Zarówno wcześniejsze działania instytucji unijnych wobec kryzysu migracyjnego, jak i ostatnia decyzja o wszczęciu przeciwko Polsce, Czechom i Węgrom procedur karnych, są kompletnie nieracjonalne. Można się zastanawiać czy oni są po prostu niespełna rozumu czy też celowo dążą do upadku UE. Bo jest jasne dla każdego myślącego, że jedynym rezultatem obecnych działań KE może być rozpad Unii.
Zdecydowanie popieram stanowisko Prezydenta RP Andrzeja Dudy w sprawie uchodźców, które powtórzył podczas swojej wizyty w Chorwacji. Pan Prezydent powiedział, że każdy, kto „oczekuje pomocy i chce przyjechać w związku z tym do mojego kraju dlatego, że jest w sytuacji zagrożenia życia, zdrowia, ze względu na wojnę czy inne prześladowanie, które dotyczy go w jego kraju i chce do Polski przyjechać, chce w Polsce tą pomoc otrzymać, to zapewniam, że może do Polski przyjechać i zapewniam, że tą pomoc otrzyma”. Jednocześnie zaznaczył, że jako Prezydent Rzeczypospolitej nie zgadza się „na to, żeby w Polsce ludzi siłą przetrzymywano, czyli żeby ludzie byli w Polsce więzieni, zwłaszcza ludzie, którzy nie złamali prawa, którzy nie są przestępcami, którzy w związku z tym swoje prawa człowieka i którzy w związku z tym powinni mieć prawo swobody poruszania się”.
Liderzy unijnych instytucji, którzy chcą karać innych, sami dopuścili się wielu działań, które w kontekście możliwości rozwiązania kryzysu migracyjnego należy ocenić krytycznie. M.in. na forum Parlamentu Europejskiego padały apele o to, aby Unia Europejska zamiast mówić o np. Legalizacji imigracji, podjęła się realnej walki z nielegalnym przemytem migrantów. Już w lipcu 2015 roku europoseł Marek Jurek mówił na forum PE: „Pomyślmy może o rzeczach konkretnych, takich na przykład jak zrealizowanie zapowiedzi walki z infrastrukturą przemytników, którzy zorganizowali ogromny przemysł przemycania ludzi do Europy i którym się mieliśmy przeciwstawić (…)”. Władze UE wolały forsować przymusową relokację migrantów, która w żaden sposób kryzysu migracyjnego nie rozwiązuje. Marek Jurek swoje apele o walkę z przemytem ludzi i swoje zarzuty pod adresem UE powtarzał wielokrotnie, mówili o tym inni europejscy politycy. Racjonalne działania nie zostały podjęte i widzimy tego efekty. Widzimy też - z drugiej strony - efekty działań podejmowanych przez polskie władze. Polacy mogą czuć się bezpiecznie.
Warto przypominać słowa polskich polityków, którzy ostrzegali kierownictwo UE, swoimi działaniami w sprawie migracji zmierzające do zatracenia. W maju 2016 roku przywoływany już Marek Jurek mówił w Parlamencie Europejskim: „Wiemy, że Liban i Jordania to są kraje, które od wielu miesięcy, od ponad roku doświadczały masowego uchodźstwa ludzi, którzy po prostu przejeżdżali przez granicę z ogarniętych wojną Syrii i Iraku. Gdybyśmy wtedy od początku reagowali na to, co się tam dzieje, zamiast zgłaszać takie deklaracje jak deklaracje przewodniczącego Junckera o przyszłej legalizacji nielegalnej imigracji, po pierwsze wysłalibyśmy sygnał, że pomocy udzielać można tam, gdzie mamy rzeczywiście do czynienia z uchodźstwem wojennym. Po drugie, nie stworzylibyśmy impulsu, który zachęcił setki tysięcy ludzi do podejmowania złych decyzji życiowych. Warto przemyśleć ten przykład. Oczywiście bezsporne jest to, że tym państwom, które ponoszą tak ciężkie brzemię, trzeba udzielać pomocy – ale nie mieszajmy tych kwestii z atakami na kraje, które po prostu trzeźwo myślą o zjawisku zorganizowanej nielegalnej imigracji.” Dla wielu było jasne, że to co UE robi w kontekście migracji, jest niewłaściwe. Dlaczego liderzy UE nie naprawili swoich błędów? Naprawdę nic innego nie przychodzi mi do głowy niż choroba psychiczna albo celowy sabotaż.
