Zawsze gdy jestem pytany o to, kto jest ojcem sukcesu, odpowiadam, że rodziców jest wielu, że wygrała biało-czerwona drużyna. Nie rozumiem, skąd ta nerwowa reakcja ministra Szczerskiego po zwróceniu uwagi
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Witold Waszczykowski, minister spraw zagranicznych.
wPolityce.pl: Panie ministrze, podniósł Pan w ostatnich dniach kwestie związane z nominacjami ambasadorskimi i domagał się reakcji ze strony prezydenta. Na czym polega cały problem? I czy nie użył Pan zbyt ostrych słów, oczekując od głowy państwa złożenia wyjaśnień?
Witold Waszczykowski: Jak Pan zapewne dobrze pamięta, rok temu zarzucano resortowi dyplomacji, że „nie podciąga taborów”. Okazuje się, że w wielu kwestiach, na przykład zmian personalnych i prawnych odpowiedzialność nie leży wyłącznie po stronie MSZ. Podam przykład: od kilku miesięcy chcemy zmienić prawo dotyczące służby zagranicznej, ale projekty muszą przejsć przez rząd i parlament. Czekamy na decyzje. Problem z kwestiami ambasadorskimi jest podobny - w naszym obozie politycznym było wyraźne oczekiwanie szerokich zmian w kadrze ambasadorskiej. Pamięta Pan naciski ws. Schnepfa, etc. Gdy maszyna ruszyła, to okazuje się, że procedury były i bywają przewlekane przez wiele miesięcy. Do dziś nie mogę uzyskać akceptacji dla nominacji nowego ambasadora w Norwegii, choć kandydatura została zgłoszona jeszcze w marcu.
I jak rozumiem, w Pana ocenie problemem jest reakcja, a w zasadzie brak szybkiej i konkretnej reakcji ze strony Pałacu Prezydenckiego?
Wiele wskazuje na to, że odpowiednie decyzje nie wyszły ze strony Pałacu. Od kilku miesięcy czekałem na innych ambasadorów. Zmiany były w jakiejś zamrażarce. Proszę mnie dobrze zrozumieć - nie zakładam, że głównym hamulcowym w tych sprawach jest prezydent, ale problem istnieje. W jego imieniu nadzór nad całym tym pionem sprawuje minister Krzysztof Szczerski i, jak się wydaje, sprawy ugrzęzły w jego urzędzie.
Gdy z nim rozmawiałem, tłumaczono mi, że wszystko jest na bieżąco podpisywane i wysyłane, ale okazuje się, że tak nie jest.
Pana zgłoszenie problemu na forum publicznym jest jakąś zachętą, motywacją ministra Szczerskiego do szybszej pracy, efektów?
Może nie tyle motywacją, co próbą zapytania, o co chodzi? Jeśli istnieją jakieś zastrzeżenia do ambasadorów, to trzeba je jasno i szybko przedstawić, wtedy przedstawimy nowe kandydatury. Wstrzymywanie decyzji, sugerowanie, bym się domyślił, wreszcie - nieinformowanie MSZ powoduje, że mamy zastój w całym procesie. Nie wiemy, czy mamy czekać, spodziewać się negatywnej reakcji, przygotowywać nowe nazwiska, czy może cały poślizg jest tylko techniczny.
Najlepszym rozwiązaniem jest rozmowa, kontakty i wyjaśnianie sprawy, a nie wstrzymywanie nominacji pod hasłem „Domyśl się, o co chodzi”.
Panie ministrze, z całym szacunkiem, ale brzmi to, jak gdyby byli Panowie z wrogich sobie obozów politycznych, a nie jednej ekipy „dobrej zmiany”. Szorstka przyjaźń, wzajemne blokady i podkładanie nóg. Nie wygląda to dobrze.
