Kolejne szokujące ustalenia związane z ekshumacjami ciał ofiar katastrofy smoleńskiej, dawały nadzieję, że osoby, które w 2010 roku zapewniały, że polscy i rosyjscy patomorfolodzy i eksperci „pracują jak jedna wielka rodzina”, przeproszą rodziny ofiar smoleńskiej tragedii. Niestety, nic z tego. Co więcej, obecność szczątków ciał różnych osób w trumnach gen. Włodzimierza Potasińskiego i gen. Bronisława Kwiatkowskiego nie zmieniła retoryki przeciwników ekshumacji. Byliśmy świadkami m.in. absurdalnych słów Sławomira Neumanna, który przekonywał, że problem byłby rozwiązany, gdyby wszystkie ofiary katastrofy leżały w jednej mogile. Swoje trzy grosze dołożył dr Maciej Lasek.
Gospodarzem tych czynności była strona rosyjska. Polscy lekarze nie brali udziału w sekcjach zwłok, tylko w identyfikacji. Takie rzeczy oczywiście nie powinny się zdarzać, ale w przypadku katastrof lotniczych, kiedy ciała ofiar podlegają bardzo dużym przeciążeniom i bardzo dużej fragmentacji, niestety się zdarzają
—tłumaczy jakby nic się nie stało dr Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Jakby tego było mało, Lasek zasugerował, że odpowiedzialne za obecną sytuację są rodziny ofiar smoleńskich.
Historia badania wypadków lotniczych pokazuje, że w wielu przypadkach - jak chociażby w katastrofie w Lesie Kabackim w 1987 roku - były poważne problemy z identyfikacją ofiar i 57 z nich spoczywa we wspólnej mogile. Pomimo tego, że większość rodzin ofiar była na miejscu w Moskwie, to w wielu przypadkach identyfikacja także była bardzo trudna. W takim przypadku mogą pomóc badania DNA, ale są to badania długotrwałe. Nie usprawiedliwiam tego, co się stało, ale przypominam, że bliscy chcieli, aby ciała jak najszybciej znalazły się w Polsce
—kłamliwie przyznaje w rozmowie z portalem wiadomo.co. W podobonym tonie wypowiedziała się Dominika Wielowieyska, która przyznała, że otwieranie trumien i badanie szczątków ofiar, spowodowałoby, że „pogrzeby odbyłyby się dopiero po wielu miesiącach”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Bezduszna uwaga Wielowieyskiej: „Gdyby otwierać trumny i badać szczątki, pogrzeby odbyłyby się dopiero po wielu miesiącach”
O tym, że rodziny nie naciskały na szybkie pochówki mówiła Małgorzata Wassermann, której świadectwo zadaje kłam słowom dr Laska.
Czekaliśmy cierpliwie, każdy, kto dziś komentuje, że rodziny nie chciały czekać, mówi nieprawdę
—oceniła, zaznaczając, że rodziny wiedziały, iż konieczne procedury wymagają czasu.
Dr Maciej Lasek pytany o same ekshumacje, stwierdził:
Nie negowałem decyzji prokuratury o ekshumacjach. To jest niezależna decyzja prokuratury, która musi mieć pewność z punktu widzenia ostrożności procesowej, czy materiał, który zebrała, jest wiarygodny. Dla mnie, z punktu widzenia badacza, istotne jest to, że nie ma żadnych informacji z wyników sekcji, które podważałyby przyczynę tej katastrofy.
kk/wiadomo.co
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/342075-dla-niego-panstwo-zdalo-egzamin-dr-lasek-o-wynikach-ostatnich-ekshumacji-takie-rzeczy-niestety-sie-zdarzaja