze kilka firm i miał kilka spraw sądowych. Zakończyły się one wyrokami m.in. za wyłudzanie kredytów. Wszystkie w zawieszeniu.
Jego działania były zawsze podobne, oparte na tym samym schemacie. Stworzony biznes zostawał stosunkowo szybko likwidowany, a po nim zostawały tylko wezwania od komorników i wysokie długi.
Plichta urodził się w 1984 r. jako Marcin S. (potem przyjął nazwisko żony Katarzyny P.). Jego ojciec był zawodowym żołnierzem, matka pracowała na poczcie. Mieszkali w bloku na jednym z gdańskich osiedli. Szef Amber Gold skończył gdańskie liceum ekonomiczne, na studia jednak nie poszedł.
Koledzy z klasy i nauczyciele powtarzają niczym mantrę: zdolny, ambitny, mógł robić w życiu, co tylko zechce. P. chciał, na co wskazuje jego kariera, zarabiać dobre pieniądze.
— pisała Polska The Times.
Kiedy P. założył spółkę Amber Gold, spółka chwaliła się milionowym, potem 10-milionowym, wreszcie 50-milionowym kapitałem zakładowym. W marcu 2011 r., kiedy o Plichcie zaczynało być głośno, a Amber Gold przygotowywał się do podbicia rynku, sąd wymierzył Marcinowi Plichcie kolejną grzywnę.
Wobec trudności z ustaleniem miejsca pobytu biznesmena (prezesa znanej już wtedy w Polsce firmy z licznymi oddziałami w kraju) sąd zleca tę czynność policji.
P. z małżonką jeżdżą już wówczas passatem i bmw 7. Mieszkają, jak przyznali w „Gazecie Wyborczej”, na 90 mkw. w nowoczesnej kamienicy przy gdańskiej starówce. „Fakt” donosił później, że Marcin i Katarzyna Plichtowie mają co najmniej cztery mieszkania w luksusowych kamienicach, pałacyk i wspomniane już wyżej dwa samochody. Jak ustaliła gazeta, na Amber Gold zapisane są cztery mieszkania w apartamentowcu przy ul. Szafarnia w Gdańsku. Świetna lokalizacja, cena za metr kwadratowy sięga tu nawet 13 tys. zł. Biznesmen wraz z żoną kupił też niedawno zabytkowy dwór i 12 ha ziemi w Rusocinie pod Gdańskiem. To posiadłość ma być warta 6,5 mln zł.
ABW zainteresowała się firmą Plichty wiosną 2012 r., gdy wystartowały finansowane przez Amber Gold linie lotnicze OLT. Agentom wyszło, że na ten cel poszło grubo ponad 200 mln zł.
W maju do Agencji wpłynęła notatka z Banku Gospodarki Żywnościowej: pracownicy Amber Gold wmawiają klientom, że zakupione za ich pieniądze złoto jest przechowywane w naszych skrytkach, a to nieprawda.
W firmowym sejfie ABW znalazło 57 kg złota i kilogram platyny. Wszystko razem warte ok. 12 mln zł. Tymczasem P. jeszcze niedawno twierdził, że ma 110 kg złota, które wyceniał na 60 milionów złotych i nieruchomości warte kolejne dziesiątki milionów. Bez problemu, jak zapewniał w 2012 r. mógłby oddać pieniądze klientom Amber Gold. Dotąd nie odzyskali oni jednak swoich oszczędności.
eh/SuperExpress/PolskTheTimes
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/346272-kim-jest-marcin-p-sylwetka-glownego-podejrzanego-i-zalozyciela-amber-gold-p-chcial-na-co-wskazuje-jego-kariera-zarabiac-dobre-pieniadze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.