Nie chciałbym, by Polska stała na pierwszym froncie walki ze sprawą imigracji, bo to problem krajów bogatych
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Grzegorz Długi z Kukiz‘15.
wPolityce.pl: „Gazeta Wyborcza” przyznała Fransowi Timmermansowi tytuł „Człowieka roku”. Gdyby to od Pana zależało, to też przyznałby Pan tę nagrodę wiceszefowi Komisji Europejskiej?
Grzegorz Długi, poseł Kukiz‘15: To polityczny wybór wpisujący się w bieżącą polską politykę. Nie jest to dobre. Pamiętajmy, że pan Frans Timmermans ma swoje zasługi dla Polski, choć są to zasługi sprzed lat. Będąc jeszcze aktywnym uczestnikiem holenderskiej polityki miał swój udział w uhonorowaniu polskich spadochroniarzy, którzy wyzwalali Holandię. Niektórzy, szczególnie w Wielkiej Brytanii, przez lata próbowali przedstawiać gen. Sosabowskiego jako człowieka, który unikał walki, wręcz jako tchórza. A to właśnie dzięki Timmermansowi przywrócono go do tamtejszej historii, jako człowieka, który walczył o wolność naszą i waszą. Za to Timmermansowi chwała. Zdaję sobie jednak sprawę, że to nie za te zasługi „Gazeta Wyborcza” uhonorowała wiceszefa Komisji Europejskiej.
W takim razie, za co go uhonorowano?
Otrzymał tę nagrodę za to, że jest twarzą walki Unii Europejskiej z Polską. I nie jest to dobry ruch. „Wyborcza” to gazeta opiniotwórcza, wciąż czytana przez polskie społeczeństwo. Powinna więc starać się promować osoby, które nie są jednoznacznie kontrowersyjne. Szkoda, że tego nie zrobiła, dolała jedynie oliwy do wojny polsko-polskiej. Włączyli w to Timmermansa i użyli go jako maczugi. Nie jest to do końca moralny pomysł.
Timmermans jest też twarzą walki ws. relokacji imigrantów.
Cieszymy się, że już niektórzy politycy z opozycji histerycznej zaczynają dostrzegać, że jest różnica między pojęciami „imigranci” a „uchodźcy”. Polska przyjmuje uchodźców i będzie ich przyjmowała, bo do tego zobowiązuje nas nasza konstytucja, tradycja, ale też prawo międzynarodowe. Nie znam przypadku, w którym uchodźca został z naszej granicy zawrócony. Chyba, że odpowiedni organ uznał, że nie jest to uchodźca. Problem nie dotyczy więc uchodźców a ogromnej rzeszy imigrantów, którzy poprzez południe Europy szturmują Stary Kontynent. Mamy do czynienia z problemem różnicy poziomu życia państw północy i południa i my tej kwestii nie rozwiążemy. Nie chciałbym jednak, by Polska stała na pierwszym froncie walki ze sprawą imigracji, bo to problem krajów bogatych. Niepotrzebnie dajemy się w to wpuszczać. Pozwalamy, by mówiono o imigrantach w kategoriach solidarności. To nie jest tak, że Unia daje nam pieniądze w zamian za przyjęcie imigrantów, bo byłby to handel ludźmi. Unia daje nam pieniądze, by mieć dostęp do naszego rynku. Solidarność można wyrazić w poważnych wspólnych przedsięwzięciach. Widziałbym tę solidarność np. w sprawie Nord Streamu.
Popiera Pan zachowanie polskiego rządu w kwestii imigrantów?
Nie do końca, bo polskie władze zachowują się jak słoń w składzie z porcelaną. Pewne sprawy można po prostu rozgrywać. Hiszpania nie przeciwstawia się kwotom imigrantów, po prostu ich nie przyjmuje lub przyjmuje tylko małą grupkę. Wolałbym więcej inteligencji w działach rządzących, mniej walenia maczugą.
Co Pan sądzi o pomyśle stworzenia korytarza humanitarnego z Syrii do Warszawy?
Nie szalejmy z tym, bo za chwilę wyludnimy totalnie ten kraj i pozostawimy go na łasce różnych milicji islamskich. Należy skupić się na tym, by przeciwstawne interesy różnych krajów, Zachodu, Arabii Saudyjskiej i Iranu, nie powodowały niszczenia tego kraju. Powinniśmy ten konflikt przenieść z miast i ulic Syrii do sal konferencyjnych i tam go załatwić. Pamiętajmy, że jeżeli w Syrii toczy się wojna interesów między Arabią Saudyjską i Iranem, to nie jest to nasza wojna.
Ludzie wciąż cierpią, obozy dla uchodźców pękają w szwach. Dlatego należy pomagać na miejscu. I nas ruch to robi. Jeden z naszych czołowych działaczy, Paweł Szczuciński, który jest lekarzem cały czas jest tam w naszym imieniu stara się pomóc tym ludziom. Nie patrzy przy tym na kolor skóry czy wyznanie. Taka pomoc jest najpotrzebniejsza. Bardzo bym chciał, by czołowy działacz PO czy Nowoczesnej znalazł się tam obok niego i pomagał ludziom. Niech nasz rząd, na ile może, niech wspiera ludzi tam na miejscu.
W skrajnym przypadku, gdy znajdzie się 100-200 osób najbardziej potrzebujących pomocy, byłby Pan zwolennikiem sprowadzenia ich do polskich szpitali?
Nie widzę w tym problemu. Jeżeli mamy takie możliwości, to powinniśmy to robić. Najbardziej potrzebującym zawsze należy tej pomocy udzielić. Chodzi jednak o to, by nie tworzyć w polskiej gett zamieszkanych przez przedstawicieli obcej kultury.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/340618-nasz-wywiad-grzegorz-dlugi-timmermans-dostal-nagrode-od-wyborczej-bo-jest-twarza-walki-ue-z-polska