Nie zmuszaj mnie do łapania aktualności za ogonki. Od tego są inni, młodsi biegacze. A kiedy nie staje się do pościgu za każdym newsem, otrzymujemy szansę ochłonięcia z piekielnego jazgotu po kolejnym szturmie kohord (korekta proszę nie poprawiać!) postępu.
Trudną szansę. Podjazdy, tumulty, ataki rewolucyjnych oddziałów, grup, podgrupek, regularnych i ochotniczych, malowanych w czerwone, różowe, tudzież inne barwy wojenne z indywidualnymi wzorkami (czasem nawet w strojach tradycji), inspirując i podniecając się wzajemnie, próbują wywołać wrażenie wszechobecności i wszechmożliwości. Szczególnie wtedy, gdy zahipnotyzują bezkrytycznego obserwatora i zmuszą do pobierania wiedzy jeno z określonych – w waszym przypadku lewych - źródełek informacji. I wydawania stosownych okrzyków.
Kiedy w naszej Ojczyźnie nie wyszedł plan „postępu” z kolejną rundą utrwalania pookrągłostołowych zdobyczy i postmodernistycznych wizji, próbuje się rozbić, a przynajmniej osłabić impet ludzi, zdeterminowanych w oczyszczaniu i naprawie Rzeczpospolitej.
Lewizna intelektualno-duchowa ma tak mocno zakorzeniony w genach odruch kontestacji sensu, iż wizja każdego remanentu grożącego zwrotem kasy, tudzież odebraniem monopolu na kształtowanie (czy raczej zniekształcanie) umysłów i charakterów, uruchamia instynktowną drżączkę, powoduje nademocjonalny słowotok i złowrogie czyny. Z kalumnii wysysanych z postępowo-rewolucyjnych wymion, a mających razić przeciwnika zbiorowo i indywidualnie, można byłoby stworzyć całkiem spory bank fałszywek a także metod indoktrynacji. Przechodzonych, wyświechtanych, wciąż nasyconych brzydkim zapaszkiem lęku przed prawdą, prawem i sprawiedliwością.
Czy nie zastanawia, że kiedy ciśnienie zdarzeń rośnie, kiedy wyłazi przestępstwo, fałsz, brak logiki, nieznajomość faktów, niezręczność, a nawet chamstwo i hucpa, wtedy okazuje się, że standardową obroną przed zarzutem braku sensu, przyzwoitości czy – uogólnijmy – nielojalności wobec prawdy, staje się tarcza tolerancji i miecz ksenofobii, nacjonalizmu, faszyzmu, antysemityzmu. Bez refleksji, iż tych ostrzeżeń bzdurnie używanych do judzenia i siania niechęci, może nie starczyć na czas rzeczywistej potrzeby. Tak lewi Polacy, lewi europejczycy, lewi globaliści i inny aktyw lewizny ( zagubieni? zbyt leniwi? za słabi na Prawdę, „zakwitowani”?…) sieją niechęć i zaczyn kolejnych dramatów w pogoni za starymi, przybieranymi w nowe maski, utopiami. Bądź po prostu za trywialną kaską z „prac zleconych”.
Stadne, życzeniowe myślenie, chwiejność sumień, woli, charakterów – typowe cechy wszelkiej lewizny - to źródło zaparć. Bywa śmiertelnych; bowiem nie wiadomo, kiedy przyjdzie czas na zdanie rachunku – indywidualnego rachunku - z godnego życia przed Jego Dawcą…
W poprzednim liście prosiłem, abyś wyjaśnił swoimi słowami działania niektórych tzw. polityków. Pytałem: „Skoro polityka >to roztropne działanie dla dobra wspólnego< , to o jakie dobro i o jaką wspólnotę walczą autentyczni „polityczni” kontestatorzy Dudy i Szydło?…” Konkretnie.
Słowo „autentyczni” użyłem, ponieważ poprzednio pisałem (no, może nie całkiem serio), iż niektóre publiczne bleblania czynione są - ze względu na poziom merytoryczny i stylistykę – przez zakamuflowanych, pełnych determinacji, patriotów wysłanych przez PiS i Jarosława Kaczyńskiego do obozów przeciwnika dla jego destrukcji. Przez ośmieszanie. Co nie znaczy, iż nie bywają niepolityczni politycy całkiem serio…
Teraz jednak chciałbym, już bez zawijasów, konkretnie zapytać, dlaczego uciekasz wciąż w chaszcze przyczynków i uników, zamiast zmierzyć się z zadawanymi Ci pytaniami?
