To poważna sprawa. Dla Ewy Bugały, dziennikarki „Wiadomości” nie widzę ratunku. Cóż teraz można zrobić? Co jej radzić? Na te dramatyczne pytania nie mam odpowiedzi. Trzeba jednak powiedzieć prawdę. Sama sobie jest winna. Co też jej strzeliło do głowy, żeby pośrednio przypominać zasługi Borysa Budki w obronie rent i emerytur byłych esbeków i i innych funkcjonariuszy służb mundurowych z czasów PRL? Niektórzy być może zapomnieli wielką mowę obrończą w grudniu 2016 roku pod Sejmem tego wspaniałego posła Platformy Obywatelskiej, człowieka o wielkiej wrażliwości na krzywdy, jakie obecny obóz władzy przygotował dla byłych esbeków, milicjantów, a także oficerów Ludowego Wojska Polskiego czy np. Wojsk Ochrony Pogranicza. Zaraz po Budce równie żarliwie podczas tego wiecu przemawiał ogromnie dziś popularny były wojskowy pułkownik Adam Mazguła, wspierając idee głoszone przez posła PO. To naturalne, że obydwie te postacie Borys Budka i płk Adam Mazguła prezentowane są w mediach jako osoby sobie bliskie. Nie tylko ze względu na wspólne przekonania dotyczące rent i emerytur byłych różnych funkcjonariuszy. Obydwaj też występują bezwzględnie przeciwko PiS i jego liderom, których uważają za ludzi, kierujących się uczuciem zemsty i potrzebą odwetu.
Ewa Bugała w materiale poświęconym przygotowywanej super konferencji, którą dawne towarzystwo mundurowych, walczących o utrzymanie dotychczasowych rent i emerytur, oraz w obrazie telewizyjnym, słusznie przypomniała obydwie te postacie razem – Budki i Mazguły. Pokazywanie ich osobno musiałoby u części u widzów wywołać niesmak z powodu ich rozdzielenia, a u wielu dysonans poznawczy. Obydwie te reakcje wpływają bardzo negatywnie na system limfatyczny organizmu ludzkiego oraz układ nerwowy, za co cała odpowiedzialność spadłaby na redakcję „Wiadomości” oraz autorkę materiału.
Ale okazuje się, nie można wszystkich zaspokoić. Co więcej, dotrzymanie koniecznych standardów wobec widzów, wywołuje czasami chorobliwe reakcje bohaterów. To jest właśnie przypadek posła Budki. Materiał spowodował u niego… ach, gdyby tylko to. Ale niestety… nie tylko rozżalenie… nie tylko gorycz, która mija szybko i się o niej zapomina… Wywołał wściekłość, za którą poszły groźby.
Musimy pamiętać, że Borys Budka w gabinecie cieni rządu Platformy kieruje resortem siłowym – ministerstwem spraw wewnętrznych. Jemu podlega policja, w tym Centralne Biuro Śledcze, brygady antyterrorystyczne. Wystarczy, że kiwnie palcem, a policja doprowadzi Ewę Bugałę do sądu. Boję się nawet myśleć, co ją czeka w sądzie. Będzie odpowiadać nie za jeden materiał, o którym wspominałem. - Każdy taki materiał jest przeze mnie archiwizowany – pisze poseł skarżąc się, tam, gdzie tylko może.
Krótko mówiąc, Budka nie śpi. Czuwa i zbiera. Ale jak tylko obejmie fotel ministra, pokaże dziennikarce „Wiadomości” gdzie raki zimują.
-
W zestawie taniej! Polecamy „wSklepiku.pl” pakiet 2 książek: „Media. Stan dziś i droga naprawy”. W kolekcji: „Pilnowanie strażników. Etyka dziennikarska w praktyce” oraz „Resortowe dzieci. Media (tom 1)”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/337449-borys-budka-wielbicielem-zimowych-rakow-dla-dziennikarki-wiadomosci-nie-widze-ratunku