WP Money podał, że najnowsze dane przedstawione przez Ministerstwo Finansów wskazują, na coraz lepszą kondycję ekonomiczną kraju. Dochody budżetu po pierwszych miesiącach roku wyniosły 143,3 mld zł. Wydatki zmalały do poziomu 200 mln zł. Co to oznacza? Okazuje się, że po pięciu miesiącach roku w zasadzie nie ma deficytu budżetowego! Jak podaje portal stan po maju to zaledwie… 0,3 proc. planu na cały 2017 r. Założenie na rok to 59,3 mld zł deficytu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Świetna koniunktura i boom gospodarczy? Po pięciu miesiącach roku prawie nie mamy deficytu
Skąd taki sukces? Uszczelniono VAT, wzrosła konsumpcja oraz uszczelniono system podatkowy. Co istotne nie podwyższono danin dla państwa. Nie nałożono nowych obciążeń na podatników. „Władza podatkowania – to władza niszczenia”-pisał legendarny prezes Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych John Marshall. O ile sukces taki jest osiągnięty dzięki uszczelnieniu systemu, można tylko bić brawo. Gorzej, gdy rządzący dojdą do wniosku, że wyniki można mieć ( krótkotrwało) lepsze wyciskając portfele obywateli nowymi daninami. Mark Twain miał w końcu rację pisząc, że „Różnica między preparatorem zwierząt a poborca podatkowym? Preparator zdziera tylko skórę”. Na razie na to się na szczęście nie zanosi.
Wicepremier Mateusz Morawiecki jak widać nie jest tylko specem od Powerpointa i nudnych wykresów- jak przedstawia go opozycja i jej media. Jego ministerstwo dokonało w końcu rzeczy niewyobrażalnej. Rzeczy, której podobno nie dało się zrobić. Rzeczy, za którą nie spadnie jednak na rząd pochwała z ust Jego Świątobliwości Leszka Balcerowicza. On wciąż pisze o trzeszczącym budżecie. Nie podejrzewam też by sukces chwalili, pożal się Boże, liberałowie gospodarczy z PO. Sprzedawcy kredytów z .N też będą milczeć, choć może Ryszard Petru powie coś o krzywej Talleyranda.
Wyborcy takie sukcesy będą odnotowywać. Szczególnie jeżeli odczują zmianę w swoich portfelach. Chyba, że znów jakiś minister przekaże przed kamerami innemu ministrowi kopertę, ważny polityk dostanie fuchę za 90-tyś złotych miesięcznie a brylować wszędzie będzie kolejny arogancki Misiewicz. „Tabloidowe” doniesienia najmocniej działają na wyborców. Nie kontrowersje wokół trójpodziału władzy, ale przysłowiowe „ośmiorniczki”, czyli świadomość, że władza „bawi się za kasę podatników”. PO nie straciła władzy przez afery gospodarcze. Straciła przez butę i arogancje nagraną na taśmach w luksusowej restauracji.
Ważne by doniesienia o takich sukcesach jak brak deficytu przebijały się przez kordon, jaki wokół tej władzy rozciągnęło większość mediów. One do społeczeństwa trafią jeżeli nie będą przykrywane drobnymi, ale irytującymi wpadkami. Czym innym bowiem opozycja może przykryć sukces Morawieckiego? Imigrantami? Brukselskimi groźbami? To tylko działa na korzyść PiS…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/345511-brak-deficytu-to-jednak-mozliwe-wystarczy-by-pis-nie-popelnial-glupich-bledow-i-bedzie-rzadzil-naprawde-dlugo