W sobotę na Krakowskim Przedmieściu mieliśmy do czynienia nie tylko z cywilizacyjną zęzą w wykonaniu tzw. Obywateli RP i wspierających ich polityków, ale też z jawnym naruszeniem prawa. Policja zareagowała właściwie. Będą wnioski o kary. I słusznie.
Zapewne ku smutkowi zadymiarzy nikt nie został pobity, ani nawet aresztowany – choć o tym ostatnim próbowała przekonywać świat część dziennikarzy (Wieliński) i nadto rozemocjonowanych polityków opozycji (Scheuring-Wielgus, Szczerba, Petru). Funkcjonariusze policji zrobili to, co do nich należało. Niezależnie od tego, czy mieli do czynienia z kolorowym Kowalskim czy zasłużonym przed paroma dekadami, a dziś kreowanym na męczennika Władysławem Frasyniukiem. Jakoś bowiem tak w Polsce jest, że wszyscy mają być równi wobec prawa. I w sobotę byli.
Liczę na to, że Policji i jej zwierzchnikom nie zabraknie zimnej krwi i konsekwencji przy kolejnych tego typu okazjach. Bo że będą, to pewne. Bez ogródek zapowiada to szef Obywateli Paweł Kasprzak, od miesięcy zapowiada Frasyniuk, wspiera „Wyborcza”, a teraz glejtują – poważni, wydawałoby się – politycy.
Grzegorz Schetyna, człowiek z doświadczeniem wicepremiera, Marszałka Sejmu, szefa MSZ i szefa MSWiA (!), dziś aspirujący do przewodzenia opozycji i objęcia rządów, usprawiedliwia anarchię:
Obywatelskie nieposłuszeństwo, łamanie prawa jest ostatecznością, ale też trzeba to wziąć pod uwagę. Obywatele nie zgadzają się z ustawą PiS o zgromadzeniach. I wyrazili to w sobotę
Ciekaw jestem, jak zachowałby się w sytuacji, gdyby w czasie kierowania MSWiA ktoś mu szturchał policjanta. Oczekiwałby od funkcjonariusza reakcji przewidzianej prawem i wieloletnimi szkoleniami – zatrzymaniem, spisaniem i skierowaniem sprawy do odpowiednich organów – czy też broniłby obywatela, któremu rzekomo wolno w ten sposób wyrażać swoje niezadowolenie? Gdzie są granice wyrażania niezgody na jakąś ustawę? Kończą się na popychaniu policjantów na służbie, czy według Schetyny wolno więcej? Zwyzywać, uderzyć, opluć?
Wspomniałem na wstępie o cywilizacyjnej zęzie zaprezentowanej przez zadymiarzy. I w zasadzie do jednego słowa można by się w tej kwestii ograniczyć. Na Krakowskim Przedmieściu zebrały się bowiem różnej maści nieczystości. Banda troglodytów postanowiła cofnąć czas do lata roku 2010. Tym razem zamiast bojówkarzy Palikota, Tarasów, wytaczającej się od Gesslera zamroczonej młodzieży i krzyży z puszek po piwie, mamy białe róże i pic obywatelskości. Ale cel jest ten sam – rozkręcić emocje wokół tragedii smoleńskiej, zohydzić sprawę. Przypadkowo właśnie teraz, gdy wali się siedem lat kłamstw, a ekshumacje – których nie udało się zatrzymać – odsłaniają bandyckie potraktowanie ciał polskiej elity i zerową nad tym pieczę przedstawicieli minionej władzy.
Bandyci nie miewają sumienia, więc nie ma co się dziwić, że nie wzięli sobie do serca apelu rodzin. Szkoda, że podobnie ignorują go politycy.
Szczerze mówiąc, dziwię się, że w te buty wchodzi Grzegorz Schetyna. Nie wiem, jak piętrowe układanki rozgrywa, kogo ma na celowniku (również w swoim obozie), ale zachowuje się jakby stracił instynkt. Być może w politycznej wojnie nie zważa na elementarne kwestie bezpieczeństwa i możliwość wyhodowania kolejnych Cybów. Ale ślepo brnąc w zadymę, prowadzi też swoją partię na manowce. Dziwię się, że nie odcina się od karygodnych scen na Krakowskim. Widać nie rozumie, iż Frasyniuk bluzgający na prawo i lewo nie jest magnesem dla rzesz Polaków, a ledwie żałosnym bojówkarzem mobilizującym radykałów. (Notabene bohater sobotniego wieczora ma chyba jakiś poważniejszy problem i ktoś życzliwy mógłby mu zasugerować konsultacje w kierunku koprolalii. A to znaczek z pisanym cyrylicą „J…ać PiS”, a to zawadiackie skandowanie ze sceny w czasie manify KOD-u „j…ać, j…ać i się nie bać”, a to liczne wywiady z nieodłącznymi bluzgami…)
Schetyna z koleżeństwem przez wszystkie przypadki odmieniają słowo „wolność”. Tak się o nią martwią, tak dbają, walczą. Tylko co im po niej, skoro nie potrafią z niej korzystać? Muszą uciekać się do łamania prawa – czyżby w swej bezradności uznali, że tylko tak mogą politycznie ugrać swoje?
Nie mam wątpliwości, że na wzywaniu do anarchii to towarzystwo prędzej czy później się przejedzie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/343928-platforma-anarchistyczna-oni-nie-chca-zadnej-wolnosci-bo-nie-umieja-z-niej-korzystac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.