Niebanalny wygląd, rozwiana grzywa, stonowany głos, przebłyski niezłego poczucia humoru. Kulturalny pan w średnim wieku spokojnie odpowiada na pytania komisji śledczej. To Krzysztof Wicherek, facet, który złapał swego czasu Pana Boga za nogi. Bo oto w jego podupadające linie lotnicze postanowił zainwestować najlepiej wtedy zapowiadający się biznesmen w Polsce, właściciel Amber Gold Marcin P.
To historia rzeczywiście jak z bajki, gdy ktoś w tak trudnej sytuacji podaje ci pomocną dłoń. Wicherek przyznał, że wtedy o swoim biznesie mówił jednym słowem - „trup”. A tutaj przychodzi facet i mówi - inwestuję! Podają sobie rękę i leci przelew na 10 milionów złotych!
Nic dziwnego, że dzisiejszy świadek z niemałą nostalgią opowiadał o tym wszystkim, choć teraz już uważa Marcina P. za oszusta.
Najbardziej urzekły mnie przemyślenia pana Wicherka na temat branży lotniczej. Ogólnie. Że spotykają się tu ludzie, których trudno oskarżyć o sztampowe myślenie, że „lotnictwo ma w sobie coś z narkotycznego przywiązania”. O ile, wspominając choćby mit o Ikarze, można czegoś nadzwyczajnego dopatrywać się w samym lataniu, to sama branża lotnicza jest biznesem jak każdy inny. A każdy polega na zarabianiu pieniędzy. Każdy. Dlatego opowiadanie pana Wicherka o tym, że tutaj paliwem są marzenia, a nie kasa i nie dziwi się Marcinowi P., że nie do końca mu się ta kasa zgadzała… jest, delikatnie mówiąc, naciągane.
Sprowadzony na ziemię cytowanymi mailami i sms-ami pan Wicherek zdecydowanie zwija skrzydła i tłumaczy się tak beznadziejnie, że jego początkowy czar pryska. W jego korespondencji jak byk stoi, że rozprawiał z P. o przejęciu LOT-u. A on wciska komisji śledczej, że to musiała być forma żartu…
A ten przelew na 10 milionów? No podali sobie ręce i poszło. Bez pokwitowania, bez żadnej umowy. Marcin P. mu zaufał, bo „w lotnictwie cywilnym panuje zasada zaufania”. Tak to zostawię.
Wiele wskazuje na to, że linie OLT Express były małżeństwu P. i ich mocodawcom potrzebne po to, by wyprowadzić kasę z oszukańczej piramidy finansowej Amber Gold. Udało się, a cudownie uratowany, wręcz wskrzeszony ze swoim biznesem Krzysztof Wicherek stał się elementem tej gry, w której straciło blisko 20 tys. Polaków. Jaka była jego rola i o co dokładnie chodziło, jeszcze nie można orzec, ale napewno nie jest to żadna romantyczna historia o wniebowziętych, którzy sobie ufają, bo tacy po prostu są.
W bajkach wszystko może być nieco odrealnione, ale co do logiki zazwyczaj trzyma się to kupy. W tym przypadku - nie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/341260-wniebowzieci-czyli-romantycy-i-zartownisie-w-aferze-amber-gold-przybilismy-piatke-i-przelal-mi-10-milionow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.