Wredne media wyliczają pani Róży, że ma dom, mieszkania i grunty o wartości paru milionów, że w europarlamencie kasuje… - mniejsza z tym, przecież nie o pieniądze tu chodzi lecz o sprawę:
Obawiam się, że PiS będzie wybierać sobie takie rodzynki, żeby pasowały mu do całej układanki jaką jest nazwisko Tusk. (…) Donald Tusk cieszy się kolosalnym respektem i poparciem. To nazwisko broni resztek naszego wizerunku w UE, a pani Wassermann szaleje, żeby je skompromitować
— huknęła w studiu TOK FM.
Jesteśmy w tej chwili krajem tak zmarginalizowanym, że właściwie nikt z polskim rządem nie chce rozmawiać
— ubolewa, ale walczy.
Ramię w ramię. Na początku czerwca zorganizowała z Jerzy Meysztowiczem z Nowoczesnej obchody 28 rocznicy „częściowo wolnych” wyborów, pod hasłem „Łyk wolności”.
Przez ten czas zniszczono sądy, Trybunał Konstytucyjny i media publiczne, zaraz polegną i szkoły i drzewa, trwa nagonka na samorządy. Trudno uwierzyć, że znów musimy walczyć o wolność!
— zagrzmiała na krakowskim wiecu.
A że uczestniczyło w nim dwieście osób wraz z organizatorami? Bo ludzie się po prostu boją interwencji policji, jak w domu Giertycha. Co mniej odporni ulegają.
Gdy patrzę na łby ogolone, to powiedziałabym, że to część społeczeństwa, która może doprowadzić do dramatu
— drży na samą te myśl pani Róża.
Ona nie ulegnie. Nie boi się nawet przyjść do reżimowej telewizji i wygarnąć dziennikarzom, co o nich myśli, jak w programie TVP Info „Bez retuszu”.
Czasami musimy walić przeciwnika dechą w łeb, żeby upomnieć się o swoje
— nauczał były strażnik żyrandola w Pałacu Namiestnikowskim, eksprezydent Komorowski.
On tylko mówił. Poseł Stefan Niesiołowski nie zasypiał gruszek w popiele, rzucił się na dziennikarkę Ewę Stankiewicz i usiłował jej zniszczyć kamerę. Wtedy był jeszcze w PO, to jednak nie byli ludzie czynu, więc odszedł i został członkiem koła Europejskich Demokratów. Rozumie jednak potrzebę sprzęgnięcia sił i środków, i też działa ramię w ramię. Razem z Giertychem osłaniał własnym ciałem Michała Tuska przed tą dziennikarską hordą:
Z hołotą się nie rozmawia
— pouczył syna byłego premiera i rzucił przez ramę do tego, jak wcześniej określał, „pisowskiego ścierwa”:
Poszli, won! Poszli, won…!
Sam Giertych zachował opanowanie. Żadnych rękoczynów, żadnych rusycyzmów, mecenasowi nie wypada, etyka zawodowa nie pozwala. Wie, że podskakiwać może jedynie na wiecu Komitetu Obrońców Demokracji. Ale chętnie służy totalnej opozycji radą, doświadczeniem, a i ugości, i dokarmi, gdy trzeba. Poza tym, w czym trzeba mu przyznać rację, w tym trzeba:
To naród będzie ponosić ofiary, niech więc naród zdecyduje…
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wredne media wyliczają pani Róży, że ma dom, mieszkania i grunty o wartości paru milionów, że w europarlamencie kasuje… - mniejsza z tym, przecież nie o pieniądze tu chodzi lecz o sprawę:
Obawiam się, że PiS będzie wybierać sobie takie rodzynki, żeby pasowały mu do całej układanki jaką jest nazwisko Tusk. (…) Donald Tusk cieszy się kolosalnym respektem i poparciem. To nazwisko broni resztek naszego wizerunku w UE, a pani Wassermann szaleje, żeby je skompromitować
— huknęła w studiu TOK FM.
Jesteśmy w tej chwili krajem tak zmarginalizowanym, że właściwie nikt z polskim rządem nie chce rozmawiać
— ubolewa, ale walczy.
Ramię w ramię. Na początku czerwca zorganizowała z Jerzy Meysztowiczem z Nowoczesnej obchody 28 rocznicy „częściowo wolnych” wyborów, pod hasłem „Łyk wolności”.
Przez ten czas zniszczono sądy, Trybunał Konstytucyjny i media publiczne, zaraz polegną i szkoły i drzewa, trwa nagonka na samorządy. Trudno uwierzyć, że znów musimy walczyć o wolność!
— zagrzmiała na krakowskim wiecu.
A że uczestniczyło w nim dwieście osób wraz z organizatorami? Bo ludzie się po prostu boją interwencji policji, jak w domu Giertycha. Co mniej odporni ulegają.
Gdy patrzę na łby ogolone, to powiedziałabym, że to część społeczeństwa, która może doprowadzić do dramatu
— drży na samą te myśl pani Róża.
Ona nie ulegnie. Nie boi się nawet przyjść do reżimowej telewizji i wygarnąć dziennikarzom, co o nich myśli, jak w programie TVP Info „Bez retuszu”.
Czasami musimy walić przeciwnika dechą w łeb, żeby upomnieć się o swoje
— nauczał były strażnik żyrandola w Pałacu Namiestnikowskim, eksprezydent Komorowski.
On tylko mówił. Poseł Stefan Niesiołowski nie zasypiał gruszek w popiele, rzucił się na dziennikarkę Ewę Stankiewicz i usiłował jej zniszczyć kamerę. Wtedy był jeszcze w PO, to jednak nie byli ludzie czynu, więc odszedł i został członkiem koła Europejskich Demokratów. Rozumie jednak potrzebę sprzęgnięcia sił i środków, i też działa ramię w ramię. Razem z Giertychem osłaniał własnym ciałem Michała Tuska przed tą dziennikarską hordą:
Z hołotą się nie rozmawia
— pouczył syna byłego premiera i rzucił przez ramę do tego, jak wcześniej określał, „pisowskiego ścierwa”:
Poszli, won! Poszli, won…!
Sam Giertych zachował opanowanie. Żadnych rękoczynów, żadnych rusycyzmów, mecenasowi nie wypada, etyka zawodowa nie pozwala. Wie, że podskakiwać może jedynie na wiecu Komitetu Obrońców Demokracji. Ale chętnie służy totalnej opozycji radą, doświadczeniem, a i ugości, i dokarmi, gdy trzeba. Poza tym, w czym trzeba mu przyznać rację, w tym trzeba:
To naród będzie ponosić ofiary, niech więc naród zdecyduje…
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/345950-rodzynki-totalnej-opozycji-pani-roza-wali-decha-tylko-lby-jej-sie-pomylily?strona=2