Wart odnotowania tekst Rafała Ziemkiewicza zatytułowany „Tezy o wojnie polsko-polskiej i jej wygaszeniu” odnajdujemy na stronie uZiemkiewicza.pl. Materiał odbił się szerokim echem w środowiskach narodowo-kukizowych, jest bowiem odbierany jako manifest poparcia dla tej formacji i zapowiedź poważniejszego zaangażowania publicysty w ten ruch. O czym zresztą mówi się w warszawskim światku politycznym ostatnio bardzo często, zwłaszcza w kontekście przyszłorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego.
Uwagę zwraca już lead - zrównujący obie strony sporu politycznego w Polsce, czyli złodziejskich i wyprzedających suwerenność narodową lewicowych-liberałów z obozem niepodległościowym, który z wielkimi trudami próbuje podnieść państwo.
Zamiast z polityką mamy w Polsce do czynienia z plemienną wojną. Wojna ta jest niemożliwa do wygrania dla żadnej ze stron. Jej przedłużanie stanowi dziś największe zagrożenie dla państwa i narodu polskiego.
Wedle publicysty ta wojna jest wywoływana świadomie przez obie największe partie:
Dominujące partie polityczne świadomie emocje te zaostrzają. Wykorzystują każdą okazję, by poddawać swoich zwolenników propagandowej indoktrynacji, budującej wojenne emocje: poczuciu moralnej wyższości nad zwolennikami strony przeciwnej („patrioci” –„europejczycy”), pogardy dla nich („targowica” – „wiocha”), zagrożenia z ich strony („niszczą Polskę” – „zabierają nam wolność”), doznanych od nich krzywd („opluwali naszego prezydenta” – „nazwali nas gorszym sortem”). Emocje te generowane są i potęgowane metodami, które są typowe raczej dla wojny psychologicznej, niż dla sporu politycznego.
Ziemkiewicz dodaje, że „Polacy są przez dominujące obozy polityczne bezustannie judzeni przeciwko sobie”. Co ważne, twierdzi publicysta, tak zarysowany spór „nie może zostać nigdy rozstrzygnięty”. Co niesie poważne ryzyko:
Wojna polsko-polska nie ma w istocie perspektywy zakończenia. Może najwyżej doprowadzić do utraty państwa – to dopiero pogodzi polskich Hutu i Tutsi w podobny sposób, jak okupacja niemiecka i sowiecka unieważniły spory pomiędzy sanacją a endecją i ludowcami.
Dlaczego zatem liderzy partyjni - wedle autora - nie chcą tej wojny zakończyć? Bo daje im ona korzyści:
Gdyż partie szermując wzniosłymi hasłami niszczą ją w zarodku moralnym szantażem.
Tu Rafał Ziemkiewicz podaje przykłady partii Marka Jurka czy Adriana Zandberga, którzy nie ulegli i zostali zmarginalizowani oraz partii Jarosława Gowina i Ryszarda Petru, które „uległy i są pożerane” jako „polityczna przystawka”.
Na szczęście pojawia się ktoś inny, ktoś wielki, ktoś kto jest prawdziwym liderem:
Jednak dzięki wyborczym sukcesom Pawła Kukiza w roku 2015 i dzięki temu, że wbrew ówczesnym proroctwom polityków dominujących partii i basujących im mediów jego klub parlamentarny nie uległ rozkruszeniu, a on sam nie okazał się „gwiazdą jednego sezonu” i nie „znudził się szybko wyborcom” w kolejnych wyborach ta sytuacja już się nie powtórzy. Trudniejsze też będzie wyprodukowanie na te wybory siły politycznej, ukrywającej swą faktyczną przynależność do oligopolu, która korzystając z efektu nowości i braku czasu na zweryfikowanie jej przez wyborców zebrałaby głosy zniechęconych normalsów, budząc w nich nadzieję na inną politykę - a potem głosy te użyła do dalszego napędzania partyjno-plemiennej karuzeli, tak jak było to z partiami Palikota i Petru.
