Udział w programie „Tak jest” w TVN24 przypieczętował drogę Adama Michnika od guru III RP do clowna z trzeciorzędnego sitcomu.
Jak powinien wyglądać i jak się zachowywać w studiu telewizyjnym prawdziwy Europejczyk, mogliśmy prześledzić na przykładzie Adama Michnika, w programie Andrzeja Morozowskiego „Tak jest”. Redaktor Adam Michnik postanowił przywołać wzorce, które propagował w siedemdziesiątych latach Andrzej Zaorski w Gallux Show i obuł sandały wieczorowe. W lewej klapie marynarki miał dwa potężne znaczki KOD. Jeden z flagą Unii Europejskiej. Druga klapę zdobił pokaźny Pałac Kultury czy coś w tym guście. Zwisały mu mało wdzięcznie dwie smycze. To znaczy takie do przytrzymywania wejściówek.
Co jednak jest najgorsze, abnegacja wglądowa mniej raziła niż abnegacja intelektualna. Były czasy, gdy to co powiedział Adam Michnik oprawiano w ramki najwyższego dorobku myśli ludzkiej. Dziś to wyświechtane pustosłowie. Cytowanie bredni w zasadzie jest bezzasadne, jednak był momenty kiedy rozmówcy wspięli się na wyżyny.
Omawiając słowa premier Beaty Szydło pod adresem Europy, płynnie przeszli do kanonu tego typu rozważań czyli do postaci Jarosława Kaczyńskiego.
Redaktor Morozowski:
Jeszcze wracając do tego przemówienia, takie podsycanie lęku, przed obcymi…
Redaktor Michnik:
To leży w naturze Jarosława Kaczyńskiego. On potrafi i lubi zarządzać strachem, zarządzać lękiem właśnie. To jest jego żywioł, dlatego mamy taką politykę wewnętrzną i taką politykę zagraniczną. To jest stała wojna i straszenie wojną.
Redaktor Morozowski (szczerze zaniepokojony):
To się może skończyć jakąś tragedią. No w Turynie się skończyło… takie lęki się skończyły w sobotę paniką. Tysiąc pięćset osób rannych… dzięki Bogu nikt nie został zabity. A w Polsce?
Redaktor Michnik:
Ja panu powiem, ja nie lubię krakać, natomiast ja uważam, że polityka rządu Jarosława Kaczyńskiego (sic!), może doprowadzić na skraj katastrofy.
Przy ewidentnym braku dobrych programów satyrycznych (Studio Yayo zdjęte), takie dialogi są bezcenne.
Rząd Kaczyńskiego odpowiada za panikę kibiców w Turynie. ( tu trzeba podstawić śmiechy)
Swoje wystąpienie Adam Michnik okrasił kichnięciami, flikaniem, chrząkaniem, pokasływaniem, a znienacka zaczął się intensywnie krztusić i redaktor Morozowski, na którego skierowano kamerę miał minę szczerze przerażoną. Wyszeptał blednąc: „wszystko w porządku?”
Wszystko to nie. Nawet na pewno nie. Kaczyńskofobia odebrała redaktorowi Michnikowi zupełnie jakąkolwiek zdolność oceny rzeczywistości. Z tym, że słucha się go przyjemnie. Słynne, jaja nie do wytrzymania.
Gdy 3 lipca 1989 Adam Michnik opublikował artykuł wstępny „Wasz prezydent, nasz premier” sam siebie namaścił na głównego rozgrywającego pookrągłostołowych przemian i tę pozycję utrzymywał przez całe lata dziewięćdziesiąte. Nie zaszkodził mu nawet reportaż Jacka Kurskiego i Piotra Semki, kiedy pod „Trójką” na Myśliwieckiej, w rocznicę stanu wojennego w 1991, przyłapali go z kamerą, gdy po krótkiej ucieczce wzdłuż płotu wskakuje do limuzyny Jerzego Urbana, który uprzednio zabrał także Monikę Olejnik. Nie było wtedy Internetu i wolnych mediów, więc skandal łatwo zmarginalizowano.
Jego pozycję w sposób znaczący nadszarpnęła dopiero afera Rywina. 27 grudnia 2002 roku w „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł „Ustawa za łapówkę czyli przychodzi Rywin do Michnika”. Powstała najsłynniejsza komisja śledcza, która choć nie ujawniła grupy trzymającej władzę, odsłoniła kulisy działania elit III RP. Okazało się, że Lew Rywin z korupcyjną propozycją przyszedł już w lipcu 2002 i został nagrany, bodajże nawet na dwa magnetofony przez naczelnego Gazety Wyborczej. Bolesnym ciosem w wizerunek Adama Michnika, była wydana w 2006 roku „Michnikowszczyzna. Zapis choroby” Rafała Ziemkiewicza.
Jako prorok Adam Michnik pogrążył się w programie Tomasza Lisa, gdzie perorował w obłokach swej nieomylności (zawsze to warto cytować):
No to mnie się zdaje, że jeżeli tu się nie stanie coś takiego, co ja nie jestem w stanie przewidzieć - że Bronisław Komorowski po pijanemu na pasach przejedzie niepełnosprawną zakonnicę w ciąży, no to oczywiście, że będzie prezydentem!
Potem już była stromo nachylona równia pochyła. Obsługiwanie kodowskich spędów i nadskakiwanie człowiekowi znikąd, Mateuszowi Kijowskiemu, nie dodawały byłemu naczelnemu GW estymy.
I w ten sposób dochodzimy do 05 czerwca 2017. Ważna data. W programie TVN24 „Tak jest” Adam Michnik osobiście rozprawił się ze swoją legendę.
Z tym, że w byciu salonowym błaznem nie ma oczywiście nic złego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/343121-przychodzi-redaktor-michnik-do-redaktora-morozowskiego-czyli-sandaly-wieczorowe-czyli-redaktorow-dwoch