Jeżeli chodzi o uchodźców, to tylko przypomnę, że dwa lata temu podjęto decyzję, że będzie ich w Europie rozlokowanych 160 tysięcy. Dzisiaj mówi się o kwocie niecałych 10 tysięcy, a więc 90 procent krajów tak naprawdę nie wywiązało się z tej decyzji
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Tomasz Poręba, europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
Komisja Europejska ma wszcząć procedury ukarania Polski i innych Państw Grupy Wyszehradzkiej, które nie chcą zgodzić się na narzuconą z góry relokację uchodźców. Spodziewał się Pan tego?
Tomasz Poręba: Dla mnie to kolejny krok Komisji Europejskiej, który ma znamiona szantażu wobec Polski. To także próba ustawiania się KE jako ciała, które będzie decydować o prawach, które są absolutnie i wyłącznie w domenie państw członkowskich. Komisja Europejska od wielu miesięcy pokazuje jednoznacznie – przypomnę tu zachowanie Timmermansa, Junckera i innych komisarzy - że chce odgrywać ponadnarodową rolę rządu europejskiego, który będzie narzucał decyzje krajom członkowskim. Na to oczywiście nie może być zgody i nie będzie jej ze strony Polski, podejrzewam, że wielu innych krajów również. A jeżeli chodzi o uchodźców, to tylko przypomnę, że dwa lata temu podjęto decyzję, że będzie ich w Europie rozlokowanych 160 tysięcy. Dzisiaj mówi się o kwocie niecałych 10 tysięcy, a więc 90 procent krajów tak naprawdę nie wywiązało się z tej decyzji. Tymczasem atakuje się oczywiście te kraje, w których władzę pełnią rządy konserwatywne i mają one dość krytyczną opinię również na temat zachowania KE w innych kwestiach europejskich.
Jak odbiera Pan deklarację ministrów spraw wewnętrznych państw V4, żeby sprawę relokacji omówiła i decyzję w tej kwestii podjęła Rada Europejska?
To właśnie Rada Europejska podjęła w tej kwestii decyzję dwa lata temu i teraz ta sprawa do RE powinna wrócić bo ewidentnie widać porażkę przymusowej relokacji, i że ze strony większości państw członkowskich nie ma woli przyjęcia uchodźców. A Polska od początku ma jasne stanowisko w tej kwestii - bezpieczeństwo obywateli jest dla nas najważniejsze. Jeżeli nie ma procedur przyjmowania uchodźców, nie ma procedur sprawdzania ich pod kątem zagrożenia terrorystycznego, ani pod kątem autentyczności jeżeli chodzi o wiek, pochodzenie i dziesiątki innych spraw, to dlaczego mamy zgadzać się na to, aby oni znaleźli się w Polsce. KE i elity UE na siłę próbują forsować swoje pomysły, zamiast przeznaczyć niemałe środki, jakie UE dysponuje na pomoc tym ludziom tam na miejscu. I to jest też nasza propozycja, bo solidaryzujemy się z ludźmi, którzy przez wojnę musieli uciekać z domów.
Grożą nam jakieś konsekwencje prawne?
Jeżeli KE uruchomi procedury karania, to jako suwerenny kraj i członek UE mamy oczywiście mnóstwo argumentów, aby pokazać absurdalność tego pomysłu i zapewne spotkamy się w Trybunale Sprawiedliwości, gdzie może ta sprawa będzie rozstrzygana. Jeżeli KE na taką konfrontację oczywiście się zdecyduje. Co istotne, od wielu miesięcy obserwujemy próbę nacisku na Polskę w wielu sprawach. KE jest ciałem, które jest zaangażowane po stronie opozycji w Polsce, Timmermans niedawno odebrał nawet nagrodę Człowieka Roku „Gazety Wyborczej”. Jest też bardzo duży nacisk ze strony mediów, głównie niemieckich w Polsce. Ostatnio czytałem artykuł w jednej z gazet, w którym autorka powołuje się na dwie skrajnie lewicowe, liberalne posłanki i mówi, że cały parlament europejski jest przeciwko Polsce w sprawie uchodźców. Ci dziennikarze są tak naprawdę przedłużeniem środowisk i instytucji, które chcą zmusić Polskę do relokacji. O tym trzeba pamiętać, kiedy czyta się komentarze osób, które dla pewnych środowisk są autorytetami, a w rzeczywistości reprezentują w Polsce obcy interes.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/344031-trzy-pytania-do-tomasza-poreby-nie-ulegniemy-szantazowi-ze-strony-ke-atakuje-sie-kraje-w-ktorych-wladze-pelnia-rzady-konserwatywne