My, działacze opozycji antykomunistycznej w PRL, stanowczo protestujemy przeciw gloryfikowaniu i stawianiu w roli ofiar funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa
— brzmi pierwsze zdanie „Listu otwartego” dwudziestu byłych organizatorów strajków i akcji protestacyjnych w czasach Polski tzw. Ludowej, struktur antykomunistycznego podziemia, stowarzyszeń „Grudzień ‘70–Styczeń ‘71”, „Odrodzenia”, a także „Solidarności”.
Wśród nich założyciele, zakładowi przewodniczący i członkowie władz niezależnego ruchu związkowego, autorzy nielegalnych wydawnictw, drukarze i kolporterzy, internowani i szykanowani przez aparat reżimu komunistycznego. Słowem ci, którzy mimo represji mieli odwagę przeciwstawić się komunistycznym władzom i Służbie Bezpieczeństwa, rozwiązanej dopiero w 1990r. Aparatowi, który w rozumieniu PRL-owskich mocodawców miał za zadanie utrzymywać „ład i porządek”, czytaj: zamordyzm w kraju, tłumić i dławić wszelkie przejawy sprzeciwu, który zatrudniał 25 tys. funkcjonariuszy i prawie sto tysięcy szpicli, „tajnych współpracowników (TW). Na jednego funkcjonariusza przypadało przeciętnie nieco ponad półtora tysiąca obywateli…
Dla przypomnienia, tylko podczas akcji protestacyjnych w grudniu 1970r., w wyniku interwencji tzw. służb porządkowych zostało zabitych na wybrzeżu 41 osób, w tym 16 w Szczecinie. Ofiary grzebano pod osłoną nocy, w różnych zakątkach cmentarzy, by nie grupować ich w jednym miejscu, a w pospiesznym pochówku mogli uczestniczyć wyłącznie rodzice.
Bezpośrednim powodem napisania listu przez szczecińskich działaczy opozycji antykomunistycznej była ujawniona kilka dni temu informacja o spotkaniu w Szczecinie byłych esbeków, byłych milicjantów (MO), oraz funkcjonariuszy wywiadu wojskowego (WSI), z posłem Platformy Obywatelskiej Sławomirem Nitrasem. Uczestnikiem tego spotkania był również szef Urzędu Ochrony Państwa z lat 1990-1992, a następnie minister spraw wewnętrznych (1992-1995) Andrzej Milczanowski. Celem tych rozmów miało być omówienie - jak napisali autorzy listu otwartego - „działań zmierzających do obalenia obecnego rządu”.
Przypominamy młodym politykom Platformy Obywatelskiej, że Służba Bezpieczeństwa, podobnie jak wcześniej Urząd Bezpieczeństwa, była organizacją zbrodniczą. (…) To funkcjonariusze SB katowali i mordowali opozycjonistów, więzili ich i inwigilowali, wyrzucali z pracy, łamali kręgosłupy moralne zmuszając do współpracy
— napisali sygnatariusze listu, którzy zwracają uwagę, że wykorzystywanie tych osób przez dzisiejszą opozycję jest haniebne. W tle protestu działaczy antykomunistycznych jest też sprawa powstałej w Szczecinie i Stargardzie „grupy inicjatywnej represjonowanych służb mundurowych”, mówiąc wprost, byłych służalców aparatu ucisku reżimu komunistycznego, którzy dziś mają się za… ofiary rządu Prawa i Sprawiedliwości.
Brzmi to jak rechot historii. Jest to cena, jaką płacimy za tzw. grubą kreskę, za zaniechanie 28 lat temu rozrachunku z przeszłością i pociągnięcia do odpowiedzialności za zbrodnie także sprawców zza biurek. Podczas gdy rzeczywiste ofiary systemu, walczący o wolność i demokrację klepią biedę, nierzadko w zapomnieniu, ich dawni prześladowcy dożywają w spokoju i dostatku swoich dni… Co kuriozalne, obrońcą tych ostatnich stał się były szef MSW:
Nie wszyscy z państwa zdają sobie sprawę do końca, co nastąpi, co ich dotknie w miesiącu październiku tego roku
— ostrzegał Andrzej Milczanowski podczas spotkania z „represjonowanymi emerytami z terenu Województwa Zachodniopomorskiego”.
Dotknie was rzeczywistość, w sytuacji powiedzmy 3-3,5 tys emerytury lub renty do siedmiuset kilkudziesięciu powiedzmy, a w najlepszym przypadku do tysiąca sześciuset kilkudziesięciu złotych
— wyliczał były minister, i zachęcał:
Czy wy musicie się z tym godzić? Na pewno nie!
Co należy robić? Jak instruował Milczanowski, otwarcie zwalczający PiS, trzeba „działać na czterech płaszczyznach”: trzeba „nie bać się ryzyka”, trzeba „być razem”, „musicie być konsekwentni” i „czynni”:
Różne mogą być pomocnicze działania manifestacji, oprócz demonstracji ulicznych, takie jak np. głodówka, ale nie tylko. Okupacja? Też. (…) Jesteście ludźmi jakby szczególnie predysponowanymi z racji wykonywanych funkcji uprzednio, ja w jakiś sposób też, aby znaleźć ten wybryk, żeby te władze nacisnąć. Dotkliwie
— radził były szef MSW w rządach Hanny Suchockiej i Waldemara Pawlaka. Działacze antykomunistycznego podziemia są wstrząśnięci:
Zdecydowanie odcinamy się od słów Andrzeja Milczanowskiego, że „SB nie była zbrodniczą organizacją”. Takie słowa to zakłamywanie historii, legitymizowanie zbrodniczej formacji, a także policzek dla nas i tysięcy ludzi, którzy cierpieli z powodu działań SB
— podkreślili w swym liście. Do „trzymania się razem” oraz „realnego oporu” zachęcał także poseł Nitras, który zapowiedział m.in. wspieranie „represjonowanych” tajnych i mundurowych służb PRL:
Mogę państwu zobowiązać się nie tylko w imieniu moim, w imieniu partii. (…) Trzeba będzie wrócić do stanu, który był przed PiS-em
— zapewnił, składając przy okazji obietnicę, że jeśli będzie w przyszłym Sejmie, nie cofnie się przed postawieniem „pewnych funkcjonariuszy” PiS przed Trybunałem Stanu.
Działacze komunistycznego podziemia są zszokowani w trójnasób: z powodu natrętnych prób zakłamywania historii, wybielania i legitymizowania zbrodniczej formacji, z powodu sojuszu byłych służb komunistycznych, szefa MSW w dwóch rządach III RP oraz opozycyjnej Platformy Obywatelskiej, lecz przede wszystkim z powodu ich przygotowań do odsunięcia od władzy demokratycznie wybranego rządu.
Wy państwo nie macie dwóch-trzech lat! Państwo macie siedem miesięcy czasu! I do tego czasu, wóz albo przewóz!
— zagrzewał do walki pozbawianych przywilejów peerelowskich tajniaków i mundurowych eksminister III RP Milczanowski. W czym ma rację, w tym ma, dla porządkowania kraju po latach komunizmu i postkomunistycznej degrengolady, dla - nomen omen - Prawa i Sprawiedliwości będzie to zaiste wóz albo przewóz…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/342661-woz-albo-przewoz-byly-minister-milczanowski-radzi-bylym-esbekom-jak-dotkliwie-uderzyc-w-pis