Przepraszam panie ministrze, ale ja nie bardzo rozumiem, jak mam rozróżnić „lipnie” wyglądający akt notarialny od „nielipnie”. Jakie są kryteria aktów notarialnych „lipnie wyglądających” i „nielipnie wyglądających”
– mówił były p.o. wicedyrektora stołecznego Biura Gospodarki Nieruchomościami Jerzy Mrygoń podczas przesłuchania przed Komisją Weryfikacyjną.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kpiny z tysięcy pokrzywdzonych lokatorów! Świadek przed komisją: „Reprywatyzacja była naprawianiem krzywdy dziejowej”
No na przykład…
– próbował odpowiedzieć Patryk Jaki, ale nie zdołał, bo Mrygoń znów wszedł mu w słowo:
Czcionka? Kąt przystawienia pieczęci? (…) Panie ministrze, notariusz jest zawodem zaufania publicznego. Po to niektóre czynności są zastrzeżone w formie aktu notarialnego.
Wiceminister sprawiedliwości nie pozostał dłużny.
Pan sobie pozwala na ironię, więc ja też. Jeżeli notariusz by Panu przyniósł podpisaną umowę między panem Marcinkowskim a Pszczółką Mają, to również by Pan to przyjął?
– zapytał Patryk Jaki.
To, co pan podał, jest przykładem abstrakcyjnym, bo dlatego pewne czynności są zastrzeżone formą dla aktu notarialnego, że notariusz na samym wstępie ustala strony czynności. Następnie bada, czy przenoszone prawa faktycznie do tych stron należą, bada zgodność z prawem tych czynności. (…) Gdyby notariusz stwierdził tożsamość Pszczółki Mai na podstawie okazanego przy akcie dowodu osobistego i Pszczółka Maja byłaby w stanie stworzyć oświadczenie woli, co do którego notariusz był przekonany…
– mówił Mrygoń, któremu przerwał wiceminister:
… To pan by to przyjął. Rozumiem. To oddałby pan kamienicę wartą 22 mln zł.
gah
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/345983-jaki-do-warszawskiego-urzednika-jezeli-notariusz-by-panu-przyniosl-podpisana-umowe-z-pszczolka-maja-to-rowniez-by-pan-to-przyjal-wideo