To walka o świadomość ludzi, o to, czy zwykli obywatele poprą środowisko generalskie, czy opowiedzą się po stronie rządu. Należy demaskować wszelkie awantury, oddziaływanie agentury wpływu, judzenie jednych przeciwko drugim i szczucie medialne wewnątrz rządu. Nawet jeżeli ktoś coś robi z głupoty, należy to ukazać. Jedyną obroną w konflikcie informacyjnym jest wiedza
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Rafał Brzeski, specjalista w dziedzinie wojny informacyjnej.
wPolityce.pl: Pojawiają się informacje o spotkaniach byłych funkcjonariuszy służb mundurowych, którzy mają planować bunt przeciwko rządowi. W sobotę w Sejmie miała się odbyć zorganizowana przez SLD konferencja na temat „Ochrony praw funkcjonariuszy i żołnierzy w demokratycznym państwie”, skończyło się na wiecu przed Sejmem. Jak pan sądzi,czy funkcjonariusze dawnych służb mogą stanowić zagrożenie dla rządu? Czy mogą dążyć do obalenia rządu?
Dr Rafał Brzeski: Oczywiście, że to jest zagrożenie. 16 grudnia próbowano przeprowadzić w Polsce informatyczny zamach stanu. Akcja się nie udała, przede wszystkim dlatego, że organizatorzy chcieli robić informacyjny zamach stanu nie rozumiejąc jak toczy się życie w infosferze i cyberprzestrzeni. Nie wiedzieli tego i dlatego przegrali, tak samo jak ci, którzy robili zamach stanu w Turcji. Informacyjny zamach stanu polega na zastąpieniu czołgów kamerami telewizyjnymi. Organizatorzy zamachu w grudniu, nie wzięli pod uwagę, że trzeba takie operacje umieć robić, a po drugie, że nie można uwierzyć we własną propagandę, tylko należy być bardzo krytycznym wobec niej. Oni uwierzyli, że wyprowadzą pół miliona ludzi pod Sejm. O takiej liczbie mówił pan Broniatowski. Nie potrafili zrobić reklamy, żeby ściągnąć dużo osób, a zwolennicy rządu natychmiast zareagowali, wykorzystali w mediach społecznościowych to, że w każdym telefonie jest aparat i kamera. Dzięki temu zdemaskowali każdą próbę prowokacji, szczególnie tego biedaczka, który udawał pobitego i nieprzytomnego. Miał grać skatowanego przez policję, ale za szybko wstał, gdyby poleżał jeszcze z dziesięć minut to być może prowokacja by się udała (śmiech).
Możemy się spodziewać jakiś działań ze strony dawnych funkcjonariuszy, którym obecna władza ograniczyła przywileje emerytalne?
Ustawa dezubekizacyjna zacznie obowiązywać od października. Ludzie ze służb PRL muszą w tym czasie coś zrobić, bo przecież mówią, że za dwa tysiące złotych miesięcznie nie da się żyć. Poza tym nad tym towarzystwem wisi potężny kij w postaci dochodzenia prokuratorskiego w sprawie umowy SKW z rosyjską FSB. To jest sprawa zdrady. Było to wepchnięcie Polski w felonię, czyli w zdradę sojusznika na polu walki. Działając na podstawie tej umowy w Afganistanie nawet nieświadomie oficer kontrwywiadu był z mocy tej umowy szpiegiem rosyjskim. Jeżeli przekazywał informacje kontrwywiadowcze do centrali w Warszawie, to robił to za pośrednictwem łączności, która na podstawie tej umowy była prowadzona za pośrednictwem rosyjskich satelitów. Nikt mnie nie przekona, że oni tego nie rejestrowali i nie odczytywali. Nie wiem czy łamali szyfry, czy otrzymali te szyfry. Umowa o współpracy SKW z FSB powodowała, że każdy szpieg rosyjski na terenie Polski był bezpieczny, bo przecież nie szpiegował, ale współpracował z zaprzyjaźnioną służbą.
Czyli zgodnie z umową SKW z FSB rosyjski szpieg na terenie Polski był sojusznikiem?
