Jacek Żakowski pisze felietony, z których wynika, że demokracji w Polsce już właściwie nie ma, a zmienić może to tylko rewolucja.
Roman Giertych ogłasza, że Polacy boją się mówić ośrodkom badania opinii na kogo będą głosowali, i dlatego poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości przekracza 40 proc. A zdaniem sędziego Rzeplińskiego, nawet w stanie wojennym było lepiej, niż jest teraz.
To tylko pierwsze z brzegu wypowiedzi, a przecież są ich tygodniowo dziesiątki, o ile nie setki. Środowiska, które mają wsparcie potężnych mediów, wielkiego biznesu, niemal całej zagranicy, setek „organizacji pozarządowych”, jęczą bardziej niż realnie prześladowana opozycja w Rosji czy na Białorusi. Wystarczyło że stracili władzę, do TK weszli nie tylko ich przyjaciele, a obieg medialny nie co się spluralizował, by ogłaszali koniec demokratycznego świata.
Rzecz jasna w przerwie między całkiem udanymi, jak słychać, przyjęciami.
Owszem, tony stawiające znak zapytania przy demokratyczności III RP pojawiały się również na prawicy za rządów Platformy. Ale po pierwsze, podstawy do stawiania takich pytań były dużo solidniejsze; poprzednia władza kontrolowała niemal wszystko, co można kontrolować, a w sferze debaty publicznej realizowała politykę monopolu, niszcząc media opozycyjne, nasyłając prowokatorów na demonstrantów, sekując każdego, kto się wychylił.
Dziś drugiej stronie grozi co najwyżej utrata świetnie płatnej pracy, a i to rzadko. Nawet jawne łamanie prawa - np. na Wawelu czy na Krakowskim Przedmieściu — uchodzi na sucho.
Zdumiewa więc tempo, w jakim obóz III RP zanurza się w politycznym delirium, widząc potwory tam, gdzie nastała normalność. Nie minęły jeszcze dwa lata, a oni już wyczerpali zasób inwektyw i metafor.
Wniosek z tego płynie jeden: oni naprawdę uważają, że urodzili się, by rządzić. To już są głęboko zakorzenione nawyki. Bez władzy, w warunkach realnej konkurencji ideowej i politycznej, czują się jak ryby na brzegu jeziora. Duszą się. Naturalny dla nich stan to rządzenie i konsumowanie władzy.
Za chwilę w Polsce naprawdę będziemy mieli na polu boju tylko jedno poważne środowisko - aktualnie rządzących. Mentalnie rozhuśtana konkurencja może nie doczekać kolejnych wyborów, i zwyczajnie zwariuje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/346051-nie-minely-jeszcze-dwa-lata-a-oboz-iii-rp-jeczy-bardziej-niz-realnie-przesladowana-opozycja-w-rosji-i-na-bialorusi-w-przerwie-miedzy-wypasionymi-imprezami?wersja=mobilna