Ksiądz Sowa nie chciał wczoraj komentować treści nagranej rozmowy. W rozmowie z portalem wPolityce.pl stwierdził, że to rozmowa imieninowa, prywatna. To samo powtórzył później na Facebooku.
Nie zamierzam się tłumaczyć z faktu, że czasem spotkam się ze znajomymi przy okazji np. ich imienin. Ani z tego, że mam takich znajomych a nie innych. Powiem więcej, jeśli znajomość wytrzymuje długie lata (a nawet kolejne dekady) to mogę być z tego tylko dumny.
Przepraszam natomiast za ubogą wersję kuchennej łaciny. Po prostu nie należy przeklinać i to nie tylko kiedy jest się księdzem. Nauczka jaką daje życie bywa bolesna ale być może potrzebna. Nie będę też komentował i odnosił się do moich relacji i zależności wobec przełożonych bo byłoby to raczej oznaką braku szacunku
— napisał na Facebooku.
Czy ks. Sowa wyciągnął z tego wydarzenia jakąkolwiek naukę? W obliczu wszystkiego, co padło podczas tej knajackiej, gangsterskiej wręcz rozmowy kolesiów z układu, to nie przekleństwa są rzeczą najgorszą. „Kuchenna łacina” w wersji ubogiej jest niestety jedynie bolesnym marginesem, świadczącym o niskim formacie intelektualnyo-towarzyskim. Najbardziej przerażające jest niestety to, z czego ks. Sowa – jak sam pisze – jest dumny. Zdemoralizowana sitwa pod kuratelą księdza, zblatowanego z liberalno-lewicowymi mediami i atakująca przy każdej okazji konserwatywny Kościół i prawicową partię, próbującą odsunąć złodziei od władzy. „Znajomość, która wytrzymuje długie lata” i z której „jest dumny”
Taśmy pokazują coś jeszcze. Właśnie tak wygląda rozdział Kościoła od państwa według Platformy. Księża mają chodzić na postronku władzy, legitymizować jej gangsterskie posunięcia i osłaniać własnym autorytetem. Warto tę rozmowę dobrze przesłuchać i jeszcze lepiej zapamiętać.
Na szczęście nowy metropolita krakowski ks. abp Marek Jędraszewski dostrzega problem zgorszenia, jakie szerzy ks. Kazimierz Sowa. Jak powiedział nam wczoraj rzecznik krakowskiej kurii, już w ubiegłym roku ks. Sowa dostał pisemne upomnienie od. Ks. kard. Dziwisza. Widać nie poskutkowało. Nowy metropolita spotkał się z ks. Sową 27 kwietnia 2017. Zgodnie z decyzją ks. abp. Marka Jędraszewskiego, ma wrócić do archidiecezji krakowskiej do końca czerwca. Jak na razie nie ma jeszcze decyzji co do charakteru jego pracy. Miejmy nadzieję, że trafi do zamkniętego klasztoru, gdzie będzie mógł poszukać zagubionego kapłaństwa. Ksiądz o tak dojmującej niedojrzałości, nie jest w stanie służyć duszpastersko wiernym, nie wyrządzając im przy tym duchowej szkody.
CZYTAJ TAKŻE:
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ksiądz Sowa nie chciał wczoraj komentować treści nagranej rozmowy. W rozmowie z portalem wPolityce.pl stwierdził, że to rozmowa imieninowa, prywatna. To samo powtórzył później na Facebooku.
Nie zamierzam się tłumaczyć z faktu, że czasem spotkam się ze znajomymi przy okazji np. ich imienin. Ani z tego, że mam takich znajomych a nie innych. Powiem więcej, jeśli znajomość wytrzymuje długie lata (a nawet kolejne dekady) to mogę być z tego tylko dumny.
Przepraszam natomiast za ubogą wersję kuchennej łaciny. Po prostu nie należy przeklinać i to nie tylko kiedy jest się księdzem. Nauczka jaką daje życie bywa bolesna ale być może potrzebna. Nie będę też komentował i odnosił się do moich relacji i zależności wobec przełożonych bo byłoby to raczej oznaką braku szacunku
— napisał na Facebooku.
Czy ks. Sowa wyciągnął z tego wydarzenia jakąkolwiek naukę? W obliczu wszystkiego, co padło podczas tej knajackiej, gangsterskiej wręcz rozmowy kolesiów z układu, to nie przekleństwa są rzeczą najgorszą. „Kuchenna łacina” w wersji ubogiej jest niestety jedynie bolesnym marginesem, świadczącym o niskim formacie intelektualnyo-towarzyskim. Najbardziej przerażające jest niestety to, z czego ks. Sowa – jak sam pisze – jest dumny. Zdemoralizowana sitwa pod kuratelą księdza, zblatowanego z liberalno-lewicowymi mediami i atakująca przy każdej okazji konserwatywny Kościół i prawicową partię, próbującą odsunąć złodziei od władzy. „Znajomość, która wytrzymuje długie lata” i z której „jest dumny”
Taśmy pokazują coś jeszcze. Właśnie tak wygląda rozdział Kościoła od państwa według Platformy. Księża mają chodzić na postronku władzy, legitymizować jej gangsterskie posunięcia i osłaniać własnym autorytetem. Warto tę rozmowę dobrze przesłuchać i jeszcze lepiej zapamiętać.
Na szczęście nowy metropolita krakowski ks. abp Marek Jędraszewski dostrzega problem zgorszenia, jakie szerzy ks. Kazimierz Sowa. Jak powiedział nam wczoraj rzecznik krakowskiej kurii, już w ubiegłym roku ks. Sowa dostał pisemne upomnienie od. Ks. kard. Dziwisza. Widać nie poskutkowało. Nowy metropolita spotkał się z ks. Sową 27 kwietnia 2017. Zgodnie z decyzją ks. abp. Marka Jędraszewskiego, ma wrócić do archidiecezji krakowskiej do końca czerwca. Jak na razie nie ma jeszcze decyzji co do charakteru jego pracy. Miejmy nadzieję, że trafi do zamkniętego klasztoru, gdzie będzie mógł poszukać zagubionego kapłaństwa. Ksiądz o tak dojmującej niedojrzałości, nie jest w stanie służyć duszpastersko wiernym, nie wyrządzając im przy tym duchowej szkody.
CZYTAJ TAKŻE:
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/343674-szambo-w-ustach-ks-sowy-to-skandal-ale-bardziej-oburzaja-szemrane-uklady-polityczne-w-ktorych-tkwi-od-lat-niestety-twierdzi-ze-jest-z-nich-dumny?strona=2