Tak. Jednego sojusznika, NATO zdradzaliśmy, a drugiego, czyli Rosjan, nie. W przypadku Afganistanu było to wspominana przeze mnie felonia, ponieważ Amerykanie byli tam naszym sojusznikiem na polu walki, a myśmy ich zdradzali. To nie tylko zdrada naszego państwa, ale również wpuszczenie Polski jako państwa w zdradę sojusznika, czyli NATO. W związku z tym, to środowisko ma interes w tym, żeby obalić rząd. Funkcjonariusze dawnych służb walczą już nie tylko o pieniądze i przywileje, ale o swoją skórę.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To walka o świadomość ludzi, o to, czy zwykli obywatele poprą środowisko generalskie, czy opowiedzą się po stronie rządu. Należy demaskować wszelkie awantury, oddziaływanie agentury wpływu, judzenie jednych przeciwko drugim i szczucie medialne wewnątrz rządu. Nawet jeżeli ktoś coś robi z głupoty, należy to ukazać. Jedyną obroną w konflikcie informacyjnym jest wiedza
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Rafał Brzeski, specjalista w dziedzinie wojny informacyjnej.
wPolityce.pl: Pojawiają się informacje o spotkaniach byłych funkcjonariuszy służb mundurowych, którzy mają planować bunt przeciwko rządowi. W sobotę w Sejmie miała się odbyć zorganizowana przez SLD konferencja na temat „Ochrony praw funkcjonariuszy i żołnierzy w demokratycznym państwie”, skończyło się na wiecu przed Sejmem. Jak pan sądzi,czy funkcjonariusze dawnych służb mogą stanowić zagrożenie dla rządu? Czy mogą dążyć do obalenia rządu?
Dr Rafał Brzeski: Oczywiście, że to jest zagrożenie. 16 grudnia próbowano przeprowadzić w Polsce informatyczny zamach stanu. Akcja się nie udała, przede wszystkim dlatego, że organizatorzy chcieli robić informacyjny zamach stanu nie rozumiejąc jak toczy się życie w infosferze i cyberprzestrzeni. Nie wiedzieli tego i dlatego przegrali, tak samo jak ci, którzy robili zamach stanu w Turcji. Informacyjny zamach stanu polega na zastąpieniu czołgów kamerami telewizyjnymi. Organizatorzy zamachu w grudniu, nie wzięli pod uwagę, że trzeba takie operacje umieć robić, a po drugie, że nie można uwierzyć we własną propagandę, tylko należy być bardzo krytycznym wobec niej. Oni uwierzyli, że wyprowadzą pół miliona ludzi pod Sejm. O takiej liczbie mówił pan Broniatowski. Nie potrafili zrobić reklamy, żeby ściągnąć dużo osób, a zwolennicy rządu natychmiast zareagowali, wykorzystali w mediach społecznościowych to, że w każdym telefonie jest aparat i kamera. Dzięki temu zdemaskowali każdą próbę prowokacji, szczególnie tego biedaczka, który udawał pobitego i nieprzytomnego. Miał grać skatowanego przez policję, ale za szybko wstał, gdyby poleżał jeszcze z dziesięć minut to być może prowokacja by się udała (śmiech).
Możemy się spodziewać jakiś działań ze strony dawnych funkcjonariuszy, którym obecna władza ograniczyła przywileje emerytalne?
Ustawa dezubekizacyjna zacznie obowiązywać od października. Ludzie ze służb PRL muszą w tym czasie coś zrobić, bo przecież mówią, że za dwa tysiące złotych miesięcznie nie da się żyć. Poza tym nad tym towarzystwem wisi potężny kij w postaci dochodzenia prokuratorskiego w sprawie umowy SKW z rosyjską FSB. To jest sprawa zdrady. Było to wepchnięcie Polski w felonię, czyli w zdradę sojusznika na polu walki. Działając na podstawie tej umowy w Afganistanie nawet nieświadomie oficer kontrwywiadu był z mocy tej umowy szpiegiem rosyjskim. Jeżeli przekazywał informacje kontrwywiadowcze do centrali w Warszawie, to robił to za pośrednictwem łączności, która na podstawie tej umowy była prowadzona za pośrednictwem rosyjskich satelitów. Nikt mnie nie przekona, że oni tego nie rejestrowali i nie odczytywali. Nie wiem czy łamali szyfry, czy otrzymali te szyfry. Umowa o współpracy SKW z FSB powodowała, że każdy szpieg rosyjski na terenie Polski był bezpieczny, bo przecież nie szpiegował, ale współpracował z zaprzyjaźnioną służbą.
Czyli zgodnie z umową SKW z FSB rosyjski szpieg na terenie Polski był sojusznikiem?
Tak. Jednego sojusznika, NATO zdradzaliśmy, a drugiego, czyli Rosjan, nie. W przypadku Afganistanu było to wspominana przeze mnie felonia, ponieważ Amerykanie byli tam naszym sojusznikiem na polu walki, a myśmy ich zdradzali. To nie tylko zdrada naszego państwa, ale również wpuszczenie Polski jako państwa w zdradę sojusznika, czyli NATO. W związku z tym, to środowisko ma interes w tym, żeby obalić rząd. Funkcjonariusze dawnych służb walczą już nie tylko o pieniądze i przywileje, ale o swoją skórę.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/337782-nasz-wywiad-dr-brzeski-funkcjonariusze-dawnych-sluzb-walcza-juz-nie-tylko-o-pieniadze-i-przywileje-ale-o-swoja-skore