W świetle ostatnich działań Komisji Europejskiej wobec Polski, Czech i Węgier należy też przypomnieć słowa Marka Jurka z czerwca 2015 roku: „Komisja Europejska z pogwałceniem ustaleń Rady Europejskiej forsuje w tej chwili zasadę przymusowego i kwotowego rozsyłania imigrantów po Europie – w imię solidarności – ale solidarność, której nas Polaków nie trzeba uczyć, to jest najpierw szacunek dla cudzych praw. To jest szacunek dla wspólnych ustaleń. Oczywiście solidarność to jest najpierw szacunek dla praw, których już powinniśmy przestrzegać. Polscy rolnicy do tej pory nie odbierają takich samych dopłat bezpośrednich jak korzystający z nierównej konkurencji rolnicy z wielkich krajów Unii Europejskiej – tych krajów, które należały do Unii wtedy, kiedy w okresie gdy zawieraliśmy stowarzyszenie w latach dziewięćdziesiątych naszym rolnikom ograniczano możliwości eksportowe, mimo że nasz rynek otworzyliśmy bez ograniczeń na eksport zachodniej Europy. Tę niesprawiedliwość trzeba jak najszybciej naprawić”. I na te słowa Komisja Europejska pozostała głucha. Wychodzi więc na to, że w UE nie ma miejsca na racjonalną dyskusję. Wszystko odbywa się na zasadzie - UE dyktuje, poddani z Polski i innych krajów robią.
Kogo tak naprawdę w ramach przymusowej relokacji mielibyśmy przyjąć? Wiele o tym mówi rezolucja 2240 Rady Bezpieczeństwa ONZ na temat kompetencji państw w ramach operacji na Morzu Śródziemnym EUNAVFOR Med., podjęta w 2015 roku. Ta rezolucja między innymi stwierdza, że wśród imigrantów, którzy dzisiaj przebywają w obozach na terenie Europy, są również osoby, które mieszczą się w traktatowej definicji uchodźcy. Wcale nie, że wśród uchodźców są też osoby, które nie mieszczą się w tej definicji. RB ONZ jasno stwierdziła, że uchodźcy wśród imigrantów napływających do Europy to wyjątek od reguły. Treść tej rezolucji także była podejmowana na forum Parlamentu Europejskiego. Zgadliście - UE w żaden sposób na to nie zareagowała.
Kiedy słuchałem uzasadnienia decyzji Komisji Europejskiej o wszczęciu procedury przeciwko Polsce, Czechom i Węgrom, oburzyły mnie szczególnie pewne słowa. Przedstawiciel KE powiedział, że nasze kraje muszą sobie zdać sprawę, że nie może być tak, że tylko się bierze z UE pieniądze, a nic nie robi się w zamian. A jaka jest rzeczywistość? Eksport z Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii do państw Europy środkowej po naszym przystąpieniu do Unii Europejskiej wzrósł sześciokrotnie. Także nasi konsumenci utrzymują poziom życia i miejsca pracy tysięcy ludzi w krajach Europy zachodniej. I naprawdę nikt nam nie robi łaski. Gdyby UE rzeczywiście nie zyskiwała na obecności Polski we wspólnocie, to już dawno bylibyśmy poza nią. Jednak liderzy Unii świadomie dążą do odebrania Polsce funduszy europejskich, przy dalszym korzystaniu przez kraje Europy zachodniej z naszego rynku i z wkładu naszych obywateli w gospodarki zachodu UE. To jest rzecz niedopuszczalna. Jeżeli liderzy UE dopną swego (oby nie), to powinniśmy odczepić swój wagon z pociągu zmierzającego w stronę przepaści.
Paweł Kubala - Członek Narodowej Rady Chrześcijańskiego Kongresu Społecznego. Student politologii w WSKSiM w Toruniu. Działacz Prawicy Rzeczypospolitej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/344302-unia-kieruja-wariaci-lub-sabotazysci