Panie profesorze, jak będzie wyglądała weryfikacja imigrantów, np. w jaki sposób będzie sprawdzane, czy nie są terrorystami?
Procedura sprawdzani będzie odbywała się w ośrodkach dla uchodźców we Włoszech, Grecji i Bułgarii. Dokonywana jest rejestracja i pobieranie się odciski palców. Jeżeli ktoś negatywnie przejdzie weryfikację nie będzie podlegał relokacji. Oprócz tego sprawdzanie mogą dokonywać także kraje przyjmujące. Zgodnie z zasadami odmowa przyjęcia któregoś z uchodźców zakwalifikowanych do relokacji może nastąpić jedynie w przypadku, kiedy zagrożone są względy bezpieczeństwa.
Czyli np. kiedy okaże się, że walczył w szeregach Państwa Islamskiego albo był członkiem innego ugrupowania terrorystycznego?
Jeśli istnieje uzasadnione podejrzenie kraj przyjmujący może odmówić przyjęcia relokowanego. Poza tym sprawdza oczywiście jego uprawnienia do azylu. W przypadku ich braku może odesłać relokowanego do kraju pochodzenia.
Czy w Unii Europejskiej może pojawić się stała relokacja, czyli stały dopływ uchodźców do państw członkowskich?
Tak. Jest to przygotowywane. Unia nie chce – i zapewne nie może ze względu na swoje wartości – zatrzymać napływu imigrantów z Bliskiego Wschodu, z Afryki i Azji. Można przyjąć, że w wyniku tego procesu, w przyszłości polskie społeczeństwo upodobni się do społeczeństw zachodnich pod względem różnorodności etnicznej i religijnej. Polacy będą musieli podjąć decyzję w referendum, czy wspierają polski rząd, który odrzuca stały mechanizm relokacji uchodźców i napływ imigrantów, nawet jeżeli miałyby nas z tego powodu spotkać sankcje. To jest prosta kwestia do rozstrzygnięcia, ale jednocześnie niezwykle ważna z punktu widzenia historycznego. My postąpimy zgodnie z wolą narodu.
Jakimi instrumentami oprócz sankcji finansowych UE może oddziaływać na Polskę, żebyśmy przyjęli uchodźców?
W ostateczności może odwołać się do artykułu 7 Traktatu od Unii Europejskiej i odebrać nam prawo głosu.
Uważa pan, że do tego dojdzie?
Po działaniach podjętych w sprawie rzekomego łamania praworządności w Polsce, można wątpić, czy to jest w ogóle możliwe. Ale klimat w Unii jest coraz gorszy, a głosy zwolenników rządów twardej ręki w UE coraz więcej.
Czy Polska będzie szantażowana przez UE, żeby przyjęła uchodźców? W myśl słów, które miał powiedzieć na marcowym szczycie prezydent Hollande - „wy macie zasady, my fundusze”.
Nie nazwałbym tego szantażem, na pewno będą jednak wywierane na nas naciski polityczne. Tym razem jedna to UE będzie mówiła, że ma zasady, np. prawa człowieka, konwencję genewską, na wartości europejskie - i że ma fundusze. Wygląda na to, że Unia chce zastosować twardy kurs wobec państw członkowskich, które zdaniem Komisji Europejskiej mają własne zdanie, niezgodne z przyjętym przez Komisję kursem, Widać to różnych dziedzinach, m. in. w polityce klimatycznej, w polityce energetycznej, w polityce społecznej, czy właśnie w polityce imigracyjnej.. UE podejmując takie działania powołuje się na wartości i zasady europejskie, jednak zazwyczaj są interpretowane na korzyść najsilniejszych państw członkowskich. Musimy przygotować polskie społeczeństwo na to, że miodowy okres stosunków z Unią Europejską już się skończył. UE to nie tylko pieniądze płynące do naszej kasy na drogi i inwestycje, ale i stawiane nam wymagania, które dotyczą spraw dla nas fundamentalnych. Kiedy wstępowaliśmy do Unii w 2004 r. nikt nam nie mówił, że warunkiem naszego bycia w UE będzie istnienie dużych mniejszości religijnych w Polsce utworzonych przez uchodźców z Bliskiego Wschodu czy Afryki.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Panie profesorze, jak będzie wyglądała weryfikacja imigrantów, np. w jaki sposób będzie sprawdzane, czy nie są terrorystami?
