Czy polskie służby próbowały weryfikować osoby, które miałyby trafić do Polski? W rozmowach z ministrami spraw wewnętrznych pojawiają się takie sugestie, ale na próżno szukać informacji o konkretach. Czy polscy funkcjonariusze byli na południu Europy, by zbadać sytuację na miejscu? Mechanizm weryfikacji jest na dziś zupełnie niemożliwy?
W obozach przejściowych na Południu Europy byli polscy eksperci ds. azylowych. Mamy uzasadnione wątpliwości co do możliwości weryfikacji przebywających tam osób. Mamy też poważniejsze wątpliwości wobec samej migracji z Bliskiego Wschodu do Europy. Doświadczenia państw o wiele lepiej przygotowanych, z długą tradycją politycznej obecności w tym regionie, nie są zachęcające. Lepiej do tej rzeki nie wchodzić.
Czy uważa Pan, że otwarcie furtki w kwestii migrantów (i na przykład przyjęcie kilkudziesięciu osób, jak wiele państw „starej” UE) oznaczałoby, że w przyszłości nie mielibyśmy wyjścia i musielibyśmy się godzić na kolejne podziały w ramach relokacji?
Uznanie mechanizmu relokacji utrudniłoby przeciwstawianie się mu w przyszłości. Trafiło to wszystko na moment, w którym stało się jasne, że Polska musi zachować wszystkie instrumenty polityki azylowej i migracyjnej w swoich rękach. Przepisy traktatu lizbońskiego były w tej sprawie kształtowane w całkowicie innych okolicznościach.
Jakie jest Pana stanowisko przy problemie tzw. korytarzy humanitarnych? O wprowadzenie takich rozwiązań apelują między innymi biskupi. Polski rząd wydaje się wahać w tej sprawie.
Przyglądamy się z dobrą wolą wszystkim doświadczeniom w zakresie przeciwdziałania skutkom kryzysu humanitarnego na Bliskim Wschodzie. Nie podważamy faktu, że ludzie tam cierpią. Chcemy pomagać na miejscu, co nie oznacza, że ludzie mają pozostać w rejonie zagrożenia. Skupiamy się dziś na innych projektach pomocowych w krajach sąsiednich, nieobjętych wojną. W sprawie korytarzy nie ma jednak żadnej decyzji rządu.
Na koniec zmieńmy temat. Jak odebrał Pan zaskakująco jednoznaczne stanowisko Niemiec i Austrii ws. zaostrzenia sankcji wobec Rosji ze strony USA? Co to stanowisko oznacza dla Polski?
To pokazuje, że europejska solidarność ma swoje granice, nawet w sprawie tak oczywistej, jak dalsze uzależnianie Europy od dostaw gazu ze strony państwa agresywnie nastawionego do Europy. Ten, jak często mówią nam w Berlinie, biznesowy projekt, jak widać wymaga wsparcia na szczytach polityki dwóch ważnych krajów UE. Ale to nie całość obrazu sytuacji. Warto zwrócić uwagę na bardzo krytyczne głosy wobec inicjatywy szefa niemieckiego MSZ, jakie padły ze strony polityków CDU i Zielonych. Ta sprawa wciąż dzieli niemiecką i europejską scenę polityczną. Sprawa Nord Stream 2 nie jest zamknięta.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Czy polskie służby próbowały weryfikować osoby, które miałyby trafić do Polski? W rozmowach z ministrami spraw wewnętrznych pojawiają się takie sugestie, ale na próżno szukać informacji o konkretach. Czy polscy funkcjonariusze byli na południu Europy, by zbadać sytuację na miejscu? Mechanizm weryfikacji jest na dziś zupełnie niemożliwy?
W obozach przejściowych na Południu Europy byli polscy eksperci ds. azylowych. Mamy uzasadnione wątpliwości co do możliwości weryfikacji przebywających tam osób. Mamy też poważniejsze wątpliwości wobec samej migracji z Bliskiego Wschodu do Europy. Doświadczenia państw o wiele lepiej przygotowanych, z długą tradycją politycznej obecności w tym regionie, nie są zachęcające. Lepiej do tej rzeki nie wchodzić.
Czy uważa Pan, że otwarcie furtki w kwestii migrantów (i na przykład przyjęcie kilkudziesięciu osób, jak wiele państw „starej” UE) oznaczałoby, że w przyszłości nie mielibyśmy wyjścia i musielibyśmy się godzić na kolejne podziały w ramach relokacji?
Uznanie mechanizmu relokacji utrudniłoby przeciwstawianie się mu w przyszłości. Trafiło to wszystko na moment, w którym stało się jasne, że Polska musi zachować wszystkie instrumenty polityki azylowej i migracyjnej w swoich rękach. Przepisy traktatu lizbońskiego były w tej sprawie kształtowane w całkowicie innych okolicznościach.
Jakie jest Pana stanowisko przy problemie tzw. korytarzy humanitarnych? O wprowadzenie takich rozwiązań apelują między innymi biskupi. Polski rząd wydaje się wahać w tej sprawie.
Przyglądamy się z dobrą wolą wszystkim doświadczeniom w zakresie przeciwdziałania skutkom kryzysu humanitarnego na Bliskim Wschodzie. Nie podważamy faktu, że ludzie tam cierpią. Chcemy pomagać na miejscu, co nie oznacza, że ludzie mają pozostać w rejonie zagrożenia. Skupiamy się dziś na innych projektach pomocowych w krajach sąsiednich, nieobjętych wojną. W sprawie korytarzy nie ma jednak żadnej decyzji rządu.
Na koniec zmieńmy temat. Jak odebrał Pan zaskakująco jednoznaczne stanowisko Niemiec i Austrii ws. zaostrzenia sankcji wobec Rosji ze strony USA? Co to stanowisko oznacza dla Polski?
To pokazuje, że europejska solidarność ma swoje granice, nawet w sprawie tak oczywistej, jak dalsze uzależnianie Europy od dostaw gazu ze strony państwa agresywnie nastawionego do Europy. Ten, jak często mówią nam w Berlinie, biznesowy projekt, jak widać wymaga wsparcia na szczytach polityki dwóch ważnych krajów UE. Ale to nie całość obrazu sytuacji. Warto zwrócić uwagę na bardzo krytyczne głosy wobec inicjatywy szefa niemieckiego MSZ, jakie padły ze strony polityków CDU i Zielonych. Ta sprawa wciąż dzieli niemiecką i europejską scenę polityczną. Sprawa Nord Stream 2 nie jest zamknięta.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/345137-nasz-wywiad-konrad-szymanski-przed-szczytem-w-brukseli-polska-musi-zachowac-wszystkie-instrumenty-polityki-migracyjnej-w-swoich-rekach?strona=2