Angela Merkel wojskowymi samolotami odsyła ludzi, którzy przybyli do Niemiec. Szukała taniej siły roboczej, a okazało się, że część tej siły roboczej jest powodem zamachów terrorystycznych
— mówi Dominik Tarczyński dla wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Jest Pan zdecydowanym przeciwnikiem przymusowej relokacji imigrantów do Polski. Komisja Europejska chce nałożyć na Polskę sankcje w związku z decyzją polskiego rządu. Lepiej zapłacić niż przyjąć tych ludzi?
Dominik Tarczyński, PiS: Nie zapłacimy żadnych kar, bo jest to formalnie niemożliwe. By została wprowadzona taka sankcja musi być zastosowana zasada jednomyślności. A wiemy, że żadne z państw nie dotrzymało zobowiązania, o którym Komisja Europejska teraz mówi. Jedynie 12 proc. osób, które miały być deportowane zostało przyjęte w innych krajach. Mówię o deportacji, bo słowo „relokacja” nie oddaje tego o czym mówimy. Ewentualne sankcje musiałyby dotyczyć wszystkich państw Wspólnoty. Musiałoby to też zostać przegłosowane jednomyślnie, a wiemy, że jest to niemożliwe. Polska, Węgry, Czechy, Słowacja i Austria powiedziały, że na takie sankcje się nie zgodzą. Mamy też porozumienia dublińskie, gdzie Komisja przyznała, że ta sprawa leży w kompetencji państw członkowskich. Jeżeli mamy taki dokument unijny, to Komisja nie może decydować za nas, by jakaś osoba była w praktyce więziona w Polsce, bo ci ludzie nie chcą tu przebywać.
Solidarność europejska to chyba ważna dla nas kwestia?
Bardzo ważna, ale możemy o niej rozmawiać dopiero, kiedy Niemcy wytłumaczą się z braku solidarności w sprawie Nord Stream 2. Solidarność nie może działać w jedną stronę. Niemcy rozpoczęli to szaleństwo i teraz szukają pomocy u innych. Angela Merkel wojskowymi samolotami odsyła ludzi, którzy przybyli do Niemiec. Szukała taniej siły roboczej, a okazało się, że część tej siły roboczej jest powodem zamachów terrorystycznych. Dlatego teraz nie chodzi o żadną solidarność, ale o to, by pozbyć się zagrożenia, które Niemcy coraz częściej dostrzegają. Słowo „solidarność” jest tutaj nadużywane.
Relokacja osób z Włoch i Grecji do Polski raczej nie zmniejszy zagrożenia w Niemczech.
Owszem, ale Angeli Merkel chodzi o to, by pokazać politycznie, że to nie jest tylko jej problem, że inni także podjęli decyzję o tym, by to szaleństwo kontynuować i ona boi się o to jakie konsekwencje polityczne będzie to miało dla niej w czasie wyborów.
Wspomniałem o słowie „solidarność”, bo jak przekonują posłowie Platformy Obywatelskiej, jeżeli dojdzie do kolejnej eskalacji konfliktu na Ukrainie, to my też będziemy tej solidarności potrzebować, gdy u naszych granic pojawią się rzesze Ukraińców uciekających przed wojną.
Posłowie Platformy Obywatelskiej mówili, że szczyt NATO w Warszawie się nie odbędzie, że nie przyjedzie Barack Obama, że Światowe Dni Młodzieży będą przeniesione do innego kraju, a w spółkach Skarbu Państwa będą spadki. Oni cały czas kreują alternatywną rzeczywistość, która nie ma pokrycia w faktach. Pasowałoby im, by konflikt na Ukrainie wybuchł i masowo przyjeżdżali do nas kolejni Ukraińcy. Ale taka sytuacja nie będzie miała miejsca. Nie zgodzimy się na zasadzie „co będzie w przyszłości” teraz pozwalać na zwiększenie zagrożenia.
Może jednak warto patrzeć w przyszłość?