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie zmuszaj mnie do łapania aktualności za ogonki. Od tego są inni, młodsi biegacze. A kiedy nie staje się do pościgu za każdym newsem, otrzymujemy szansę ochłonięcia z piekielnego jazgotu po kolejnym szturmie kohord (korekta proszę nie poprawiać!) postępu.
Trudną szansę. Podjazdy, tumulty, ataki rewolucyjnych oddziałów, grup, podgrupek, regularnych i ochotniczych, malowanych w czerwone, różowe, tudzież inne barwy wojenne z indywidualnymi wzorkami (czasem nawet w strojach tradycji), inspirując i podniecając się wzajemnie, próbują wywołać wrażenie wszechobecności i wszechmożliwości. Szczególnie wtedy, gdy zahipnotyzują bezkrytycznego obserwatora i zmuszą do pobierania wiedzy jeno z określonych – w waszym przypadku lewych - źródełek informacji. I wydawania stosownych okrzyków.
Kiedy w naszej Ojczyźnie nie wyszedł plan „postępu” z kolejną rundą utrwalania pookrągłostołowych zdobyczy i postmodernistycznych wizji, próbuje się rozbić, a przynajmniej osłabić impet ludzi, zdeterminowanych w oczyszczaniu i naprawie Rzeczpospolitej.
Lewizna intelektualno-duchowa ma tak mocno zakorzeniony w genach odruch kontestacji sensu, iż wizja każdego remanentu grożącego zwrotem kasy, tudzież odebraniem monopolu na kształtowanie (czy raczej zniekształcanie) umysłów i charakterów, uruchamia instynktowną drżączkę, powoduje nademocjonalny słowotok i złowrogie czyny. Z kalumnii wysysanych z postępowo-rewolucyjnych wymion, a mających razić przeciwnika zbiorowo i indywidualnie, można byłoby stworzyć całkiem spory bank fałszywek a także metod indoktrynacji. Przechodzonych, wyświechtanych, wciąż nasyconych brzydkim zapaszkiem lęku przed prawdą, prawem i sprawiedliwością.
Czy nie zastanawia, że kiedy ciśnienie zdarzeń rośnie, kiedy wyłazi przestępstwo, fałsz, brak logiki, nieznajomość faktów, niezręczność, a nawet chamstwo i hucpa, wtedy okazuje się, że standardową obroną przed zarzutem braku sensu, przyzwoitości czy – uogólnijmy – nielojalności wobec prawdy, staje się tarcza tolerancji i miecz ksenofobii, nacjonalizmu, faszyzmu, antysemityzmu. Bez refleksji, iż tych ostrzeżeń bzdurnie używanych do judzenia i siania niechęci, może nie starczyć na czas rzeczywistej potrzeby. Tak lewi Polacy, lewi europejczycy, lewi globaliści i inny aktyw lewizny ( zagubieni? zbyt leniwi? za słabi na Prawdę, „zakwitowani”?…) sieją niechęć i zaczyn kolejnych dramatów w pogoni za starymi, przybieranymi w nowe maski, utopiami. Bądź po prostu za trywialną kaską z „prac zleconych”.
Stadne, życzeniowe myślenie, chwiejność sumień, woli, charakterów – typowe cechy wszelkiej lewizny - to źródło zaparć. Bywa śmiertelnych; bowiem nie wiadomo, kiedy przyjdzie czas na zdanie rachunku – indywidualnego rachunku - z godnego życia przed Jego Dawcą…
W poprzednim liście prosiłem, abyś wyjaśnił swoimi słowami działania niektórych tzw. polityków. Pytałem: „Skoro polityka >to roztropne działanie dla dobra wspólnego< , to o jakie dobro i o jaką wspólnotę walczą autentyczni „polityczni” kontestatorzy Dudy i Szydło?…” Konkretnie.
Słowo „autentyczni” użyłem, ponieważ poprzednio pisałem (no, może nie całkiem serio), iż niektóre publiczne bleblania czynione są - ze względu na poziom merytoryczny i stylistykę – przez zakamuflowanych, pełnych determinacji, patriotów wysłanych przez PiS i Jarosława Kaczyńskiego do obozów przeciwnika dla jego destrukcji. Przez ośmieszanie. Co nie znaczy, iż nie bywają niepolityczni politycy całkiem serio…
Teraz jednak chciałbym, już bez zawijasów, konkretnie zapytać, dlaczego uciekasz wciąż w chaszcze przyczynków i uników, zamiast zmierzyć się z zadawanymi Ci pytaniami?
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/345790-z-listow-do-przyjaciol-i-znajomych-ekspresje-zapartych