Jak widać z jego działań w internecie, część z tych dokumentów sobie zachował, zapewne te, które zaczyna interpretować jako przemawiające na jego korzyść. Trudno uchwycić tę pokrętną logikę byłego prezydenta
— mówi o zachowaniu Lecha Wałęsy były opozycjonista, członek Kolegium IPN Krzysztof Wyszkowski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Pan Sławomir Cenckiewicz napisał na Facebooku, że Lech Wałęsa publikował w internecie różne dokumenty UOP na swój temat. Może pan przypomnieć naszym czytelnikom, jak Wałęsa wszedł bezprawnie w posiadanie dokumentów?
Krzysztof Wyszkowski: Śledztwo prokuratury prowadzone w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych wykazało, że Wałęsa otrzymywał z Urzędu Ochrony Państwa bezprawnie dokumenty dotyczące jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Przynoszono mu różne dokumenty do kancelarii prezydenta i pozostawiano bez żadnej kontroli. Następnie odbierano od niego paczki dokumentów i nie sprawdzano, co w nich jest. Pracownicy archiwum UOP z pamięci przywoływali dokumenty, po których zostały resztki kartek w teczkach zszywanych. Dokumenty były tak niechlujnie wykradane, że pozostały ślady w miejscach, w których były wyrywane.
Nawet nie dbano o zachowanie pozorów?
Nie. Wałęsa wyrywał z akt te dokumenty, które w jego ocenie nie powinny zostać w archiwum. Według nieoficjalnych informacji, które posiadam z kancelarii prezydenta, Wałęsa palił część niewygodnych dokumentów o sobie w kominku belwederskim. Jak widać z jego działań w internecie, część z tych dokumentów sobie zachował, zapewne te, które zaczyna interpretować jako przemawiające na jego korzyść. Trudno uchwycić tę pokrętną logikę byłego prezydenta.
Wymiar sprawiedliwości w końcu zajmie się sprawą bezprawnego posiadania dokumentów przez prezydenta Lecha Wałęsę?
Przy całej sympatii do zmian, jakie zachodzą w prokuraturze, oczekuję realnych i daleko idących działań. Nie może być powrotu do tego, co się działo w prokuraturze jeszcze w latach dziewięćdziesiątych.
Czyli?
Jedna pani prokurator przeprowadziła śledztwo, w którym jasno i wyraźnie w uzasadnieniu śledztwa stwierdziła, że Lech Wałęsa jest winien kradzieży dokumentów i on, a także kilka osób powinno stanąć przed sądem za bezprawne wypożyczanie dokumentów.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jak widać z jego działań w internecie, część z tych dokumentów sobie zachował, zapewne te, które zaczyna interpretować jako przemawiające na jego korzyść. Trudno uchwycić tę pokrętną logikę byłego prezydenta
— mówi o zachowaniu Lecha Wałęsy były opozycjonista, członek Kolegium IPN Krzysztof Wyszkowski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Pan Sławomir Cenckiewicz napisał na Facebooku, że Lech Wałęsa publikował w internecie różne dokumenty UOP na swój temat. Może pan przypomnieć naszym czytelnikom, jak Wałęsa wszedł bezprawnie w posiadanie dokumentów?
Krzysztof Wyszkowski: Śledztwo prokuratury prowadzone w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych wykazało, że Wałęsa otrzymywał z Urzędu Ochrony Państwa bezprawnie dokumenty dotyczące jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Przynoszono mu różne dokumenty do kancelarii prezydenta i pozostawiano bez żadnej kontroli. Następnie odbierano od niego paczki dokumentów i nie sprawdzano, co w nich jest. Pracownicy archiwum UOP z pamięci przywoływali dokumenty, po których zostały resztki kartek w teczkach zszywanych. Dokumenty były tak niechlujnie wykradane, że pozostały ślady w miejscach, w których były wyrywane.
Nawet nie dbano o zachowanie pozorów?
Nie. Wałęsa wyrywał z akt te dokumenty, które w jego ocenie nie powinny zostać w archiwum. Według nieoficjalnych informacji, które posiadam z kancelarii prezydenta, Wałęsa palił część niewygodnych dokumentów o sobie w kominku belwederskim. Jak widać z jego działań w internecie, część z tych dokumentów sobie zachował, zapewne te, które zaczyna interpretować jako przemawiające na jego korzyść. Trudno uchwycić tę pokrętną logikę byłego prezydenta.
Wymiar sprawiedliwości w końcu zajmie się sprawą bezprawnego posiadania dokumentów przez prezydenta Lecha Wałęsę?
Przy całej sympatii do zmian, jakie zachodzą w prokuraturze, oczekuję realnych i daleko idących działań. Nie może być powrotu do tego, co się działo w prokuraturze jeszcze w latach dziewięćdziesiątych.
Czyli?
Jedna pani prokurator przeprowadziła śledztwo, w którym jasno i wyraźnie w uzasadnieniu śledztwa stwierdziła, że Lech Wałęsa jest winien kradzieży dokumentów i on, a także kilka osób powinno stanąć przed sądem za bezprawne wypożyczanie dokumentów.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/338969-nasz-wywiad-krzysztof-wyszkowski-walesa-palil-czesc-niewygodnych-dokumentow-o-sobie-w-kominku-belwederskim