Oczywiście, że należy działać strategicznie, ale w tym przypadku jest realne zagrożenie, że dojdzie do zamachów terrorystycznych. Jeżeli mam wybierać Ukraińców, którzy pracują legalnie i płacą podatki, a muzułmanów, którzy przybywają po socjal i część z nich się wysadza, to wybieram Ukraińców.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Angela Merkel wojskowymi samolotami odsyła ludzi, którzy przybyli do Niemiec. Szukała taniej siły roboczej, a okazało się, że część tej siły roboczej jest powodem zamachów terrorystycznych
— mówi Dominik Tarczyński dla wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Jest Pan zdecydowanym przeciwnikiem przymusowej relokacji imigrantów do Polski. Komisja Europejska chce nałożyć na Polskę sankcje w związku z decyzją polskiego rządu. Lepiej zapłacić niż przyjąć tych ludzi?
Dominik Tarczyński, PiS: Nie zapłacimy żadnych kar, bo jest to formalnie niemożliwe. By została wprowadzona taka sankcja musi być zastosowana zasada jednomyślności. A wiemy, że żadne z państw nie dotrzymało zobowiązania, o którym Komisja Europejska teraz mówi. Jedynie 12 proc. osób, które miały być deportowane zostało przyjęte w innych krajach. Mówię o deportacji, bo słowo „relokacja” nie oddaje tego o czym mówimy. Ewentualne sankcje musiałyby dotyczyć wszystkich państw Wspólnoty. Musiałoby to też zostać przegłosowane jednomyślnie, a wiemy, że jest to niemożliwe. Polska, Węgry, Czechy, Słowacja i Austria powiedziały, że na takie sankcje się nie zgodzą. Mamy też porozumienia dublińskie, gdzie Komisja przyznała, że ta sprawa leży w kompetencji państw członkowskich. Jeżeli mamy taki dokument unijny, to Komisja nie może decydować za nas, by jakaś osoba była w praktyce więziona w Polsce, bo ci ludzie nie chcą tu przebywać.
Solidarność europejska to chyba ważna dla nas kwestia?
Bardzo ważna, ale możemy o niej rozmawiać dopiero, kiedy Niemcy wytłumaczą się z braku solidarności w sprawie Nord Stream 2. Solidarność nie może działać w jedną stronę. Niemcy rozpoczęli to szaleństwo i teraz szukają pomocy u innych. Angela Merkel wojskowymi samolotami odsyła ludzi, którzy przybyli do Niemiec. Szukała taniej siły roboczej, a okazało się, że część tej siły roboczej jest powodem zamachów terrorystycznych. Dlatego teraz nie chodzi o żadną solidarność, ale o to, by pozbyć się zagrożenia, które Niemcy coraz częściej dostrzegają. Słowo „solidarność” jest tutaj nadużywane.
Relokacja osób z Włoch i Grecji do Polski raczej nie zmniejszy zagrożenia w Niemczech.
Owszem, ale Angeli Merkel chodzi o to, by pokazać politycznie, że to nie jest tylko jej problem, że inni także podjęli decyzję o tym, by to szaleństwo kontynuować i ona boi się o to jakie konsekwencje polityczne będzie to miało dla niej w czasie wyborów.
Wspomniałem o słowie „solidarność”, bo jak przekonują posłowie Platformy Obywatelskiej, jeżeli dojdzie do kolejnej eskalacji konfliktu na Ukrainie, to my też będziemy tej solidarności potrzebować, gdy u naszych granic pojawią się rzesze Ukraińców uciekających przed wojną.
Posłowie Platformy Obywatelskiej mówili, że szczyt NATO w Warszawie się nie odbędzie, że nie przyjedzie Barack Obama, że Światowe Dni Młodzieży będą przeniesione do innego kraju, a w spółkach Skarbu Państwa będą spadki. Oni cały czas kreują alternatywną rzeczywistość, która nie ma pokrycia w faktach. Pasowałoby im, by konflikt na Ukrainie wybuchł i masowo przyjeżdżali do nas kolejni Ukraińcy. Ale taka sytuacja nie będzie miała miejsca. Nie zgodzimy się na zasadzie „co będzie w przyszłości” teraz pozwalać na zwiększenie zagrożenia.
Może jednak warto patrzeć w przyszłość?
Oczywiście, że należy działać strategicznie, ale w tym przypadku jest realne zagrożenie, że dojdzie do zamachów terrorystycznych. Jeżeli mam wybierać Ukraińców, którzy pracują legalnie i płacą podatki, a muzułmanów, którzy przybywają po socjal i część z nich się wysadza, to wybieram Ukraińców.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/345441-nasz-wywiad-tarczynski-o-grozbach-komisji-europejskiej-nie-zaplacimy-zadnych-kar-bo-jest-to-formalnie-niemozliwe