„Ameryka First” - głosi Prezydent Donald Trump. Co kryje się za tym hasłem? Z całą pewnością nie protekcjonizm. Przeciwnie. Trump przywraca realny wymiar polityce zagranicznej USA. Jeszcze cztery miesiące temu, jego poprzednik, Barack Hussein Obama twierdził, że niewiele można zrobić, by rozwiązać problemy Bliskiego Wschodu. Jego doradcy, eksperci oraz służby podpowiadali, by nie angażować się w zdecydowany sposób po żadnej ze stron, bo każdy dookreślony ruch może spowodować nieprzewidywalne konsekwencje… Idealna recepta na nicnierobienie!
Donald Trump, który objął swój urząd niespełna cztery miesiące temu, z pierwszą wizytą zagraniczną udał się na Bliski Wschód do Arabii Saudyjskiej i Izraela, by następnie spotkać Papieża w Watykanie. Już sam rozkład i kolejne przystanki podróży Trumpa byłyby obrazoburcze w otoczeniu Obamy, bowiem to aspekt duchowy wizyty Trumpa szczególnie drażni koła liberalne. Prezydent jako pierwsze państwa odwiedza centra trzech religii: chrześcijaństwa, islamu i judaizmu. Nadto, Trump nazywa rzeczy po imieniu. Jeśli Daesh ma zostać pokonany, to wyłącznie ponad podziałami religijnymi - jako ekstremizm islamski.
Bezpardonowa walka o rząd dusz i gospodarkę w USA
Podobnie jak przed niemal czterdziestu laty Ronald Reagan, Prezydent Trump napotyka silny opór we własnym kraju. Z jednej strony Partia Demokratyczna stara się sparaliżować działania legislacyjne w Kongresie tworząc przy wsparciu liberalnych mediów atmosferę dezinformacji i chaosu, z drugiej Trump i przywódcy Republikanów uparcie informują o postępie prac i dotychczasowych dokonaniach. Paul Rayan, przewodniczący Partii Republikańskiej w Izbie Reprezentantów zaczyna niemal każdy dzień od konferencji prasowej. Mówi: właśnie uprościliśmy procedury zamówień w Pentagonie, wprowadzamy w życie rozporządzenie o przejściu administracji na bazy danych w chmurze informacyjnej, dopełnimy terminu przedstawienia projektu reformy podatków itd. powtarzając codziennie jak mantra: „Ciężko pracujemy nad cięciem kosztów, by móc zmniejszyć obciążenia podatkowe. Nie zważamy na szum medialny. Robimy swoje.”
Steven Mnuchin, Sekretarz Skarbu składa w tym samym czasie wyjaśnienia przed Komisją Senacką. Tłumaczy, że arbitraż podatkowy powoduje, że firmy uciekają z USA do krajów gdzie podatki są niskie i ta sytuacja się nie zmieni bez reformy podatków. Pytany o zmiany w systemie opieki i ubezpieczeń zdrowotnych potwierdza, że 830 miliardów USD w wydatkach zostanie przeniesionych na poziom poszczególnych stanów, które będą zarządzały tym kapitałem w sposób racjonalny w zależności od potrzeb lokalnych społeczności. Pytany o „instytucje finansowe zbyt duże by upaść” ucieka od jednoznacznych odpowiedzi. Potwierdza, że zapisy paktu Dodd – Frank i Bazylea III, które regulują sektor finansowy zostaną zmodyfikowane. Stanowczo zaprzecza, by administracja rozważała powrót do rozwiązań z paktu Glass – Steagall, kóry rozdzielał do 1998 roku bankowość detaliczną i korporacyjną od bankowości inwestycyjnej.
Obie partie zdają zgadzać się w jednej kwestii - repatriacji do kraju skumulowanych zagranicą zysków spółek amerykańskich jak: Apple, Google, Amazon i wielu innych. Szacunki mówią o gigantycznej kwocie 2,6 biliona USD, która miałaby być jednorazowo opodatkowana przy przekroczeniu granic USA. Jednak administracja Trumpa w tym obszarze napotyka na silny opór ze strony partnerów z Europy i Azji, gdyż owe 2,6 biliona USD nie czeka przecież w formie gotówki na transfer, a zainwestowano je w lokalne obligacje i inne papiery wartościowe. Upłynnienie tak dużego portfela produktów finansowych i transfer w formie gotówki do USA zachwiałby równowagę finansową poszczególnych rynków i krajów. Podobne przecięcie przepływów kapitałowych i zaniechanie finansowania krajów Europy było jedną z bezpośrednich przyczyn wybuchu I Wojny Światowej.
Inną kwestią żywo dotyczącą parnterów gospodarczych USA pozostają tak zwane „border adjustment tax”, polegające na tym, że wartość importowanych komponentów składających się na produkty końcowe sprzedawane w USA nie tworzy kosztów w sensie podatkowym. Koszt importu części zamiennych czy opon z Meksyku na potrzeby sektora motoryzacyjnego w USA nie pomniejszałby podstawy opodatkowania firm importerów, co bezpośrednio zwiększy wartość należnego państwu podatku dochodowego. Innymi słowy, hasło „America First” przekłada się w tym przypadku na wymierną wartość przeliczalną na USD, a „adjustment tax” może stanowić oręże w negocjacjach handlowych z zagranicznymi partnerami.