I dalej:
Można dziś powiedzieć z cała pewnością, że Paweł Kukiz zdał egzamin z działalności publicznej, zdobył sobie trwałe miejsce na scenie politycznej i stabilne poparcie. Daje mu to ogromną szansę doprowadzenia do historycznej zmiany i wyprowadzenia Polski z jałowej i niszczącej partyjno-plemiennej wojny domowej.
Następnie Ziemkiewicz snuje wizję jeszcze większego sukcesu i rzuca propozycję (sugeruje?) zbudowania nowej siły politycznej: PIWONII.
Szczęśliwie, poza oddziaływaniem moralnego szantażu i tożsamościowych emocji wojny polsko-polskiej pozostaje niewielki, ale rosnący z każdym wchodzącym w życie publiczne pokoleniem obszar, który nazwijmy akronimem PIWONIA. Prawica, Wolnościowcy, Narodowcy i Antysystemowcy. Środowiska pod wieloma względami różne, ale kompatybilne dzięki dwóm zasadniczym sprawom. Po pierwsze – nie są powiązane z żadną ze stron demolującej państwo polskie wojny domowej. Po drugie – łączy je generalnie ta sama wizja państwa ograniczonego w swych kompetencjach, ale silnego i skutecznego w sprawach do niego z natury należących, służącego obywatelom, a nie elitom, oddalonego jak tylko to możliwe od partyjnej polityki.Skupione głosy tych środowisk dać mogą w wyborach około 15 procent głosów.
Dlatego Ziemkiewicz namawia Pawła Kukiza by otworzył się na potencjalnych koalicjantów:
Słowo rozstrzygające w podejmowaniu decyzji mieć będzie więc trzecia siła, która dostanie się do Sejmu. Jeśli obecne trendy nie odwrócą się z jakichś nieprzewidzianych powodów, będzie nią ruch Kukiza, predystynowany do tego, by reprezentować całą Piwonię. Jego reprezentacja parlamentarna będzie tym liczniejsza, im szerszą koalicję stworzy i im bardziej przekonująco zawrze ona z wyborcami umowę, iż wykorzysta swą szczególną pozycję w przyszłym Sejmie do wymuszenia na zwaśnionych stronach rozejmu według wyżej wspomnianych warunków.
Na Pawle Kukizie, jako liderze, i wszystkich osobach z nim współpracujących oraz gotowych do podjęcia takiej współpracy spoczywa w tej sytuacji szczególna odpowiedzialność. Nikt poza Kukizem prawdopodobnie nie będzie w stanie skupić głosów Piwonii. Z kolei nikt oprócz Piwonii nie będzie w stanie stworzyć trzeciej siły w przyszłym parlamencie.
Lewica bowiem, nie mająca dziś innej identyfikacji niż postulaty obyczajowe, ze swej natury przynależy do jednej ze stron podziału kulturowego – nie tylko nie jest więc zdolna go przekroczyć ani wiarygodnie tego obiecać, ale w ogóle nie przekroczy progu wyborczego, gdyż jeśli nie zgodzi się na rolę „przystawki” PO, zostanie w kampanii wyborczej zniszczona przez nią argumentem, że skuteczna rywalizacja z PiS wymaga od tożsamościowego elektoratu głosowania na największą z prowadzących wojnę partii. Tak samo stanie się z PSL. Przyszły parlament składać się będzie tylko z trzech partii, i to polityczna reprezentacja Piwonii będzie w nim rozdawać karty.
Jak widać plan dosyć precyzyjny, co ważne, spójny z tym o czym się mówi w politycznych zakamarkach. Czyżby zatem powstawała na naszych oczach nowa siła polityczna a popularny publicysta przemieniał się w polityka?
gim, źródło: uziemkiewicza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/339877-powstaje-nowa-sila-polityczna-rafal-ziemkiewicz-proponuje-powolanie-piwonii-wokol-kukiza