Gen. Koziej twierdzi, że polskie siły operacyjne są ogołacane z podoficerów, by WOT mógł w ogóle powstać. Tak naprawdę się dzieje?
Z jednej strony pan generał Koziej twierdzi, że Wojsko Polskie w 2015 roku, kiedy Prawo i Sprawiedliwość utworzyło rząd, było w doskonałym stanie. Natomiast z dzisiejszej jego wypowiedzi wynika, że uszczuplenie blisko 100-tysięcznej armii o 200 podoficerów zachwieje możliwościami działania Sił Zbrojnych RP. Widzę tu zasadniczą niekonsekwencję. Bo albo w takim razie wojsko jest w na tyle tragicznej sytuacji, że zabranie 200 podoficerów doprowadzi do jakiegoś zamętu, albo pan Koziej najzwyczajniej w świecie kłamie, aby uzasadnić jakąś tezę polityczną, a nie merytoryczną. Jedno jest pewne: przejścia oficerów i podoficerów z wojsk operacyjnych do WOT w żaden sposób nie wpłynęły na zdolności bojowe jednostek. Odwiedziłem wszystkie brygady WOT, które są formowane i równolegle oddziały wojsk operacyjnych, z których przechodzili ci oficerowie i podoficerowie do brygad WOT.
Czyli przyznaje Pan tym samym, że takie przejścia mają miejsce.
Tak, natomiast jak powtarzam, w żadnym wypadku nie wpłynęły na zdolność bojową tych oddziałów wojsk operacyjnych. Mogę powiedzieć więcej - dla części oficerów i podoficerów możliwość służby w WOT oznaczała pozostanie w armii. Spotkałem osoby, które były zdecydowane na odejście z polskich sił zbrojnych, gdyż przez 8 lat nie awansowały tylko dlatego, że te awanse były zablokowane. Tworzenie WOT doprowadziło do tego, że pojawiły się nowe etaty i nowe stanowiska. Teraz ci oficerowie i podoficerowie mogą się rozwijać i np. po 8 latach służby w stopniu majora w końcu awansować na stopień podpułkownika. Dziwię się, że na te problemy braku awansów i możliwości rozwoju zawodowego gen. Koziej nie zwracał uwagi wtedy, kiedy był współodpowiedzialny za kondycję polskich sił zbrojnych.
Tymczasem gen. Koziej zastanawia się dziś czy Decyzja nr 2 z 21 kwietnia, którą szef MON wydał, a która dotyczy zmian organizacyjnych na potrzeby formowania WOT, jest znana prezydentowi.
Jest to kolejna próba budowania napięcia pomiędzy Kancelarią Prezydenta, a MON. Minister Obrony Narodowej wypełnia wszelkie zobowiązania konstytucyjne i ustawowe wobec Pana Prezydenta, który jest zwierzchnikiem polskich sił zbrojnych. Ale w tej wypowiedzi jest również ciekawy akapit sugerujący, że wprowadzane zmiany w funkcjonowaniu wojskowej komendy uzupełnień i komisji lekarskich związane są z jakąś destrukcją dotychczas dobrze działającego systemu. Warto przypomnieć, że te reformy są niezbędne, a budowa WOT tylko je przyspiesza. Dla przykładu powiem, że dzisiaj rekrutacja żołnierza do polskich sił zbrojnych trwa ok. czterech miesięcy, od momentu zgłoszenia akcesu w WKU. To doskonały czas, aby zniechęcić potencjalnego ochotnika. Natomiast wojskowych komisji lekarskich w części województw jak np. na Podkarpaciu czy w Wielkopolsce w ogóle nie ma. To są wszystko efekty wieloletnich zaniedbań w czasach rządów PO, kiedy wpływ na kondycję wojska polskiego mieli panowie generałowie Różański i Koziej. Dlatego moim zdaniem te krokodyle łzy, które dzisiaj się leją, są przykładem fałszywego żalu.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Gen. Koziej twierdzi, że polskie siły operacyjne są ogołacane z podoficerów, by WOT mógł w ogóle powstać. Tak naprawdę się dzieje?