W MSZ nikt niczego nie blokował i nie podkładał nikomu nóg. Wszystkie inicjatywy dotyczące spraw międzynarodowych były i są realizowane na bieżąco.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zawsze gdy jestem pytany o to, kto jest ojcem sukcesu, odpowiadam, że rodziców jest wielu, że wygrała biało-czerwona drużyna. Nie rozumiem, skąd ta nerwowa reakcja ministra Szczerskiego po zwróceniu uwagi
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Witold Waszczykowski, minister spraw zagranicznych.
wPolityce.pl: Panie ministrze, podniósł Pan w ostatnich dniach kwestie związane z nominacjami ambasadorskimi i domagał się reakcji ze strony prezydenta. Na czym polega cały problem? I czy nie użył Pan zbyt ostrych słów, oczekując od głowy państwa złożenia wyjaśnień?
Witold Waszczykowski: Jak Pan zapewne dobrze pamięta, rok temu zarzucano resortowi dyplomacji, że „nie podciąga taborów”. Okazuje się, że w wielu kwestiach, na przykład zmian personalnych i prawnych odpowiedzialność nie leży wyłącznie po stronie MSZ. Podam przykład: od kilku miesięcy chcemy zmienić prawo dotyczące służby zagranicznej, ale projekty muszą przejsć przez rząd i parlament. Czekamy na decyzje. Problem z kwestiami ambasadorskimi jest podobny - w naszym obozie politycznym było wyraźne oczekiwanie szerokich zmian w kadrze ambasadorskiej. Pamięta Pan naciski ws. Schnepfa, etc. Gdy maszyna ruszyła, to okazuje się, że procedury były i bywają przewlekane przez wiele miesięcy. Do dziś nie mogę uzyskać akceptacji dla nominacji nowego ambasadora w Norwegii, choć kandydatura została zgłoszona jeszcze w marcu.
I jak rozumiem, w Pana ocenie problemem jest reakcja, a w zasadzie brak szybkiej i konkretnej reakcji ze strony Pałacu Prezydenckiego?
Wiele wskazuje na to, że odpowiednie decyzje nie wyszły ze strony Pałacu. Od kilku miesięcy czekałem na innych ambasadorów. Zmiany były w jakiejś zamrażarce. Proszę mnie dobrze zrozumieć - nie zakładam, że głównym hamulcowym w tych sprawach jest prezydent, ale problem istnieje. W jego imieniu nadzór nad całym tym pionem sprawuje minister Krzysztof Szczerski i, jak się wydaje, sprawy ugrzęzły w jego urzędzie.
Gdy z nim rozmawiałem, tłumaczono mi, że wszystko jest na bieżąco podpisywane i wysyłane, ale okazuje się, że tak nie jest.
Pana zgłoszenie problemu na forum publicznym jest jakąś zachętą, motywacją ministra Szczerskiego do szybszej pracy, efektów?
Może nie tyle motywacją, co próbą zapytania, o co chodzi? Jeśli istnieją jakieś zastrzeżenia do ambasadorów, to trzeba je jasno i szybko przedstawić, wtedy przedstawimy nowe kandydatury. Wstrzymywanie decyzji, sugerowanie, bym się domyślił, wreszcie - nieinformowanie MSZ powoduje, że mamy zastój w całym procesie. Nie wiemy, czy mamy czekać, spodziewać się negatywnej reakcji, przygotowywać nowe nazwiska, czy może cały poślizg jest tylko techniczny.
Najlepszym rozwiązaniem jest rozmowa, kontakty i wyjaśnianie sprawy, a nie wstrzymywanie nominacji pod hasłem „Domyśl się, o co chodzi”.
Panie ministrze, z całym szacunkiem, ale brzmi to, jak gdyby byli Panowie z wrogich sobie obozów politycznych, a nie jednej ekipy „dobrej zmiany”. Szorstka przyjaźń, wzajemne blokady i podkładanie nóg. Nie wygląda to dobrze.
W MSZ nikt niczego nie blokował i nie podkładał nikomu nóg. Wszystkie inicjatywy dotyczące spraw międzynarodowych były i są realizowane na bieżąco.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/344971-nasz-wywiad-waszczykowski-o-pytaniach-do-palacu-ws-ambasadorow-i-kulisach-wizyty-trumpa-ojcow-sukcesu-polskiej-dyplomacji-jest-wielu?strona=1