Kto siada do pokera z oszustem musi mieć przynajmniej jego refleks, albo w zanadrzu równie szachrajskie zagrywki poparte stosownym doświadczeniem.
Donald Tusk wyobrażał sobie, że skoro zgromadził wokół siebie trochę osób utalentowanych na miarę powiatowych cwaniaków, którzy z łatwością sięgają prawą ręką do lewej kieszeni, którzy uważają go na dodatek za niekwestionowanego herszta – kwalifikacje te całkowicie wystarczają, by zagrać z sowieckim pułkownikiem służb specjalnych. Ta właśnie próżność pchnęła go do najpodlejszej akcji jego życia. Cokolwiek zrobił później, bądź zrobi w przyszłości, nie osiągnie już chyba pułapu łajdactwa podczas knowań poprzedzających wylot do Smoleńska.
Putin doskonale wiedział, dlaczego chce rozdzielenia wizyt polskiego premiera i polskiego prezydenta. Rzucił na stół kilka dropsów w postaci ogólnych komunałów o potrzebie polepszenia stosunków rosyjsko – polskich, a Tusk chwycił je w garść niczym szwajcarską czekoladę i zaczął taniec radości, ogłaszając koniec podjazdowych walk Moskwy z Warszawą. Po czym natychmiast zaakceptował propozycję Putina, odrzucając możliwość wspólnej wizyty z Lechem Kaczyńskim. I – będę się upierał – to jest właśnie praprzyczyna największej w dziejach Polski tragedii lotniczej. Taka jest najkorzystniejsza dla Tuska wersja katastrofy. Zdradził polskiego prezydenta z powodu swej nieograniczonej próżności, otrzymując w zamian uścisk dłoni i parę poklepań kagiebisty. I ani centa więcej.
Umysł i maniery powiatowego cwaniaka i aroganta nie wystarczyły już by rzecz przewidzieć, ocenić wcześniej jej skutki. A praktyki KGB Putin potrafi świetnie wykorzystać, więc należy się spodziewać, iż wszelkie niedostatki, blagi Tuska i jego ekipy są dość dobrze zdokumentowane.
Papierowo, ale też z pewnością przy pomocy najnowszych technik. Pogaduszki na sopockim molo zapewne tez leżą w odpowiednim sejfie i czekają na właściwy moment ich przedstawienia. Upowszechniony dokument omawiający warunki współpracy polsko – rosyjskiej tuż po katastrofie jest tylko maleńkim wstępem do następnych prezentacji. Prawdziwych bądź spreparowanych, ale trzeba być kompletnym ignorantem lub skończonym draniem, by odsuwając się od prezydenta RP a przymilając równocześnie do wytrawnego agenta KGB, o tym nie wiedzieć.
Będą zatem nowe kwity. We właściwym dla Kremla czasie i właściwych okolicznościach. A Tusk od dawna jest pewien, że w durnia może sobie zagrać z Grasiem, ale podczas rozgrywki z Putinem sam występuje w tytułowej dla tej gry roli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/343461-putin-dowodzi-ze-mial-tuska-i-jego-ludzi-za-durni-pewnie-ma-racje-i-na-wszystko-pokwitowania
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.