Niektórym wydawało się, że Jacek Saryusz – Wolski nieco się zagalopował wykorzystując tkaninę do wycierania podłogi, jako stosowny układ odniesienia dla osobowości pewnego mieszkańca Sopotu, który drapnął z kraju. Okoliczności tej oceny są dostatecznie znane, by cokolwiek przypominać. Po kolejnych wyczynach tego uciekiniera pewne jest, że Saryusz – Wolski wyraził się bardzo powściągliwie.
Dla mnie ostatecznym akcentem, który obwieszczał przejście Tuska na niemiecką służbę było przyjęcie przez niego nagrody im. Waltera Rathenau. To było pięć lat temu. Niewątpliwie zasłużony dla Niemiec działacz był nieprzejednanym wrogiem wolnej Polski i jeśliby szukać w przeszłości prekursorów Mołotowa i Ribbentropa, to postać Waltera Rathenau byłaby tu bardzo właściwa. To on, wespół z bardzo bliskim współpracownikiem Lenina, niejakim Karolem Radkiem, natychmiast po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku, knuli wspólnie, by był to sukces chwilowy i nie kryli swych oczekiwań związanych z następnymi rozbiorami Polski, gdyby tylko okoliczności sprzyjały. Gdyby zatem bolszewikom udało się pokonać Piłsudskiego, cała reszta jawi się przejrzyście.
Angela Merkel wręczając nagrodę Tuskowi w 2012 roku z łatwością potraktowała go jak bałwana, choć Tusk ponoć ma historyczne studia. Powiedziała bowiem, że Rathenau był trzeźwym marzycielem i pragmatycznym wizjonerem. Jasne, z niemieckiego punktu widzenia – jak najbardziej. Fakt, że został później zastrzelony przez ekstremistów nie czyni z niego pozytywnego dla nas bohatera. Co prawda Tusk, odpowiadając na pieszczoty ze strony niemieckiej kanclerz, snuł przypuszczenia o zdziwieniu byłego ministra Republiki Weimarskiej na wiadomość o nagrodzie jego imienia dla polskiego premiera. Muszę Donalda Tuska rozczarować, Rathenau biłby brawo. Z wielu powodów, ale najważniejszy z nich, to świadomość o całkowitej podległości laureata niemieckiej sprawie. A ponadto nawet w czasie zaborów trudno było usłyszeć, że polskość, to nienormalność. A zatem – żadnych zdziwień.
Przyjęcie tej nagrody trzeba więc ocenić, jako akt hołdu dla niemieckich dążeń zmierzających do unicestwienia Polski, urealnionych potem układem Ribbentrop - Mołotow. I żadne manipulacje interpretacjami niczego nie zmienią, a ostatnie wystąpienia Tuska w Brukseli i na twitterze są tylko dopełnieniem całokształtu.
Jacek Saryusz – Wolski okazał się więc politykiem sprawiedliwym, aczkolwiek chyba nazbyt cierpliwym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/344592-jeszcze-jeden-dowod-na-to-ze-saryusz-wolski-mial-racje-nagroda-im-waltera-rathenau-byla-tylko-wstepem-do-kolejnych-swinstw