Jeśli agresor napotyka na opór, jakąś siłę zakorzenioną w wartościach, silnych przekonaniach, wtedy siła tej agresji spada, rozprasza się, a być może po prostu ta agresja zostanie odparta. To jest nasz cel
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Krzysztof Bosak, działacz Ruchu Narodowego.
wPolityce.pl: W ostatnich dniach środowiska narodowe i katolickie protestowały przeciwko wystawianiu spektaklu ”Klątwa” w Teatrze Powszechnym, wcześniej ten spektakl był wystawiany także w lutym. Jakie były Wasze cele tych protestów i czy Pan uważa, że udało się je osiągnąć?
Krzysztof Bosak (Ruch Narodowy): Celem numer jeden jest oczywiście zdjęcie tego spektaklu z desek teatru, niemniej jednak zdajemy sobie sprawę, że tak długo, jak prezydentem Warszawy i osobą nadzorującą ten teatr jest Hanna Gronkiewicz-Waltz, władze teatru będą miały poparcie do wystawiania takich bluźnierczych sztuk. Niemniej jednak nacisk społeczny jest zawsze tutaj potrzebny, zwłaszcza, że jest to teatr publiczny finansowany przez podatnika. Takim celem pomniejszym jest wywołanie dyskusji publicznej wokół tego, dlaczego prawo o ochronie uczuć religijnych nie jest w Polsce egzekwowane. Wywieranie presji na rząd, administracje, służby porządkowe, wymiar sprawiedliwości, żeby doszło do wyegzekwowania prawa. Myślę, że rzeczą nie mniej istotną jest mobilizacja katolickiej opinii publicznej, która wydaje się być troszeczkę uśpiona i czuje, że w Polsce jest większość katolików, a zatem wszystko będzie dobrze. Naszym zdaniem musimy się zmobilizować, musimy występować publicznie na ulicy, w mediach, w obronie naszych wartości i racji bo inaczej siły agresywne, antychrześcijańskie, wejdą nam na głowę.
Czy nie obawiacie się tego, że te protesty wywołują reakcję odwrotną od zamierzonej, czyli zwiększają popularność tego typu spektaklów?
Myślę, że jest pewna grupa publiczności zainteresowana tym, co niekiedy bywa określane mianem antysztuki, maksymalnie kwestionującej tradycyjne kanony wartości, tradycyjne kanony estetyczne. Jest też trochę publiczności, która z czystej ciekawości chętnie zobaczy taki spektakl My jednak nie możemy swojej strategii uzależniać od grupy ludzi o zdemoralizowanym guście i grupy ludzi ciekawskich, nastawionych na sensacje. Nasza strategia działania musi być zakorzeniona w pewnym porządku wartości, które uważamy za najwłaściwsze w naszym społeczeństwie. Moim zdaniem taka strategia, proponowana nam przez niektórych fałszywych doradców, zgodnie z którą mamy udawać, że nic się nie stało, jest to strategia prowadząca donikąd, dlatego że bierność zawsze wywołuje rozzuchwalenie agresora, eskalację agresji. Natomiast, jeśli agresor napotyka na opór, jakąś siłę zakorzenioną w wartościach, silnych przekonaniach, wtedy siła tej agresji spada, rozprasza się, a być może po prostu ta agresja zostanie odparta. To jest nasz cel.
Zwolennicy „Klątwy” uważają, ze to Wy jesteście stroną agresywną, którą nie pozwala na „ekspresję artystyczną”
Ja jestem przekonany, że po naszej stronie stoi polska konstytucja, która ogranicza swobodę ekspresji artystycznej za względu na dbałość o inne wartości, takie jak porządek, ochrona uczuć religijnych i pewne inne zasady porządku społecznego. Po naszej stronie stoi nie tylko ład konstytucyjny, ale po prostu zwykłe prawo, takie jak kodeks karny, penalizujący obrażanie uczuć religijnych. Pytaniem otwartym jest, dlaczego policja, czy przede wszystkim wymiar sprawiedliwości, pozostaje bierny wobec tych antykatolickich, antyreligijnych ekscesów.
Niektórzy zarzucają Wam, że protestujecie przeciwko temu spektaklowi, a nawet go nie widzieliście. Jak się Pan do tego odniesie?
