Pesymistyczne jest to, że „goodfellas” pokazani przez Scorsese jednak zapłacili za to, co robili, zaś rodzimi „chłopcy z ferajny” mają się bardzo dobrze.
Ani mnie nie zaskakuje, ani specjalnie brzydzi dość ubogi i mało wyrafinowany język platformerskiej „elity”, co można usłyszeć na kolejnych „taśmach prawdy”. A dość niezdarne równoważniki zdań wypowiadane przez byłego szefa BOR, dwugwiazdkowego generała Mariana Janickiego, nie dziwią zupełnie, bo zawsze był on elokwentny inaczej. Wszystkie ujawnione dotychczas nagrania pokazują coś znacznie ważniejszego niż język i niezbyt bogate zaplecze kulturowe poprzedniej władzy. To, co naprawdę przeraża, to sposób pojmowania i traktowania władzy oraz państwa. Nawet gdy niektórzy spośród nagranych mają „państwową” świadomość (jak Bartłomiej Sienkiewicz, Marek Belka czy Radosław Sikorski), traktują państwo jak zdobycz. A dla ogromnej większości ludzi z pierwszej linii władzy PO państwo jest po prostu łupem, zaś władza techniką dobierania się do sejfu. Nagranych rozmów słucha się jak opowieści członków gangu przygotowującego się do kolejnego skoku, zastanawiających się, jak sforsować zamki i zabezpieczenia.
Gdy się słucha ostatnich taśm, ujawnionych przez TVP Info, znowu jest wrażenie obcowania z „chłopcami z ferajny” („goodfellas” ze świetnego filmu Martina Scorsese). Skądinąd hurtowe używanie słowa „f…k” przez chłopców z filmowej ferajny ma bardzo wiele wspólnego ze słowem „k…” używanym przez chłopców z rodzimej ferajny w roli znaku interpunkcyjnego (w filmie pojawia się 300 razy; ile razy na ostatnio ujawnionej taśmie - trudno powiedzieć, gdyż nie znam całego nagrania). Wrażenie podobieństwa świata „goodfellas” z Nowego Jorku z tym z Warszawy jest dojmujące, choć oczywiście w tym polskim nie ma zbrodni. Za to atmosfera rozmów prowadzonych przez „elitę” w restauracji „Sowa i Przyjaciele” bardzo przypomina opowieści snute w nowojorskim nocnym klubie Copacabana przez Henry’ego Hilla, Jimmy’ego Conwaya, Tommy’ego DeVitto, Paula Cicero czy Billy’ego Battsa, a co próbował zrekonstruować Nicholas Pileggi, autor książki „Wiseguy”, będącej podstawą scenariusza filmu Scorsese.
„Elity” poprzedniej władzy na nagraniach mówią prawie wyłącznie o tym, gdzie i jaki interes jest do zrobienia. Bo nawet obsadzanie państwowych stanowisk jest traktowane w kategoriach interesu konkretnej grupy, czyli odpowiednika „goodfellas”. Zwykle chodzi o to, czy „nasz człowiek” w konkretnym miejscu jest dobrą gwarancją zabezpieczenia „naszych interesów”. Państwo jest tu tylko tłem, dojną krową, odpowiednikiem sejfu, który trzeba rozpruć albo kasynem, w którym się „strzyże frajerów”. W podobnych ramach funkcjonują „chłopcy z ferajny” rozmawiający przy stolikach czy na zapleczu w klubie Copacabana, z tym, że tu chodzi głównie o narkotyki i hazard. W filmie Martina Scorsese grają wybitni aktorzy, z Robertem De Niro na czele, więc choć to wzorcowi „goodfellas”, w większości bez wykształcenia, często wypowiadają się lepiej i składniej niż „elita” biesiadująca w restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Ale niewątpliwie łączy ich mentalność.
W ogromnej większości ujawnionych nagrań, szczególnie w tych ostatnich, nie widać nawet cienia myślenia państwowego, dobra wspólnego. Jeśli już coś widać, to wyłącznie traktowanie władzy w kategoriach transakcyjnych. Władzę sprawuje się po to, żeby coś załatwić dla „chłopców z ferajny” i ich klienteli, ewentualnie żeby coś kupić za grosze, by potem na tym zarobić. To świat odarty z wyższych wartości, skoncentrowany na geszeftach i świadczeniu usług wzajemnych. Właściwie nie ma tam miejsca dla bezinteresowności, altruizmu, szlachetności czy troski. Wszystkim się handluje, nawet gdy nie używa się pieniędzy, bo wiele spraw jest załatwianych na zasadzie barteru dóbr i usług. Takie „elity” władzy funkcjonują prawie wyłącznie w roli pasożytów, a żywicielem jest dla nich państwo, majątek narodowy, zasoby wspólnoty. „Chłopcy z ferajny” mogą być nawet skuteczni, lecz dla państwa i obywateli nic dobrego z tego nie wynika. Pesymistyczne w tym wszystkim jest to, że „goodfellas” opisani przez Pileggiego i pokazani przez Scorsese jednak zapłacili za to, co robili. Rodzimi „chłopcy z ferajny” mają się dobrze i niewiele wskazuje na to, żeby to się zmieniło.
CZYTAJ WIĘCEJ: Skandaliczne taśmy z Sowy i Przyjaciół! Wśród nagranych… ks. Sowa! WIDEO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/343723-sluchajac-nowych-tasm-prawdy-znowu-ma-sie-wrazenie-obcowania-z-chlopcami-z-ferajny-z-filmu-scorsese
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.