Zdumiewające jest dystansowanie się niektórych przedstawicieli PiS od pomysłu prezydenta Andrzeja Dudy by w końcu zmienić Konstytucję. Polska potrzebuje zerwania z postkomunizmem. Prawica jest obecnie u szczytu swojej potęgi. Jak SLD w 1997 roku.
Pomysł PAD jest oczywiście ważny dla samego prezydenta. Jest otwarciem nowej ofensywy obozu prezydenckiego przed walką o reelekcje. Jest też sposobem na wyjście z cienia Jarosława Kaczyńskiego, czego Duda bardzo potrzebuje. Nawet jeżeli prezydent przegrałby wybory prezydenckie w 2020 roku, to dzięki zmianie Konstytucji zostawi po sobie jakąś spuściznę. Konkretną zmianę , która pozwoliłaby mu zapisać się w historii. Trudno oczekiwać by prezydent Duda godził się na rolę, jaka przypadła Bronisławowi Komorowskiemu, który jako jedyny z prezydentów RP po 1989 roku niczym szczególnym się w historii nie zapisał i prędko zostanie zapomniany.
Zapowiedź zmiany Konstytucji to jednak coś więcej niż realizacja ambicji prezydenta. To szansa na formalne zerwanie z postkomunizmem. Zgadzam się z Michałem Karnowskim, który napisał, iż „źle by się stało gdyby jakieś ambicjonalne spory czy kalkulacje zniweczyły szansę na realne zerwanie z postkomunizmem”. Niestety już pojawiają się głosy ważnych polityków PiS pokazujące dystans wobec pomysłu PAD.
To wielki błąd. Rację ma Jarosław Gowin, który dziś przyznał, że pomysł Dudy jest zaskoczeniem, ale pozytywnym.
To jest inicjatywa prezydenta. Jeżeli referendum będzie miało odpowiednio dużą frekwencję, a są na to szanse, to będzie to silną presją na klasę polityczną, by zmienić konstytucję. W jakim kierunku? Zobaczymy, w którą stronę pójdą propozycje pana prezydenta.
Z sondażu IBRIS dla „Faktu” i Radia ZET wynika, że ponad 60 % Polaków jest za zmianą konstytucji. Nie jest to zaskakujący wynik. Polacy oddali władzę w ręce obozu Kaczyńskiego nie tylko przez zmęczenie rządami PO, ale właśnie przez chęć fundamentalnej zmiany. Przecież rosnące wciąż w sondażach poparcie dla Pawła Kukiza, który od początku głosi potrzebę skończenia z „konstytucją Kwaśniewskiego” również jest dowodem oczekiwania na zmianę.
Jest oczekiwaniem na doprecyzowanie istotnych kwestii w ustroju naszego kraju, takim jak choćby uporządkowanie kompetencji prezydenta. O wiele ważniejsze jest jednak ostateczne dobicie zombiaka postkomunizmu. Niby został on pokonany w ostatnich wyborach, gdy z Sejmu wypadli postkomuniści i lewica, ale jednak jego siła wciąż się tli. Przedstawiciele postkomunistycznych środowisk skaczą na marszach KOD, ludzie komunistycznych służb chcą organizować w Sejmie spotkania, a „liberalne” media bronią dla czerwonych upiorów przywilejów.
W końcu postkomunizm nie został wypleniony z mentalności Polaków. Wciąż za wiele w naszym kraju postkolonialnej mentalności przejawiającej się w uległości i żenujących kompleksach. Zmiana Konstytucji byłaby milowym krokiem w zdeptaniu destrukcyjnej mentalności klakierów, która polega na klaskaniu zachodnim politykom krytykującym Polskę (patrz: reakcje na słowa Macrona).
Nie zapominajmy, że obecna Konstytucja z 1997 roku została ukształtowana podczas potęgi postkomunistów, gdy prezydentem był Aleksander Kwaśniewski a premierem Włodzimierz Cimoszewicz. W Sejmie nie było prawie konserwatystów, a prawica była pogruchotana i rozbita. Dziś w Sejmie nie ma postkomunistów, a lewica jest w gorszym stanie niż prawica w połowie lat 90-tych. Choćby z tego przyziemnego powodu należy Konstytucje zmienić. Jak nie teraz to kiedy?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/338270-konstytucje-kwasniewskiego-i-postkomunistow-trzeba-zmienic-nie-ma-czasu-na-marudzenie