Przykro patrzeć na staczających się byłych ważnych polityków. Dopada ich jakiś nawet całkiem zrozumiały rodzaj frustracji, gdy nie brylują na salonach, gdy nie kierują ministerstwem, gdy stacje telewizyjne zapraszają ich z rzadka, a pozostaje tylko Twitter i coraz bardziej prymitywne na nim elukubracje. Modelowym przykładem takiego polityka jest Radosław Sikorski.
„Rzeczpospolita” poświęciła stronę na wywiad z byłym szefem polskiej dyplomacji. Nie ma co szczegółowo analizować jego wywodów choćby na temat pozycji Polski w Unii Europejskiej po francuskich wyborach prezydenckich. Wystarczy bowiem sięgnąć do tego zdania:
PiS zmarnował dla Polski epokową okazję, bo gdybyśmy kontynuowali ambicję współzarządzania Unią Europejską, być może dzisiaj moglibyśmy mówić o francusko-niemiecko-polskim motorze UE.
Widać w nim, jak bardzo Sikorski buja w obłokach. „Ambicji współzarządzania” Unią nie miał ani rząd, w którym był ministrem, ani on sam – wystarczy wspomnieć jego słynne berlińskie przemówienie z 2011 r., w którym (wbrew ineteresowi Polski) domagał się skręcenia Wspólnoty w stronę federacji, a od Niemiec oczekiwał wzięcia większej odpowiedzialności za Europę.
Sikorskiemu i Tuskowi – a wraz z nimi wszystkim innym czołowym postaciom PO – wcale nie zależało na utopijnym motorze Unii z udziałem Warszawy, a na picowaniu świetnych relacji z Berlinem, Brukselą i Paryżem objawiającymi się szerokimi uśmiechami na wspólnych zdjęciach z europejskimi przywódcami. Podporządkowali temu wszystko i byli skłonni do wszelkich ustępstw – z wyłamaniem się z V4 w sprawie uchodźców i zgodą w 2015 r. na przyjęcie ich w liczbie co najmniej kilku tysięcy – czego dziś nie chcą pamiętać.
Bardziej znamienne są słowa z końca rozmowy w „Rz”. Sikorski chwali się w nich, że kończy pisać książkę „o siedmiu latach polskiej polityki zagranicznej”. I dodaje:
Wracam do różnych spraw i sięgam do źródeł. I otóż zdaje mi się, że jeden cytat z każdym dniem nabiera aktualności pod warunkiem, że zna się go w całości. Kończąc przemówienie wyborcze w warszawskim Focusie w 2007 roku powiedziałem: „Spisane są słowa i czyny. Poeta pamięta. Ci, którzy łamią prawo, poniosą za to odpowiedzialność. Jeszcze jedna bitwa, dorżniemy watahy, wygramy tę batalię”.
Wydawałoby się, że to słowa, którymi nie ma się co chwalić, a należy się ich wstydzić. Ta słynna mowa nienawiści, którą PO z lubością się posługiwała, a później udawała z nią walkę.
Ale nie, on jest z siebie wyraźnie zadowolony. To zadowolenie przedszkolaka ze złego domu, który w obecności pani właśnie użył słowa „dupa” i rozgląda się z chytrym uśmiechem, czy jego kumple-łobuziaki będą rechotać wraz z nim.
Skoro Sikorski pisze książkę, możemy się spodziewać, że zauroczy nas w niej niejednym bluzgiem i niejednym kłamstwem. Ale żadne z nich nie zmyje hańby, na którą zapracował przed siedmioma laty.
CZYTAJ TAKŻE:
Sikorski nie ma czystego sumienia ws. 10/04. Dlatego z takim zapałem brnie w kłamstwa
A propos, panie ministrze – miał pan przeanalizować ze swoim wielkim prawnikiem, czy nie wytoczyć nam procesu za artykuł o pana smoleńskich kłamstwach? Rozumiem, że analiza już zakończona i przypomniał pan sobie – opisane przez nas – dokumenty, które kładą się cieniem na pana niedawnych zeznaniach w sądzie i działaniach kierowanego przez pana resortu w 2010 roku?
PS. Jest okazja, to na marginesie wspomnę w tym miejscu. Słyszałem w ostatnich dniach opowieść o niedawnej wizycie Sikorskiego na Cambridge i tamtejszym spotkaniu ze studentami. Były szef polskiej dyplomacji – któremu również tam fałszywie przypisuje się klasę godną byłego szefa dyplomacji dużego kraju – dwukrotnie negatywnie zaskoczył żaków. Raz, gdy zapytany o jego stosunek do Noama Chomskiego stwierdził, że to „fucking libtard” („p… lewak”), czym dowiódł swej kultury osobistej, a drugi – gdy wypił studentom wino. Tego mu na pewno nie zapomną…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/339101-sikorski-na-poziomie-kotlowni-zapowiada-swoja-ksiazke-i-znow-chce-rznac-watahy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.