Myfest– wielka impreza pierwszomajową na ulicach berlińskiej dzielnicy Kreuzberg, został kiedyś powołany do życia po to, by odciągnąć uwagę Berlińczyków od corocznych, mocno zabarwionych politycznie pierwszomajowych batalii ulicznych, miał nadać świętu pracy oblicze bardziej rodzinne, pokojowe.
Miała to być impreza dla ludzi – nie dla agitatorów politycznych. Okazało się jednak, że pod względem upolitycznienia tegoroczna edycja Myfestu nie różniła się niczym od brutalnych zadym odbywających się co rok na ulicach Kreuzbergu.
Choć nie doszło tym razem do żadnych incydentów wartych wymienienia, to nie zabrakło na tej uroczystości politycznego message. Wystawy, koncerty, pochody – cały program mówił jednym politycznym językiem. Od międzynarodówki palestyńskiej do socjalistycznej PKK, od wielbicieli marksistowskiego zbrodniarza Che Guevary do feminazistowskiej policji obyczajowej – ulicami słynnej dzielnicy berlińskiej zawładnęła tego dnia cała armia lewackiego agitpropu.
I to wszystko pod maską fajnej zabawy dla ludzi nie orientujących się na politycznej mapie. Na wezwanie do udziału w wielkiej fecie ulicznej odpowiedziały, jak co rok, masy – w tym przede wszystkim rodziny, dzieci i młodzież. Czyli głownie ci, co są najbardziej podatni na manipulację. Zwabieni wyluzowaną atmosferą, orientalnymi smakołykami oraz tanim piwem sprzedawanym na każdym rogu dzielnicy przybyli licznie, by stać się ofiarami masowej indoktrynacji skrajnej lewicy.
Sam uwielbiam kuchnię arabską. A piwo tym bardziej. Poza tym dzień był wolny od pracy. Postanowiłem więc wybrać się na ten zbiorowy pokaz lewicowej propagandy. I to, co zobaczyłem, potwierdziło moje obawy: pierwszomajowy, berliński Myfest to tylko powierzchownie „impreza dla rodzin”. To przede wszystkim masowe pranie mózgów ludzi naiwnych i szukających zabawy przez lewacką policję myśli.
Pierwsze, co przyciągnęło moją uwagę, to wszechobecność politycznych symboli – wyłącznie skrajnej lewicy oczywiście. Czerwona gwiazda, Che Guevara, sierp i młot – chwilowo otoczenie przypominało mi to bardziej obóz młodych pionierów od zwykłego, wiosennego festynu. Na Oranienplatz, jednym z licznych placów w tej części miasta, natknąłem się na baner tzw „antyrasistowskiego ruchu młodzieżowego” - o dość, powiedzmy, paradoksalnej treści. Plakat pokazuje trzech młodych bojowników na tle czerwonej gwiazdy. Przekaz ilustracji ma być chyba, że jej młodzi, ewidentnie niepełnoletni bohaterowie przynoszą nam pokój (proszę zwrócić uwagę na koszulę dziewczyny po środku).
Tyle, że ten pokój przynoszą nam za pomocą… kałasznikowa i pistoletów. Abstrahując już od obrzydliwego, a zarazem sprzecznego przekazu, który dają nam anarcho-gieroje z plakatu, to nie muszę chyba przypominać, że posiadanie broni przez niepełnoletnich jest w Niemczech zabronione.
Ruszyłem dalej w głąb dzielnicy. Tu, w samym sercu Kreuzberga, odbywały się liczne koncerty „gegen rechts” – co po polsku znaczy „przeciwko prawicy”. Czyli przeciwko prawicy, która w Niemczech jest spychana na margines i utożsamiana z neonazizmem. Prawica (w oczach wielu Niemców) jest jedna – zawsze ksenofobiczna, rasistowska i zacofana. I przeciwko niej należy naturalnie organizować koncerty i pochody.
Obok jednej ze scen ujrzałem „tęczowy” słup ogłoszeniowy przedstawiający hasło tegorocznego „Myfest”, które w oryginale niemieckim brzmi: „Wir sind trans, lesbisch, femme, schwul, inter, hetero, queer, bi, cis und mehr…” – co przetłumaczone na polski znaczy „Jesteśmy trans, lesbijkami, femme, homoseksualistami, inter (o jaki inter chodzi? Inter Mediolan czy co?), hetero, queer, bi, cis i więcej…”
Na przeciwko, na ścianie zewnętrznej jednego z budynków, zauważyłem z kolei plakat piszący wprost: „kapitalizm to system do ch***”.
