Czy Rzeczpospolita musi się utrzymywać z takich reklam?
— napisał na swoim profilu na Facebooku Mateusz Kijowski prezentując screen ze strony internetowej dziennika.
Chodzi o reklamę leku na potencję. Problem w tym, że to reklama kontekstowa, a zatem związana z hasłami wpisywanymi do wyszukiwarki przez użytkownika komputera. W tym przypadku… Mateusza Kijowskiego.
Groteskowy alarm byłego szefa KOD-u stał się powodem żartów i kpin internautów. Niektórzy postanowili wyjaśnić Kijowskiemu podstawowe kwestie.
To jest reklama Google dopasowywana do kontekstu wyszukiwanych fraz. Więc pytanie powinno brzmieć - czy wyszukujący powinien liczyć się z taką treścią reklam, po wpisaniu frazy viagra ? Ale pan świadczy usługi informatyczne i już o tym doskonale wie
— napisał użytkownik Facebooka.
Przecież to AdSense, jest dopasowane na podstawie tematyki witryny lub historii użytkownika. Lepiej się nie chwalić, że się komuś takie reklamy pojawiają, bo ktoś może wysnuć na tej podstawie różne wnioski :)
— dodał kolejny internauta.
Tym samym Mateusz Kijowski stał się drugą, po Tomaszu Lisie, „ofiarą” reklam kontekstowych, a właściwie własnej chęci uderzenia w dane środowisko za wszelką cenę. Choćby własnego ośmieszenia…
gah
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/346186-kijowski-posmiewiskiem-internetu-byly-szef-kod-u-z-zawodu-podobno-informatyk-oburzony-reklama-kontekstowa-leku-na-potencje