Dyplomacja gospodarcza
Administracja prezydenta Trumpa dąży do zmiany wektorów w światowym handlu i gospodarce. Świadczy o tym wyjście USA mocą dekretu Prezydenta z międzynarodowej umowy znanej jako Trans Pacific Partnership Agreement (TPPA) i podpisanie dwustronnej umowy handlowej z Chinami. USA w myśl zasady „dziel i rządź” stawia na negocjacje dwustronnych niżby na wielostronne umowy handlowe. Renegocjacjom podlega North American Free Trade Agreement (NAFTA) wiążący USA, Meksyk i Kanadę. Otwarty pozostaje los Transatlantic Trade and Investment Partnership (TTIP), który miał regulować wymianę handlową między USA i krajami należącymi do UE.
W wymiarze międzynarodowym, nikt nie może mieć już wątpliwości co do kierunku czy spójności polityka gospodarczej Trumpa. Tak, właśnie polityki gospodarczej, bo pod rządami tego Prezydenta Wilburn Ross, Sekretarz Handlu gra pierwsze skrzypce, a jednym ze strategicznych celów okazuje się współpraca gospodarcza i polityczna z Chinami, które zadeklarowały import gazu LNG z USA. Tak oto, największym przegranym porozumienia handlowego między Chinami a USA jest Rosja, która bardzo liczyła na niemal nieograniczony eksport rosyjskiego gazu podejmując wielomiliardowy wysiłek inwestycyjny w ekspluatację nowych złóż gazu na Syberii i budowę gazociągów do Chin. W zamian za korzystne warunki handlu USA oczekuje od Chiny stanowczego stanowiska wobec nie tylko Korei Północnej ale i… Rosji.
Siła Ameryki
Przez dziesięciolecia Ameryka była uzależniona od dostaw nośników energii z zagranicy. Ten stan rzeczy przeszedł do historii wraz rewolucją łupkową. Dziś USA zrównał się w wydobyciu ropy naftowej z dotychczasowymi potentami: Arabią Saudyjską i Rosją. Jeśli chodzi o gaz ziemny USA w sposób ekspotencjalny zwiększa swój eksport do Europy i Azji. USA w ciągu dekady stał się „playmakerem” rozgrywającym na rynku energii, który zwiększając wewnętrzne wydobycie ropy i gazy w istocie rzeczy ustanawia ceny na te surowce na światowym rynku.
W gestii USA pozostają rozstrzygnięcia w kwestiach bezpieczeństwa w różnych regionach świata. Polska okazuje się jednym z beneficjentów tej sytuacji. Obecność żołnierza amerykańskiego na naszej ziemi zapewnia stabilność w Europie Środkowo Wschodniej. Pozwala nam tworzyć plany strategiczne nie obarczone ciągłym zagrożeniem ze Wschodu i przywraca status państwa położonego na skrzyżowaniu szlaków handlowych z Azji do Europy, ze Skandynawii do krajów basenu Morza Czarnego i Adriatyku oraz dalej na południe.
USA pozostaje potęgą finansową. Podczas wizyty prezydenta USA w stolicy Arabii Saudyjskiej, Rijadzie podpisano kontrakty i listy intencyjne o łącznej wartości ponad 320 miliardów USD, a ich strukturę można określić za serwisem Bloomberg „broń za infrastrukturę”. Z jednej strony Arabia Suadyjska kupi uzbrojenie za 110 miliardów USD na przestrzeni kilku lat, z drugiej zaś deklaruje między innymi 20 miliardów USD wpłaty na konto największego na świecie amerykańskiego fuduszu inwestycyjnego Blackstone (380 miliardów USD aktyw) i wspólne przedsięwzięcia w infrastrukturę w Stanach Zjednoczonych siegające 100 miliardów USD. Podobne programy inwestycji infrastrukturalnych deklarują inne wielkie amerykańskie fundusze: Oaktree Capital Group LLC, KKR & Co, Carlyle Group LP, Global Infrastructure Partners, Brookfield Asset Management Inc. i inne.
Powrót szeryfa
Po latach bezradności administracji amerykańskiej pod rządami Obamy, rysowania „czerwonych linii” na ruchomych piaskach Bliskiego Wschodu, szeryf powrócił… w osobie Prezydenta Donalda Trumpa. Paralele do postawy i osiągnięć Prezydenta Rolanda Reagana są ze wszech miar uprawnione. Obu Panów cechuje siła charakteru i przekonań, konserwatywne poglądy oraz nieugięta wola w osiąganiu celów. Podobnie jak Reagan, Trump musi przezwyciężyć wewnętrzną opozycję Partii Demokratycznej w swoim kraju, by zrealizować ambitne plany w polityce zagranicznej. Tak jak jego wielki poprzednik może zażegnać skutki kryzysu gospodarczego i finansowego, a przede wszystkim przywrócić w polityce i życiu narodów wartości konserwatywne jak religia, rodzina i patriotyzm. Tego Ameryka i jej sojusznicy od niego oczekują.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/341833-donald-trump-i-jego-polityka-czyli-powrot-szeryfa