Po drodze rozdawano ulotki. Jedna z nich zapraszała na nadchodzący i odbywający się w maju w Berlinie kongres marksistów (którzy w Niemczech nie są zakazani. Cieszą się natomiast, jak widać, ogromną swobodą w głoszeniu swoich poglądów). Autorzy tej ulotki posłużyli się niezłą inwencją językową. Kongres nosi nazwę „Marx is muss Kongress”, co w naszym języku znaczy „Kongres „Marks musi być””. Zwrot „marx is muss” bez stawiania przerw pomiędzy pojedynczymi słowami czytamy „Marxismus” – czyli marksizm.
Przyznam, lewicowym agitatorom nie brakuje kreatywności językowej. Główne przesłanie tej ulotki brzmi natomiast następująco: „FCK AfD” – czego odpowiednim tłumaczeniem byłoby „Jeb** AfD” (czyli Alternatywę dla Niemiec). Jak widać, do formułowania swoich postulatów politycznych lewica nie potrzebuje głębszych przemyśleń czy sensownej argumentacji. Jej „argumentacja” jest prosta jak cep. Dodam, że zapowiadany kongres cieszy się wsparciem wpływowych oraz opiniotwórczych mediów – jak np „die tageszeitung”, „Neues Deutschland” czy „junge Welt”. Warto zaznaczyć, że te gazety, ewidentnie promujące marksizm, są dostępne we wszystkich kioskach kraju i cieszą się niemałą rzeszą czytelników.
Poszedłem dalej na Mariannenplatz. Cały plac był zapełniony straganami prowadzonymi przez organizacje lewicowe lub anarchistyczne z różnych regionów świata – między innymi przez Turecką Partię Komunistyczną TKP. oraz organizację, która, sądząc po kształcie Ziemi Świętej na ulotce, pragnie anihilacji państwa Izrael.
Lewacki wiec propagandowy nie byłby jednak w pełni lewacki, gdyby zabrakło na nim obecności czołowego bohatera światowych marksistów – syna argentyńskiego lekarza z Buenos Aires, który podczas rewolucji kubańskiej z chęcią katował „batistowskich wrogów ludu” – w tym nie rzadko niewinnych rolników. Chodzi oczywiście o Ernesto Guevarę de la Sernę – powszechnie znanego jako Che Guevarę. Poświęcono mu piękne, ozdobione w barwach czerwono-czarnych oraz barwach narodowych Kuby stoisko z całym asortymentem nostalgicznych artykułów z podobizną „el Che” (zapalniczki, wisiorki, kubeczki, itp…).
Nie wytrzymałem i postanowiłem zainicjować rozmowę z panem za „nostalgicznym” stoisku. Zapytałem go wprost, czy zdaje sobie, że jego „bohater bez skazy” był masowym mordercą, który uważał procesy sądowe za „zbędne pozostałości burżuazji” - nie jeden raz samemu nie tylko wydając, lecz także wykonując wyroki śmierci. Po jego odpowiedzi żałowałem, że go skonfrontowałem z faktami. Lewacy cierpią niestety na nieuleczalną odporność na prawdę. Zaczął mi tłumaczyć, że „to naturalne, że giną ludzie podczas rewolucji, że zna życiorys swojego gieroja i że przeze mnie przytaczane badania nad jego krwawą przeszłością są wyssane z palca.” Zrezygnowałem z dalszej rozmowy. Z głupotą nie wygrasz. Ze ślepotą też nie.
Ruszyłem w kierunku Kottbusser Tor – największego skupiska narkomanów w mieście. Kotti (tak życzliwie nazywają ten plac Berlińczycy) był zapełniony do tego stopnia, że nawet miejskie metro się nie zatrzymywało na tej stacji. Na placu roiło się od licznych, lewackich organizacji. Jedna z nich minęła mnie tuż pod mostem metra (które na tym obszarze trasy jedzie nadziemnie). Jej uczestnicy przeszli obok mnie, trzymając w rękach czerwone jak krew (lub jak komunizm) sztandary skandując przy tym głośno: „RE-VO-LUTION! RE-VO-LUTION!”.
Tak otwarte i ostentacyjne demonstrowanie swoich ideologicznych dewiacji przez grupę młodych rewolucjonistów zwiastowało rychłe nadejście wieczornych zadym – tych właśnie, z których zasłynął pierwszy maj w Berlinie. Dla mnie nadszedł czas, by opuścić tegoroczny Myfest, który z minuty na minutę ustępował pola coraz bardziej miejsca pierwszomajowym obchodom agresywnych lewackich bojówkarzy.
Dzisiejsza skrajna lewica wie jak sprzedawać swoje poglądy pod płaszczem „fajnej zabawy”. I robi to skutecznie. Bierność przytłaczającej większości mas na tegorocznym Myfest udowadnia, że społeczeństwo niemieckie padło już dawno ofiarą propagandy lewackiej policji myśli. To ona stanowi dziś największe zagrożenie polityczne nad Szprewą i Renem. Nie skrajna prawica.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/338176-che-guevara-marksizm-i-walka-z-prawica-lewacka-propaganda-w-berlinie-zdjecia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.