Procedura sprawdzani będzie odbywała się w ośrodkach dla uchodźców we Włoszech, Grecji i Bułgarii. Dokonywana jest rejestracja i pobieranie się odciski palców. Jeżeli ktoś negatywnie przejdzie weryfikację nie będzie podlegał relokacji. Oprócz tego sprawdzanie mogą dokonywać także kraje przyjmujące. Zgodnie z zasadami odmowa przyjęcia któregoś z uchodźców zakwalifikowanych do relokacji może nastąpić jedynie w przypadku, kiedy zagrożone są względy bezpieczeństwa.
Czyli np. kiedy okaże się, że walczył w szeregach Państwa Islamskiego albo był członkiem innego ugrupowania terrorystycznego?
Jeśli istnieje uzasadnione podejrzenie kraj przyjmujący może odmówić przyjęcia relokowanego. Poza tym sprawdza oczywiście jego uprawnienia do azylu. W przypadku ich braku może odesłać relokowanego do kraju pochodzenia.
Czy w Unii Europejskiej może pojawić się stała relokacja, czyli stały dopływ uchodźców do państw członkowskich?
Tak. Jest to przygotowywane. Unia nie chce – i zapewne nie może ze względu na swoje wartości – zatrzymać napływu imigrantów z Bliskiego Wschodu, z Afryki i Azji. Można przyjąć, że w wyniku tego procesu, w przyszłości polskie społeczeństwo upodobni się do społeczeństw zachodnich pod względem różnorodności etnicznej i religijnej. Polacy będą musieli podjąć decyzję w referendum, czy wspierają polski rząd, który odrzuca stały mechanizm relokacji uchodźców i napływ imigrantów, nawet jeżeli miałyby nas z tego powodu spotkać sankcje. To jest prosta kwestia do rozstrzygnięcia, ale jednocześnie niezwykle ważna z punktu widzenia historycznego. My postąpimy zgodnie z wolą narodu.
Jakimi instrumentami oprócz sankcji finansowych UE może oddziaływać na Polskę, żebyśmy przyjęli uchodźców?
W ostateczności może odwołać się do artykułu 7 Traktatu od Unii Europejskiej i odebrać nam prawo głosu.
Uważa pan, że do tego dojdzie?
Po działaniach podjętych w sprawie rzekomego łamania praworządności w Polsce, można wątpić, czy to jest w ogóle możliwe. Ale klimat w Unii jest coraz gorszy, a głosy zwolenników rządów twardej ręki w UE coraz więcej.
Czy Polska będzie szantażowana przez UE, żeby przyjęła uchodźców? W myśl słów, które miał powiedzieć na marcowym szczycie prezydent Hollande - „wy macie zasady, my fundusze”.
Nie nazwałbym tego szantażem, na pewno będą jednak wywierane na nas naciski polityczne. Tym razem jedna to UE będzie mówiła, że ma zasady, np. prawa człowieka, konwencję genewską, na wartości europejskie - i że ma fundusze. Wygląda na to, że Unia chce zastosować twardy kurs wobec państw członkowskich, które zdaniem Komisji Europejskiej mają własne zdanie, niezgodne z przyjętym przez Komisję kursem, Widać to różnych dziedzinach, m. in. w polityce klimatycznej, w polityce energetycznej, w polityce społecznej, czy właśnie w polityce imigracyjnej.. UE podejmując takie działania powołuje się na wartości i zasady europejskie, jednak zazwyczaj są interpretowane na korzyść najsilniejszych państw członkowskich. Musimy przygotować polskie społeczeństwo na to, że miodowy okres stosunków z Unią Europejską już się skończył. UE to nie tylko pieniądze płynące do naszej kasy na drogi i inwestycje, ale i stawiane nam wymagania, które dotyczą spraw dla nas fundamentalnych. Kiedy wstępowaliśmy do Unii w 2004 r. nikt nam nie mówił, że warunkiem naszego bycia w UE będzie istnienie dużych mniejszości religijnych w Polsce utworzonych przez uchodźców z Bliskiego Wschodu czy Afryki.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/340368-nasz-wywiad-prof-krasnodebski-w-sprawie-relokacji-uchodzcow-rzad-powinien-zwrocic-sie-do-obywateli-w-referendum?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.