Mamy wystarczająco wiele recenzji i relacji osób, które były na spektaklu, które są specjalistami od teatru czy recenzentami, mamy też zarejestrowane fragmenty, które pozwalają sobie wyrobić wystarczający pogląd do tego, żeby podjąć świadomą decyzję, czy protestować, czy nie. Moim zdaniem, taki argument, że protestować mogą tylko ci, którzy byli uczestnikami tego wydarzenia, to jest mniej więcej tak, jakby głosić pogląd, że przeciwnikami prostytucji mogą być tylko ci, którzy gościli w domu publicznym i przekonali się, że im to nie odpowiada. Mamy prawo wydawać oceny w sprawach zjawisk społecznych i sporów moralnych, których osobiście nie doświadczyliśmy, ale wiemy, że są one sprzeczne z naszym kodeksem wartości.
Czy macie pomysły na inną aktywność niż tylko protesty przed teatrem, jeśli będą wystawiane kolejne sztuki, podobnie obrażające uczucia religijne?
Myślę, że musimy przede wszystkim zwiększyć presję na prokuraturę, żeby podjęła działania w tej kwestii lub przynajmniej poinformowała o tych działaniach, bo może się dzieje coś, o czym nie wiemy. Po drugie, musimy też dotrzeć do opinii publicznej szerzej z informacją, ile kosztują nas tego typu spektakle, przecież „Klątwa” jest jednym z wielu spektakli wymierzonych w polską tradycję, wymierzonych w światopogląd katolicki oraz patriotyzm. Oczywiście ja jestem zwolennikiem wolności artystycznej, uważam, że artyści mają prawo przygotowywać spektakle prowokacyjne, krytyczne wobec polskiej tradycji czy nawet wobec religii, natomiast ta krytyka i te prowokacje muszą być ograniczone zasadami prawa i zasadami dobrego smaku. Jeśli cały spektakl nie ma głębszego sensu innego niż upokarzanie tego co dla nas jest istotne poprzez odgrywanie scen seksualnych czy mających charakter przemocy, igrających z nawoływaniem do przestępstw, jak wątek zbierania pieniędzy na płatne zabójstwo, to jest to kumulacja rzeczy bezsensownych z punktu widzenia artystycznego, a nie akceptowalnych z punktu widzenia społecznego, że moim zdaniem już po prostu nie mamy do czynienia ze sztuką. I tu jest dyskusja, której lewicowi recenzenci nie chcą podjąć, dyskusja dotycząca granic sztuki. Oni twierdzą, że każda rzecz, która wydarzy się na scenie, jest sztuką. Oni tak naprawdę nie traktują tego poglądu serio.
Mieliby inne zdanie, gdyby na przykład coś negatywnego o imigrantach pojawiło się na scenie
O imigrantach to pół biedy, ale gdyby pojawiło się na przykład coś antysemickiego, to już mielibyśmy do czynienia z obrzydliwością, która nie powinna się pojawić w teatrze. My musimy mieć świadomość, że po drugiej stronie mamy do czynienia z cynicznymi manipulatorami, ludźmi, którzy często w nic nie wierzą, są na poziomie życiowej praktyki oportunistami i czują słabość katolików w Polsce, czują, że mogą na wiele sobie pozwolić i ze nie spotkają ich żadne konsekwencje. Oni czują się bezkarni. Gdyby w którymś z państw Zachodnich analogiczne prowokacje wymierzali w islam, groziłaby im po prostu śmierć, tak jak tym karykaturzystom z Charlie Hebdo. Natomiast trzeba przyznać, że ci antykatoliccy prowokatorzy żyją, można by powiedzieć, w takich cieplarnianych warunkach.
Mam wrażenie, że nawet gdyby w Polsce pojawiła się taka sztuka, obrażająca muzułmanów, na pewno głos tych środowisk, które teraz krytykują Wasze działania, to z kolei w tym przypadku byłby zupełnie inny
Ja przyznam szczerze, że wtedy bym ich poparł. Jestem przeciwny rozwojowi islamu w Polsce, ale uważam, że nie ma niczego mądrego w intencjonalnym obrażaniu świętości ludzi, którzy praktykują jakąś religię, niezależnie, czy jest to religia katolicka, protestancka, czy to jest judaizm, czy islam. Mogę powiedzieć, że ich wierzenia uważam za niemądre, ale nie widzę powodu, żeby organizować jakieś wydarzenia, na których my będziemy upokarzać t,o co dla nich jest drogie. Musimy wszyscy traktować się z szacunkiem i to jest coś, czego liberałowie i lewacy nie potrafią przyjąć do wiadomości.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/342454-nasz-wywiad-bosak-o-protestach-przeciw-klatwie-biernosc-zawsze-wywoluje-rozzuchwalenie-agresora