Z jednej strony pan generał Koziej twierdzi, że Wojsko Polskie w 2015 roku, kiedy Prawo i Sprawiedliwość utworzyło rząd, było w doskonałym stanie. Natomiast z dzisiejszej jego wypowiedzi wynika, że uszczuplenie blisko 100-tysięcznej armii o 200 podoficerów zachwieje możliwościami działania Sił Zbrojnych RP. Widzę tu zasadniczą niekonsekwencję. Bo albo w takim razie wojsko jest w na tyle tragicznej sytuacji, że zabranie 200 podoficerów doprowadzi do jakiegoś zamętu, albo pan Koziej najzwyczajniej w świecie kłamie, aby uzasadnić jakąś tezę polityczną, a nie merytoryczną. Jedno jest pewne: przejścia oficerów i podoficerów z wojsk operacyjnych do WOT w żaden sposób nie wpłynęły na zdolności bojowe jednostek. Odwiedziłem wszystkie brygady WOT, które są formowane i równolegle oddziały wojsk operacyjnych, z których przechodzili ci oficerowie i podoficerowie do brygad WOT.
Czyli przyznaje Pan tym samym, że takie przejścia mają miejsce.
Tak, natomiast jak powtarzam, w żadnym wypadku nie wpłynęły na zdolność bojową tych oddziałów wojsk operacyjnych. Mogę powiedzieć więcej - dla części oficerów i podoficerów możliwość służby w WOT oznaczała pozostanie w armii. Spotkałem osoby, które były zdecydowane na odejście z polskich sił zbrojnych, gdyż przez 8 lat nie awansowały tylko dlatego, że te awanse były zablokowane. Tworzenie WOT doprowadziło do tego, że pojawiły się nowe etaty i nowe stanowiska. Teraz ci oficerowie i podoficerowie mogą się rozwijać i np. po 8 latach służby w stopniu majora w końcu awansować na stopień podpułkownika. Dziwię się, że na te problemy braku awansów i możliwości rozwoju zawodowego gen. Koziej nie zwracał uwagi wtedy, kiedy był współodpowiedzialny za kondycję polskich sił zbrojnych.
Tymczasem gen. Koziej zastanawia się dziś czy Decyzja nr 2 z 21 kwietnia, którą szef MON wydał, a która dotyczy zmian organizacyjnych na potrzeby formowania WOT, jest znana prezydentowi.
Jest to kolejna próba budowania napięcia pomiędzy Kancelarią Prezydenta, a MON. Minister Obrony Narodowej wypełnia wszelkie zobowiązania konstytucyjne i ustawowe wobec Pana Prezydenta, który jest zwierzchnikiem polskich sił zbrojnych. Ale w tej wypowiedzi jest również ciekawy akapit sugerujący, że wprowadzane zmiany w funkcjonowaniu wojskowej komendy uzupełnień i komisji lekarskich związane są z jakąś destrukcją dotychczas dobrze działającego systemu. Warto przypomnieć, że te reformy są niezbędne, a budowa WOT tylko je przyspiesza. Dla przykładu powiem, że dzisiaj rekrutacja żołnierza do polskich sił zbrojnych trwa ok. czterech miesięcy, od momentu zgłoszenia akcesu w WKU. To doskonały czas, aby zniechęcić potencjalnego ochotnika. Natomiast wojskowych komisji lekarskich w części województw jak np. na Podkarpaciu czy w Wielkopolsce w ogóle nie ma. To są wszystko efekty wieloletnich zaniedbań w czasach rządów PO, kiedy wpływ na kondycję wojska polskiego mieli panowie generałowie Różański i Koziej. Dlatego moim zdaniem te krokodyle łzy, które dzisiaj się leją, są przykładem fałszywego żalu.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/338067-nasz-wywiad-wiceminister-dworczyk-odpowiada-czerskiej-reformy-w-armii-sa-niezbedne-a-budowa-wot-tylko-je-przyspiesza?strona=2